Wszystko zaczęło się tak naprawdę już w 1964 roku, kiedy to Volkswagen wybrał się na zakupy i kupił Audi. Przejmując firmę spod znaku czterech pierścieni, ludzie z Wolfsburga mogli wykorzystać jej doświadczenie w produkcji samochodów klasy średniej z napędem na przednie koła i silnikiem chłodzonym cieczą. Tak naprawdę jednak Volkswagen nie wykorzystał doświadczenia Audi, tylko wziął jeden z modeli pochodzących z Ingolstadt i zaczął sprzedawać go jako swoje auto, o czym za chwilę.
Passat zastąpił w ofercie Volkswagena dwa modele. Pierwszy to Type 3, który już w latach 70. był, można powiedzieć, oldschoolowy (jeśli chcemy być uprzejmi) lub przestarzały (gdy walimy prosto z mostu). Type 3 wyglądał jak relikt przeszłości i nie ma się temu co dziwić, w końcu zadebiutował w 1961 roku. Poza tym miał umieszczony z tyłu silnik chłodzony powietrzem i napęd na tylne koła, co może rzucało na kolana po drugiej wojnie światowej, ale u progu lat 70. było bardzo passé.
Nie lepiej było z drugim poprzednikiem Passata. To Type 4, czyli większy, szybszy, lepiej wyposażony i nieco nowocześniejszy wizualnie Type 3. Konstrukcyjnie jednak auto było zacofane. Silnik chłodzony powietrzem wciąż był z tyłu, a moc wciąż płynęła na tylne koła. Type 4 produkowany był od 1968 do 1974 roku. Na początku lat 70. Volkswagen wreszcie poczuł, że nadszedł czas, by zaprezentować coś nowoczesnego i wziął się do roboty, można powiedzieć, że nabrał wiatru w żagle. Tak właśnie narodził się Passat, samochód nazwany na cześć pasata, stałego, ciepłego wiatru ze strefy międzyzwrotnikowej.
Pierwszy Passat to tak naprawdę pierwsze Audi 80, tyle tylko że w wersji hatchback i kombi (Audi stawiało na wersję sedan). Jego nadwozie sprawiało dobre wrażenie (w końcu to projekt Giugiaro), konstrukcja stawiała go na czele ówczesnych samochodów klasy średniej (wzdłużnie zamontowany silnik z przodu, napęd na przednie koła), a szeroka paleta silników (benzynowe i wysokoprężne, od 1,3 l do 1,6 l pojemności i mocy od 55 do 110 KM) to zawsze dobra rzecz, przecież każdy lubi mieć wybór. I taka ciekawostka - pierwszy nowoczesny Volkswagen klasy średniej mierzy 4,2 m, z grubsza tyle co współczesny Golf będący przecież autem o klasę mniejszym. Passat B1 produkowany był do 1981 roku (w Brazylii jeszcze przez pięć lat).
Drugi Passat to pierwszy Passat, ale większy i nowocześniejszy. Co się zmieniło? Auto nieco urosło (4,4 m), doczekało się wersji sedan (był też hatchback i kombi), zasłużyło na mocniejsze silniki (od 55 do 140 KM) i zapisało się w historii z kilku powodów. Po pierwsze, mogło mieć napęd na cztery koła z Audi 80 Quattro, a to naprawdę coś. Po drugie, w wyposażeniu opcjonalnym był system stop&start, który gasił silnik, gdy ten nie był potrzebny (na przykład na czerwonym świetle), co obniżało zużycie paliwa. Po trzecie, była też wersja Formel E z dłuższym ostatnim biegiem, co też przekładało się na mniejszy apetyt na paliwa kopalne. Last but not least, drugiego Passata można było po raz pierwszy zamówić z automatyczną skrzynią biegów. B2 produkowany był w naszej części świata do 1988 roku, a przez cały ten okres na drogi wyjechało prawie 3,4 miliona sztuk tego modelu. Ale na tym się nie skończyło.
Volkswagen Santana, czyli Passat B2 sedan, wciąż jest produkowany w Chinach (od 1981 roku!). W międzyczasie przeszedł kilka liftingów i doczekał się takich esktrasów jak ABS, odtwarzacz MP3 czy system rozdzielający siłę hamowania, ale wciąż jest tworem lat 80., więc o prawdziwej nowoczesności nie ma co mówić. Co ciekawe, ten VW sprzedawany był również jako Nissan Santana i Ford Versailles, a co! W tamtym roku jednak Santana numer 1 doczekała się następcy o tej samej nazwie. Tym razem jest to volkswagenowska wersja Škody Rapid i Seata Toledo.
Kolejna generacja tego modelu wytrzymała na rynku osiem lat (1988 - 1996 rok) i zasługuje na uwagę. Dlaczego? To pierwszy Passat zaprojektowany przez Volkswagena (poprzednicy byli modelami Audi), do budowy którego wykorzystano płytę podłogową Golfa, tyle tylko że przedłużoną i poszerzoną. B3 miał również silniki montowane poprzecznie, które były mocne jak nigdy dotąd (od 72 do 174 KM, w tym po raz pierwszy VR6). W wyposażeniu na przestrzeni lat pojawiały się takie zdobycze cywilizacji jak ABS, poduszki powietrzne czy pasy z napinaczami.
B4 to nic innego jak tylko odświeżony B3. Co zmieniono? Nadwozie unowocześniono, by pasowało do innych modeli VW w tamtych okresie, wzbogacono wyposażenie (m.in. o kolejne poduszki, wzmocnienia boczne i kilka elektrycznych dodatków) i pokazano nowe silniki. Największa nowość to oczywiście kultowy wręcz silnik 1,9 l TDI o mocy 90 i 110 KM. Jak już mowa o źródłach napędu, to z tych pozostałych najsłabszy miał 75, a najmocniejszy 184 KM (2,9l VR6).
Piąta odsłona Passata to powrót do zażyłej współpracy z Audi. Dlaczego? B5 bazował na płycie podłogowej pierwszej generacji Audi A4 (Passat B3 i B4 nie miały z Audi nic wspólnego). B5 wyróżnia się również odważnym designem (ach ten idealnie okrągły dach!). Najbardziej warta uwagi jest jednak wersja W8.
W8, które zadebiutowało w 2001 roku i bazowało na B5 po liftingu, to pierwszy Passat z ośmiocylindrowym silnikiem. Silnik miał 4 l pojemności i dawał z siebie 275 KM (6,5 s do setki, maks. 250 km/h). Po co komu takie auto, skoro pozostałe silniki (benzynowe o mocy od 100 do 190 KM, wysokoprężne o mocy od 90 do 180 KM) w zupełności wystarczały? Na początku XXI wieku Volkswagen nabrał ochoty na auto z wyższej półki, ale wiedział, że nie jesteśmy na to gotowi, więc stopniował napięcie. Pierwszym etapem był właśnie drogi, rzadki (przez trzy lata powstało nieco ponad 30 tys. sztuk W8) i mocny Passat, a potem przyjechały Phaeton, Touareg i CC.
Szósty z kolei Passat znowu zostawił Audi na rzecz wydłużonej płyty podłogowej z Golfa. Wizualnie jest niezauważalny, nawet mimo tonącej w chromie atrapy chłodnicy. W produkcji był od 2005 do 2010 roku i gdyby nie dwa modele specjalne, które są jego zasługą, zapomnielibyśmy o tym aucie.
W 2007 roku zadebiutował Passat R36, jeden z pierwszych przedstawicieli gatunku R-asowych modeli z Wolfsburga. 300-konny silnik 3,6 l współpracował z napędem 4x4, pozwalał przemierzać czasoprzestrzeń w mgnieniu oka (5,6 s do setki, maks. 250 km/h) i najwyraźniej był spragniony świeżego powietrzna, bo wielkie wloty powietrza w zderzaku to cecha szczególna tej wersji, podobnie jak obniżone zawieszenie, większe koła i podwójny wydech.
CC to Passat, który wygląda rewelacyjnie. Zgrabne, opływowe nadwozie, kuszące krągłości tu i ówdzie oraz szyby bez ramek sprawiają, że ten Mercedes CLS dla ubogich, czterodrzwiowe coupé czy w żargonie VW C-omfortowe C-oupé (odpowiednie skreślić) jest jednym z najatrakcyjniejszych modeli na rynku. Po tym, jak B6 przeszedł lifting, o czym za chwilę, Passat CC też został poddany kuracji odmładzającej i by odciąć się od swojego dawcy organów, teraz nazywa się po prostu CC.
B7 to B6 bez krzykliwej chłodnicy, ale za to z bogatszym wyposażeniem (ilość asystentów czuwających nad tym i tamtym przyprawia o zawrót głowy) i zmodernizowanymi silnikami. Na tym jednak wkład B7 w rozwój świata się nie kończy.
Modele Audi z serii Allroad już na dobre wpisały się w motoryzacyjny pejzaż. Skoro uterenowione kombi skusiły bogaczy, to teraz ci mniej bogaci też pewnie chcieliby takie auto w ramach poprawiania sobie jakości życia i aspirowania na wyższe szczeble drabiny społecznego pożądania. Volkswagen to świetnie wyczuł, prezentując uterenowionego Passata Alltrack. Czym się wyróżnia w stosunku do zwykłych wersji? Ma wyższy prześwit, bojowe dodatki nadwozia i napęd na cztery koła z terenowym trybem pracy.
Przez te wszystkie lata Passat dla Europy niewiele różnił się od Passata dla Ameryki. Niedawno jednak wszystko się zmieniło. Tego Volkswagena klasy średniej, którego możemy mieć my, nie mogą mieć Amerykanie. Ich Passat to nasz Passat, ale większy (4,8 wobec 4,7 m długości, urósł też rozstaw osi o 91 mm), nieco inny na zewnątrz (trzecia szyba boczna to największe novum), mniej wyrafinowany (gorsze materiały, prostsze silniki) i bardzo tani. Poprzednik kosztował w Ameryce 27 tys. dolarów, a nowy - 21 tys. dolarów. Poza tym to dzięki niemu poznaliśmy młodego Lorda Vadera w jednej z najlepszych reklam w historii świata.