BMW 335i xDrive - test | Za kierownicą

Stylowe nadwozie coupe, rewelacyjny silnik, wyśmienite osiągi i coś nietypowego w usportowionych BMW: napęd na cztery koła xDrive. Czy to recepta na najbardziej ekscytującą trójkę nie licząc "emki"? A może kolejny gadżet na liście wyposażenia dodatkowego, którym będzie się można pochwalić przed znajomymi?

Rodzina aut klasy średniej w BMW jest dość jednolita. Wystarczy jednak przyjrzeć się nieco dokładniej, by zauważyć istniejące między nimi różnice. Sedan i kombi to auta rodzinne. Nie są może mistrzami pakowności, ani nie zaskakują rekordową ilością schowków, ale w pełni nadają się na pierwsze auto w rodzinie. Co innego tyczy się coupe i spokrewnionego z nim coupe-cabrio. To czteroosobowe auta, gdzie liczą się głównie pasażerowie przednich foteli. Tu nikt nie martwi się słabym dostępem do tylnej kanapy, czy małym kufrem. Auto ma świetnie jeździć i dobrze wyglądać.

No właśnie. Facelifting coupe nie jest ani oszałamiający, ani nawet wyraźnie widoczny. W przednim zderzaku pojawiły się grube, poprzeczne listwy obniżające optycznie przód auta. Przednie reflektory zyskały nowe lampy do jazdy dziennej. Różnica polega na technologii i jasności. Zastosowano dające więcej światła lampy LED zamiast zwykłych żarówek. Zmieniono także kształt nerek i lusterek bocznych - wierzę na słowo, bo różnicy gołym okiem nie dostrzegam.

W środku nie tknięto niczego. Podświetlenie deski rozdzielczej nadal jest czerwone, materiały miękkie i przyjemne w dotyku. Nadal króluje tu wysoka jakość połączona ze starannym montażem. Nie za duże są schowki, ale w końcu ile rzeczy potrzebujemy pod ręką w aucie sportowym? Telefon komórkowy, czy okulary można położyć przed lewarkiem skrzyni mając pewność, że nigdzie nie polecą przy ostrzejszym zakręcie. Na pocieszenie przed pasażerem są dwa chowane uchwyty na kubki. Jeśli kierowca lubi wykorzystywać moc silnika, lepiej nie umieszczać w nich kubka gorącej kawy.

Wspominałem o przyjemności jazdy dla pasażerów przednich foteli? Miejsca jest na nich pod dostatkiem. Gorzej rzecz ma się z tyłu. Przy wyrośniętym kierowcy siedzący za nim pasażer może narzekać na sztywne oparcie fotela powodujące z czasem ból kolan. Ale by się o tym przekonać, do tyłu trzeba się w ogóle dostać. A to nie takie proste. Odchylenie oparcia niczego nie daje, chyba ze ktoś ma wzrost krasnoludka. Aby zrobić więcej miejsca należy przesunąć fotel. Nie wystarczy pojedyncze pstryknięcie guzikiem, trzeba go trzymać palcem, aż fotel łaskawie zrobi nam miejsce. W drugą stronę działa to dokładnie tak samo. Nie życzę nikomu wsiadania do tyłu w ulewnym deszczu.

Zmiany techniczne są równie subtelne, co kosmetyka nadwozia. Silnik R6 (N54) 3,0-litrowy o mocy 306 KM i momencie 400 Nm zastąpiono silnikiem R6 (N55) 3,0-litrowym o mocy 306 KM i momencie 400 Nm. Tak, tak to nie literówka. Skoro osiągi się nie zmieniły, to co oznacza różnica w kodzie fabrycznym obu jednostek? Zamiast dwóch turbin o różnej średnicy, wbrew nowej nazwie TwinPower Turbo, zastosowano tylko jedną. Spokojnie, BMW nie stało się kolejną firmą oszczędzającą na czym tylko się da. Chodzi o banalną sprawę - spalanie. BMW było zmuszone dostosować silnik do nowej normy emisji szkodliwych substancji Euro 5, która wejdzie w życie z początkiem przyszłego (2011) roku. W trakcie prac okazało się, że jedna turbina umożliwia osiągnięcie niższego średniego spalania i to aż o jeden litr na każde przejechane sto kilometrów.

Na szczęście wyrzucenie jednej turbiny nie wpłynęło na brzmienie silnika. Aby lepiej usłyszeć basowy bulgot warto przy odpalaniu uchylić szybę. Producent zadbał, by do wnętrza przedostawało się tylko tyle decybeli, ile jest potrzebne. Ma to swoje dobre strony, długa trasa i wysokie obroty w ogóle nie męczą.

Drążek automatycznej skrzyni biegów wędruje w pozycję "D" i możemy ruszać. Nie pomyliłem się, BMW 335i ma w opcji skrzynię dwusprzęgłową DKG. Jeśli zażyczymy sobie jednak napędu xDrive, oprócz skrzyni ręcznej dostępny za dopłatą będzie wyłącznie 6-biegowy automat. Nie jest to jednak powód do narzekań. Skrzynia ma możliwość ręcznego przełączania biegów za pomocą drążka (do przodu redukcja, do tyłu wyższy bieg). Jeśli komuś to nie wystarczy może za dodatkową opłatą kupić sobie kierownicę z łopatkami wprost z wersji "M". Ten rozpieszczający kierowcę gadżet kosztuje 1022 zł.

Skrzynia potrafi zirytować jedynie przy ruszaniu. Zwłoka wydaje się wiecznością. By tego uniknąć trzeba od razu mocno wciskać gaz lub przełączyć się w tryb sport. Na co dzień nie ma jednak takiej potrzeby. Mocy na pewno nie zabraknie. Kiedy już jedziemy reakcja na gaz jest w pełni adekwatna do oczekiwań. Auto chętnie przyspiesza z niemal każdych obrotów i w mgnieniu oka pozwala złamać wszelkie ograniczenia prędkości. To, że silnik o mocy 306 KM radzi sobie znakomicie z coupe średniej klasy jest do przewidzenia, ale to, jak niewiele potrzebuje paliwa, by przemieszczać się z punktu A do punktu B może zaskakiwać. Jeśli wierzyć wskazaniom komputera, to osiągnięcie w trasie deklarowanego przez producenta spalania 6,8 l/100 km jest niemożliwe, ale starając się jechać spokojnie z prędkością około 90 km/h można zejść do około 8 litrów. Przy jeździe bez przejmowania się kosztami paliwa zużycie wyniesie około 11-12 w trasie i 13-14 litrów w mieście. Zważywszy na dostępną moc i jej wykorzystanie jest to wynik godny podziwu. Tym bardziej, że osiągi coupe xDrive są identyczne jak w przypadku wersji tylnonapędowej 335i z DKG. W obydwu przypadkach sprint do setki zajmuje 5,4 s.

Układ kierowniczy, nie będąc oryginalnym, to wzór wśród samochodów tej klasy. Auto trzyma się drogi jak przyklejone, a jeśli zmuszamy je do przekroczenia praw fizyki w utrzymaniu zadanego toru jazdy pomoże DTC (Dynamic Traction Control) i napęd obu osi rozdzielany w stosunku 40:60. Ten ostatni nieco nie pasuje do wizerunku marki. O ile w mocnym Audi zamówienie wersji Quattro jest oczywistą oczywistością, to w przypadku BMW powstaje pytanie, kto zamawia xDrive? Obstawiam ludzi zdecydowanych na auto bawarskiej marki, ale ceniący sobie bezpieczeństwo ponad wszystko.

Żadnych zastrzeżeń nie można mieć do zawieszenia. Kilkaset kilometrów przejechanych po polskich drogach utwierdziło mnie jedynie w przekonaniu, że podział na tryby "Komfort" i "Sport" nie jest konieczny. Oczywiście w Polsce warto wyrzucić (bo nie można z nich w salonie zrezygnować) z opon Run Flat. Powodują, że każda studzienka, tory czy płyty betonowe czuć w kręgosłupie. Jednak na (w miarę) równej drodze zawieszenie spisuje się wyśmienicie. Każdy ostro pokonany zakręt 335i pokonuje niemal bez przechyłów. Nagła zmiana pasa przy prędkości ponad 100 km/h to także "bułka z masłem". Gdzie naprawdę leżą granice jego umiejętności? Wolę nie sprawdzać.

BMW 335i xDrive jest bezkonkurencyjne. Nie dlatego, że pobiło wszystkich swoich rywali, ale ze względu na ich brak. Wersja z napędem obu osi nie ma bezpośredniego zagrożenia. Ani Mercedes E Coupe, ani Infiniti G37 Coupe nie oferują nic poza tylnym napędem, za to Audi A5 Quattro... wypada przy "beemce" blado. Najmocniejszy w ofercie silnik V6 3.2 osiąga 265 KM, co nie pozwala na nawiązanie równorzędnej walki. Do tego potrzeba modelu S5. Sportowa odmiana coupe z Ingolstadt napędzana potężnym V8 4.2 (354 KM) kosztuje 270,5 tys. zł. BMW 335i xDrive oferuje niemal identyczne osiągi, a trzeba za nie zapłacić 232 tys. zł w wersji podstawowej. Tu pojawia się kolejna zaleta BMW. Nowa polityka firmy zrywa z ogołoconymi autami, do których trzeba wszystko dokupić i słono za to zapłacić. Owszem dodatkowe wyposażenie nadal nie jest tanie, ale teraz w standardzie otrzymamy m.in. dwustrefową automatyczną klimatyzację, elektrycznie sterowane fotele z pamięcią ustawień, czy reflektory biksenonowe. Na liście wyposażenia dodatkowego naszego egzemplarza znalazły się m.in. nawigacja z 8,8-calowym wyświetlaczem za 12 tys. zł (działa dużo lepiej, niż starsze wersje oferowane w BMW), automatyczna skrzynia biegów za 10,2 tys. zł, pakiet "Komfort" za ponad 6,5 tys., szyberdach za 5,1 tys. zł i kilkanaście innych pozycji, które bez problemu wywindowały cenę do prawie 307 tys. zł.

Gaz

Mocny i elastyczny silnik, doskonałe prowadzenie, komfortowe jak na auto usportowione zawieszenie, atrakcyjny wygląd

Hamulec

Mało miejsca na tylnych fotelach, opony Run Flat w polskich realiach

Summa Summarum

BMW 335i xDrive oferuje osiągi godne niejednego samochodu budowanego od podstaw jako sportowe, prowadzi się jak po szynach, a na dodatek świetnie wygląda. Z punktu widzenia kierowcy jedyną jego wadą jest brak poczucia z jak szybkim autem mamy do czynienia. Wciśnięcie gazu do podłogi powoduje, że krajobraz za szybą zaczyna się szybciej przemieszczać, ale gdyby nie prędkościomierz mało kto zdałby sobie sprawę w jakim tempie to się odbywa. Dodatkowo świadomość, że napęd obu osi popsuje nam zabawę choćby na pustym zaśnieżonym placu jest deprymująca. Dlatego ja wybrałbym wersję z napędem na tył i skrzynią DKG. Te same osiągi, a frajdy dużo, dużo więcej.

Kompendium

ZOBACZ TAKŻE:

Koniec BMW M6 i silnika V10

Samochody: BMW 335i - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA