Opel Astra Twin Top

Całosezonowy kabriolet ze składanym potrójnie sztywnym dachem. Astra Twin Top wkracza na salony.

Na Sardynii nie brakuje krętych i wąskich dróg. Dlatego harcowanie tam w nowym Oplu było wyjątkową przyjemnością.

Coupé-cabrio wygląda z zewnątrz naprawdę okazale. Zwarty, przyczajony, z takim sportowym zadziorem, który od razy wzbudza pożądanie. Wybieram oczywiście czerwony, benzynowy model z dwulitrowym turbodoładowanym silnikiem o mocy 200 KM. Jak szaleć, to szaleć.

Największym bajerem Astry Twin Top jest bez dwóch zdań dach. Kiedy kilka lat temu pojawiły się coupé-cabrio Peugeota czy Renault, składał się na dwie części, zajmując niemal cały bagażnik. W Oplu jest inaczej. Sklepienie dzieli się na trzy kawałki i zgrabnie ląduje w kufrze, który i tak mieści jeszcze 205 l bagażu (z rozłożonym dachem 440 l).

Sama procedura rozkładania i składania dachu to misterium, które oglądam kilka razy. Niemal pół minuty technicznego fajerwerku. Pięć silniczków elektrycznych, osiem hydraulicznych siłowników, 13 czujników - komplikacja na najwyższym światowym poziomie.

I już po chwili ten dręczący, typowo polski oczywiście, wewnętrzny głos: - Ludzie, to musi kiedyś dupnąć. No, nie ma siły, by tak złożony mechanizm działał bez zarzutu przez długie lata.

Konstruktorzy zapewniają jednak, że poddali wszystko tysiącom prób i nic nie ma prawa odmówić posłuszeństwa. Dodatkową zabawą jest możliwość majstrowania przy dachu podczas jazdy (bez przekraczania 30 km/h). Wówczas inni kierowcy mają widowisko niczym z baletu transformerów.

Wnętrze Astry już tak nie zachwyca. Nie dlatego, że cokolwiek odbiega od wysokich standardów. W sumie nie ma się do czego przyczepić, bo jakość materiałów i sposób wykonania to pierwsza liga. Niestety, brakuje tam po prostu odmienności, niewielkiego choćby śladu szaleństwa, jakiego spodziewałbym się po kabriolecie. Podobieństwa do innych modeli Opla, choćby klasycznej Astry czy Zafiry, są w środku zbyt widoczne.

Półtoratonowe auto z najmocniejszym silnikiem gna przed siebie, aż miło. Dwie setki na godzinę bez dachu nad głową to już wprawdzie małe wariactwo, ale dwulitrowe turbo wspomagane 6-biegową ręczną skrzynią radzi sobie świetnie (do setki przyspiesza w 8,9 sekundy i może rozpędzić się do 237 km/h).

W salonach do dyspozycji klientów będą w sumie cztery silniki benzynowe (o pojemności od 1.6 do 2.0 i mocy od 105 do 200 KM) oraz wysokoprężny 1.9 CDTI o mocy 150 KM.

 

Wojciech Chełchowski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.