Nissan X-Trail - ostatni samuraj

To nowość, która na nowość nie wygląda. Choć jest dłuższy, szerszy i wyższy, nowy X-Trail bardzo przypomina poprzednika.

Kiedy z rynku znikały Almera i Terrano, leciwy Patrol przechodził zaledwie face lifting. Sprzedaż zamarła, a koncern przeżywał naprawdę trudne chwile. Wydawało się, że wszystko już stracone, ale wtedy pojawiły się Murano i Note. Wkrótce po nich -Pathfinder, Navara, a teraz - Qashqai i Tida. Nissan powoli odzyskuje pozycję. Doczekaliśmy się nowego X-Traila, ostatniego nowego na rynku SUV-a, który nie miał dotąd następcy.

Wygląda na to, że Nissan chce sprzedawać dwa auta w tym samym segmencie. Sprytnie zaplanowana kampania Qashqaia przekonuje, że to mieszczuch. Według sprzedawców auto nigdy nie ujrzy bezdroży. Na wszelki wypadek przewidziano jednak wersję 4x4. X-Trail w salonach pojawi się już wkrótce. Nowe silniki mają być trwalsze, a zawieszenie mocniejsze. Czy będzie można zjechać z utwardzonej drogi? Z pewnością tak. Choćby dlatego, że konkurencja też zapuszcza się w teren. Bez względu na to, co mówi marketing, lecę pod albańską granicę, by sprawdzić, na ile stać nowego Nissana 4x4.

ZaSUVam po Grecji

Samolot ląduje w greckiej Joannie. Po kilku chwilach stoję przed nowym X-Trailem. Mam się nim dostać do wioski Papingo położonej tuż przy granicy z Albanią. Teoretycznie podróż ma trwać godzinę. Nie jestem pewien, co mnie spotka w strefie przygranicznej. Na wszelki wypadek zabieram duży zapas wody i wsiadam do zatankowanego do pełna, najmocniejszego diesla.

Spodziewałem się wąskich uliczek i charakterystycznych, białych domów. Tymczasem w mgnieniu oka jestem na trzypasmowej nowiutkiej autostradzie. Droga jest praktycznie pusta. Ograniczenie prędkości do 120 km/h. Rozochocony przestrzenią i pustką na drodze rozpędzam X-Traila do maksimum. Jadę równe 200 km/h. Szum powietrza słyszę wyraźnie, ale nie jest na tyle dokuczliwy, by uznać to za wadę. Samochód zachowuje się zaskakująco pewnie, silnik jest bardzo mocny, biegi wchodzą bez najmniejszych problemów.

Zaczynam się przekonywać, że SUV-y stają się coraz doskonalsze. Moją pierwszą podróż samochodem rekreacyjnym pamiętam bardzo dobrze. Bujało jak na morzu, przyspieszenie godne aut sprzed epoki, hamulców prawie wcale. Czułem się dość dziwacznie. Po ulicach jeździł jak terenówka, a po bezdrożach - jak podwyższone kombi. Na szczęście świat zmierza w dobrym kierunku.

Nowy X-Trail jak większość SUV-ów zmienił się, abym wreszcie poczuł jego przeznaczenie. Mogę mknąć po autostradzie bez kompleksów i obawy o stan moich wnętrzności. Skórzane fotele z wentylacją dbają o mój komfort. Butelki z wodą chłodzą się w uchwytach na skraju deski rozdzielczej, a nawigacja prowadzi prosto do celu. Po kilkudziesięciu kilometrach zjeżdżam z autostrady. Droga zaczyna się wić ku górze. Jej cienką nić dostrzegam daleko na szczycie panującej nad krajobrazem góry. Długi odcinek krętego asfaltu pokonuję w dość żwawym tempie. Wszystko za sprawą 173 KM pod maską i błyskawicznej reakcji na gaz. W niemal całym zakresie obrotów naciśnięcie na pedał powoduje, że niewielka walizka rzucona do 479-litrowego bagażnika co chwila wędruje z przodu na tył. Rzadko się to zdarza w dieslach, ale tu, podobnie jak w Hondzie, wskazówka obrotomierza chwilami przekracza 5000 obr./min bez najmniejszego problemu.

Kiedy kończę wspinaczkę na wysokości prawie kilometra, X-Trail nieco słabnie. Dokładniej mówiąc, nie on, a raczej jego hamulce. Rozgrzane tarcze domagają się odpoczynku. Postanawiam zatrzymać się i przez chwilę podziwiam niesamowity krajobraz.

Wioska X-Traila

Swą podróż kończę kilkanaście kilometrów później. W wiosce Papingo czekają mnie atrakcje na torze off-roadowym. Kilka podjazdów i trawersów demonstruje terenowe możliwości ALL-MODE-i. To najnowsza generacja systemu 4x4 udoskonalona elektroniką. Podobnie jak w Rav4 sygnały z przepustnicy, ABS-u i czujników grawitacyjnych docierają do komputera. Ten rozdziela napęd na koła, które w danej chwili mają najlepszą przyczepność. Wczasach, kiedy od diesla wymaga się cichej pracy, a od aut sportowych - komfortu, elektroniczne sterowanie wszystkim, co możliwe, wydaje się słusznym rozwiązaniem.

W plastikowym świecie terenówek X-Trail trafił na odpowiednią półkę. Teraz chodzi o to, by ci, którzy chcą się bawić SUV-ami, sięgnęli właśnie po niego. Jest dłuższy od swego poprzednika o 17,5 cm, wyższy o centymetr i szerszy o 2 cm. Dzięki nowej platformie wykorzystanej także w Qashqaiu rozstaw osi wzrósł do 263 cm (+5mm). Wnętrze jest dużo ładniejsze i lepiej wykonane, najważniejszą zmianą jest przeniesienie zegarów na właściwe dla nich miejsce. Do tej pory, nie wiedzieć czemu, montowano je centralnie.

Jedyny mankament, jaki udało mi się znaleźć w nowym X-Trailu, to zbyt mało różnic stylistycznych w stosunku do poprzednika. Mnie kanciasta bryła nadwozia nadal się podoba, czy spodoba się wszystkim - zobaczymy.

GAZ

Mocny, elastyczny silnik, obszerne wnętrze, duża liczba schowków, dzielona kanapa

HAMULEC

Niewielkie zmiany stylistyczne, nadal zbyt dużo plastiku na desce rozdzielczej

SUMMA SUMMARUM

Największa wada poprzedniego Nissana X-Trail to nieco pokraczna, kanciasta sylwetka. Nowy jest bardziej muskularny i dużo ładniejszy. Ale o gustach się nie dyskutuje. Nissan broni się zdolnościami do jazdy w trudnym terenie. Pytanie tylko, ilu klientów tego oczekuje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA