Henri zaczął działać w Paryżu w 1919 roku i początkowo wziął się za modele takich nieistniejących już marek jak Talbot, Delage czy Delahaye. Mówimy tu o autach z okresu międzywojennego, czyli o takich, które mają wielkie błotniki, jeszcze większe atrapy chłodnicy i okrągłe reflektory w chromowanej obudowie. I tak się jakoś składa, że wszystkie zawsze wyglądały tak samo, no taka prawda, i nawet zręczne dłonie i artystyczny zmysł pana Chapron niewiele tu zmieniły. Uznajmy więc, że nie był to najlepszy okres dla Henryka, który rozwinął skrzydła dopiero, gdy na ziemi zjawiła się bogini.
ZOBACZ TAKŻE:
Mowa oczywiście o boskim z nazwy, z wyglądu i z technicznego punktu widzenia Citroënie DS. Gdy Chapron spojrzał na ten model, dostał chyba mentalnego orgazmu i zaraz wziął się za jego przeróbki. W przypadku DS-a możemy wyróżnić dwa kierunki działania Henryka - pierwszy w stronę nadwozi coupé i cabrio, a drugi w stronę limuzyn.
ZOBACZ TAKŻE:
Modeli z otwieranym dachem było mnóstwo. Łączy je to, że bazują na modelu DS, posiadają jedną parę drzwi i zakryte tylne koło. Chapron najwyraźniej nieustannie dążył do perfekcji, bo cały czas coś poprawiał. A to montował nowe przednie reflektory (najpierw pojedyncze okrągłe, potem schowane pod wspólnym kloszem), a to dorzucał chromowaną listwę lub obywał się bez niej. Na wiele sposobów wykańczał błotnik w okolicy tylnego koła, wreszcie eksperymentował z drzwiami od limuzyny lub z dłuższymi, unikalnymi dla modelu cabrio.
ZOBACZ TAKŻE:
Ba, były modele z dachem materiałowym i opcjonalnym hardtopem (w tym przypadku były różne kształty, z lub bez bocznych szyb, bardziej kanciaste lub bardziej opływowe), a także modele stricte coupé, znowu z różnymi dachami. Co więcej, pierwsze modele miały pośladki podobne do tych z modelu seryjnego, a późniejsze doczekały się bardziej kanciastych form w swojej tylnej części. Światła też się zmieniały, żeby na pewno nie było nudno. Poza tym, żeby nie ułatwić sprawy, każdy taki model miał swoją romantyczną, po francusku rozkoszną nazwę - Concorde, Dandy, Caddy Décapotable, Croisette, Palm Beach, Leman czy Usine. Mon Dieu!
ZOBACZ TAKŻE:
Poza tym Chapron tworzył na bazie modelu DS limuzyny najwyższego szczebla. Na jednej się nie skończyło. Modele Majesty to po prostu DS sedan. Były wersje z tradycyjnymi tylnymi drzwiami i odmiana, gdzie wrota na tylną kanapę otwierały się pod wiatr, oczywiście przy okazji zmieniano nieco nadwozie, a jak! Potem pojawił się jeszcze model Lorraine - niby to Majesty, ale w jakiś magiczny sposób brzydszy, szczególnie z tyłu.
ZOBACZ TAKŻE:
Na uwagę zasługuje również DS dla prezydenta Charlesa de Gaulle'a, czyli odmiana Presidentielle. Auto miało 6,3 m, więc było dłuższe niż Pierwsze Bryki amerykańskich prezydentów Johnsona i Nixona, co pewnie połechtało ego Francuzów. Zaskakujące jest to, że de Gaulle nie lubił tej limuzyny. Dlaczego?
ZOBACZ TAKŻE:
Przeszkadzała mu szczególnie przegroda oddzielająca go od kierowcy, więc częściej korzystał z modelu 15 Six-H (kiedyś, w czasie wizyty Królowej Elżbiety II, auto się przegrzało i stanęło - obciach na skalę państwową!), a potem z modeli DS przygotowanych specjalnie dla niego, choć wizualnie właściwie identycznych z oryginałem.
ZOBACZ TAKŻE:
Chapron dopieszczał model DS od 1958 do 1974 roku i w tym okresie powstało 236 sztuk odmian cabrio (zdarzały się lata, kiedy budowano jedną sztukę rocznie, więc to biały kruk), 248 egzemplarzy kilku wersji coupé (model Paris jest najrzadszy - tylko 9 sztuk) i 97 sedanów. No i jeden model dla Prezydenta.
ZOBACZ TAKŻE:
Drugim ulubieńcem Chaprona był model SM, na bazie którego powstał kabriolet, sedan i kolejny kabriolet. No to tak - kabriolet dla zwykłych ludzi z dwudrzwiowym nadwoziem nazywał się Mylord i wyprodukowany został w śladowej ilości siedmiu sztuk.
ZOBACZ TAKŻE:
Chapron Opera, czyli SM w wersji sedan, ze sztywnym dachem, przeznaczony może nie tyle dla ludu, co dla jego wybrańców, też właściwie nie istnieje, bo na drogi wyjechało raptem osiem sztuk. A co z tym kolejnym cabrio?
ZOBACZ TAKŻE:
Zażyczył go sobie prezydent Francji George Pompidou. Powiedział Chapronowi, że chce mieć limuzynę na bazie Citroëna SM. Chapron przedstawił mu projekt wersji Landaulet (sztywny dach nad kierowcą, otwierany nad drugim rzędem), zwykłego hatchbacka ze zdejmowanym panelem dachu i czterodrzwiowe cabrio. Pompidou wybrał ostatnią opcję i tak narodziły się dwie sztuki prezydenckiego SM o długości 5,6 m. Korzystał z nich nie tylko francuski prezydent, ale również Królowa Elżbieta II (gdy po raz kolejny odwiedziła Francję, tym razem nic się nie przegrzało i nie zepsuło), papież i inni ważni goście ziemi francuskiej.
ZOBACZ TAKŻE:
Zanim firma Chapron przestała istnieć w 1985 roku (Henri zmarł w 1978 roku, potem kierowała nią jego żona), produkowała luksusową wersję modelu CX, a pod koniec lat 70. dostarczyła dwa egzemplarze Peugeota 604 Landaulet dla przywódcy Nigru, dawnej francuskiej kolonii, nie mylić z Nigerią. Auto było przedłużone i wyposażone w otwierany dach. Jeden egzemplarz był czarny, drugi szary. Zanim pojechał do Afryki, dumnie prężył się na salonie paryskim w 1978 roku.
ZOBACZ TAKŻE: