Mówiąc dokładnie, Fabryka Samochodów Osobowych na Żeraniu ma na swoim koncie 177234 sztuki Syreny (od 1957 do 1972 roku), natomiast Fabryka Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej przez 11 lat wytworzyła 344077 sztuk tego modelu. Łącznie daje to 521 311 egzemplarzy. Już więcej takich trudnych do zapamiętania liczb nie będzie, słowo.
ZOBACZ TAKŻE:
Za ile można dziś kupić Syrenę? Sprawdzisz tutaj
TOP 10 | Auta, które nie chcą umrzeć
Pomysł na Syrenę narodził się w 1953 roku, kiedy to nasi włodarze zadecydowali, że musimy produkować polski samochód. Inżynierowie byli wniebowzięci i wykoncypowali, że stworzą czteroosobowy, przestronny model z samonośnym nadwoziem i czterosuwowym silnikiem. Polska jednak nie była w tamtych czasach gigantem ekonomicznym, a nasze możliwości nie dorastały do pięt naszym aspiracjom, więc z projektu niewiele zostało. Owszem, Syrena mieściła cztery osoby, ale silnik był dwusuwowy, zbudowany na bazie strażackiej motopompy (0,75 l 27 KM), natomiast nadwozie oparto na drewnianym szkielecie i pokryto elementami z dermatoidu. Pierwsza Syrena wyjechała z fabryki 20 marca 1957 roku, nieznośnie przy tym hałasując i kopcąc (ach, ten dwusuw!).
ZOBACZ TAKŻE:
Na przestrzeni lat auto modyfikowano, a kolejne wersje oznaczano coraz to większymi cyframi. Wraz z pierwszą modyfikacją dodano do nazwy cyfrę 101, tym samym wcześniejsze egzemplarze, nazywane po prostu Syrenami, oznaczono mianem 100. Co zmieniono? Model 101 (od 1960 roku) miał mniejsze koła (15- zamiast 16-calowych), dwie wycieraczki, teleskopowe amortyzatory przednie oraz ozdobną listwę wzdłuż nadwozia.
ZOBACZ TAKŻE:
Dwa lata później zadebiutowała wersja 102, która miała skróconą pokrywę bagażnika, progową listwę ozdobną i nową listwę boczną. Pojawiły się inne tylne lampy (poprzednie pożyczano od Warszawy) i dwubarwne nadwozie (dach i felgi w kolorze beżowym, reszta nadwozia w innej tonacji). W 1963 roku debiutuje wersja po tuningu, czyli 102S. Owy tuning to silnik z Wartburga 1,0 l 40 KM, dzięki któremu auto osiągało około 125 km/h (poprzednie wersje dawały za wygraną przy około 100 km/h).
ZOBACZ TAKŻE:
Odmiana 103 zyskała dodatkowe 3 KM w stosunku do 102, więc teraz, dzięki 30 rumakom, rozpędzała się do 105 km/h. Tak wyraźny wzrost prędkości maksymalnej wiązał się z montażem nowej atrapy chłodnicy (kratka zamiast poziomych żeber). Wciąż produkowany był model z silnikiem od Wartburga, teraz oznaczony jako 103S, który do dziś pozostaje białym krukiem (powstało tylko kilkaset sztuk).
ZOBACZ TAKŻE:
Prawdziwe zmiany przyszły w 1966 roku, wraz z debiutem wersji 104. Wygląd pozostał właściwie bez zmian, ale pojawił się nowy silnik. Miał trzy cylindry, 0,8 l pojemności i moc 40 KM, co rozpędzało Syrenkę do 120 km/h.
ZOBACZ TAKŻE:
Z takim impetem auto wjechało w lata 70., kiedy to doczekało się "normalnych" drzwi zamiast takich otwieranych pod wiatr. Po tym właśnie poznajemy wersję 105. W 1972 roku produkcja auta zostaje przeniesiona do Bielska-Białej, ponieważ na Żeraniu produkowana jest już Warszawa i Fiat 125p, więc robi się ciasno.
ZOBACZ TAKŻE:
Z bielskiej fabryki Syrena wyjeżdża do 1983 roku, w międzyczasie doczekuje się wersji 105 z dwuobwodowym układem hamulcowym oraz odmiany 105 Lux, która miała nowe, wygodniejsze przednie fotele oraz dźwignie zmiany biegów i hamulca ręcznego umieszczone na podłodze, a nie na desce rozdzielczej, jak w poprzednich wersjach. Co ważne, odmiana 105 produkowana była przez ponad 10 lat, więc siłą rzeczy to ona jest najczęściej widywaną Syreną.
ZOBACZ TAKŻE:
Fabryce w Bielsku-Białej zawdzięczamy również odmiany furgon (Bosto) oraz pikap R-20. Auto nie miało haku holowniczego i nie zachwycało ładownością (raptem 400 kg), więc nie zrobiło kariery wśród biznesmenów i potentatów rolniczych tamtych czasów, do których było skierowane.
ZOBACZ TAKŻE:
Syreny 101 i 102 miały 27 KM i od 0 do 80 km/h rozpędzały się w prawie 30 s, osiągając prędkość maksymalną rzędu 100 km/h. To osiągi jakby niepasujące do auta sportowego, ale to żaden kłopot. W 1960 roku polska załoga w modelu 101 wystąpiła w słynnym rajdzie Monte Carlo, zajmując 99. miejsce (na 149 załóg). Dwa lata później, tym razem w równie błyskawicznej wersji 102, znowu wystąpili Polacy, ale i tym razem nie poszło im rewelacyjnie (z czterech załóg wyścig ukończyły dwie na 210. i 222. miejscu). Większe szanse miała wersja z 40-konnym silnikiem Wartburga, ale ani razu nie ukończyła słynnego rajdu.
ZOBACZ TAKŻE:
Te wszystkie liftingi, tak niewielkie i nieważne, że zasługiwały tylko na zmianę jednej cyferki w nazwie, to jednak nie wszystko. Polacy pracowali nad nowocześniejszymi wersjami Syreny. I tak model 110 to trzydrzwiowy hatchback z samonośnym nadwoziem i dzieloną ramą przednią, która pozwalała na demontaż całej przedniej części auta, by ułatwić naprawy silnika, a w przyszłości umożliwić poprzeczny montaż czterosuwowego silnika 1,0 l. Powstało tylko 20 sztuk tego prototypu, a pracę nad nim przerwano, gdyż skupiono się na Fiacie 125p.
ZOBACZ TAKŻE:
Model 104 Laminat wyróżniał się nowocześniejszym (ale czy ładniejszym?) przodem i nowym wnętrzem, które wykończono wieloma elementami z Fiata 125p.
ZOBACZ TAKŻE:
Mikrobus to siedmioosobowa wersja Syrenki. Na pokładzie były trzy rzędy siedzeń, duże szyby i pojemny bagażnik. Szkoda tylko, że nadwozie było trzydrzwiowe, co utrudniało wykorzystanie utylitarnego potencjału tego auta.
ZOBACZ TAKŻE:
Na początku lat 70. ktoś wpadł na całkiem dobry pomysł, by Syrenę przerobić na hatchbacka. Wydłużono więc nieco rozstaw osi i zaprojektowano całkiem nowoczesny tył. Niestety, jeden jedyny egzemplarz został zniszczony, ale jest szansa, że zostanie odbudowany, ponieważ prace trwają.
ZOBACZ TAKŻE:
To prawdziwy hit - dwuosobowe coupé z seksownym nadwoziem. Wersja Sport bazowała na zwykłej odmianie (trudno w to uwierzyć, prawda?) i była najprawdopodobniej najpiękniejszym autem, jakie kiedykolwiek zjechało z motoryzacyjnego łona Związku Radzieckiego. Szkoda, że FSO nigdy właściwie nie chciało tej bryki produkować. Gdy Polacy zobaczyli ten model (było o nim głośno w prasie i telewizji, a gdy pojawił się 1 maja 1960 roku w fabryce FSO, wzbudził absolutną sensację), to się w nim zakochali (trudno się dziwić), a do żerańskiej fabryki pisały firmy, które chciały pomóc w jego produkcji. Niestety, FSO jakoś nie mogło pokonać oporu materii, by zawalczyć o ten model. Gwoździem do trumny był premier Cyrankiewicz, który podobno zadzwonił do Fabryki i kazał ukryć auto, pewnie po to, by nie siało mentalnego zamętu w kraju. Jedyny istniejący egzemplarz Syreny Sport zniszczono komisyjnie na początku lat 70. Teraz producent wódki żołądkowej gorzkiej buduje jej replikę - wciąż czekamy na efekty.
Filip Otto
ZOBACZ TAKŻE: