Mijam znak z wizerunkiem autostrady. Po 200 kilometrach forsownej jazdy nadeszła chwila wytchnienia, czyli 100 km bez kolizyjnych skrzyżowań, pieszych, zwierząt wałęsających się po drodze i niewidocznych zakrętów. Włączam tempomat, ustawiam prędkość i wygodniej usadawiam się w fotelu z nadzieją na bezstresową jazdę.
Sielanka nie trwa długo. Ledwie rozpędziłem się do 130-ki i już muszę hamować. Obydwa pasy blokują wyprzedzające się tiry. Różnica w ich prędkościach wynosi chyba ze 2 km/h, bo manewr trwa kilka minut. W Niemczech niemal na każdym podjeździe ustawione są zakazy wyprzedzania dla samochodów ciężarowych. U nas drogowcy jeszcze nie dostrzegli tego problemu.
Tiry skończyły wyścigi, ale ruch wcale się nie zelżał. Jeden z kierowców postanowił pozostać na lewym passie, wciąż korkując drogę. Najwyraźniej w mniemaniu tego pana fakt, że miał na liczniku 130 km/h, czyli tyle ile maksymalnie można jechać, upoważnia go do podróżowania lewym pasem.
Autostrady budowane są po to, by podróżować bezpiecznie, szybko i bezstresowo. Dlatego powinniśmy się zachowywać tak, by nie tylko nie powodować zagrożenia, ale również nie tamować ruchu.
Na początku lat 90. głośno było w Niemczech o serii wypadków autostradowych z udziałem Polaków. Nie patrząc w lusterko, skręcali na lewy pas, zajeżdżając drogę rozpędzonym autom. Dochodziło do zderzeń tym groźniejszych, że połączonych z zapłonem benzyny przewożonej w bagażnikach (paliwo było u nas dużo tańsze). Przekonaliśmy się wtedy, że ruchem na autostradzie rządzą reguły, których nie mieliśmy gdzie się nauczyć. Autostrady i trasy szybkiego ruchu są miejscem, gdzie wolno nie zawsze znaczy bezpieczniej. By jechać szybko i bezpiecznie, trzeba wiedzieć, dokąd się jedzie. Niby oczywiste, ale widywałem już kierowców, którzy parkując wzdłuż ciągłego pasa na poboczu autostrady, z uwagą studiowali mapę. Albo zatrzymali się na zjeździe niepewni, czy to ten, czy następny. Albo - co najgorsze - cofali pasem awaryjnym do zjazdu, który właśnie minęli.
Ale od początku. Wjeżdżając na autostradę powinniśmy ustalić optymalną dla siebie prędkość. Jeśli nasze auto i doświadczenie na to pozwalają i nie zamierzamy pobić rekordu w oszczędzaniu paliwa najlepiej podróżować z maksymalną dopuszczalną prędkością (obecnie w Polsce 140 km/h).
Zwalnianie i przyspieszanie bez powodu wywołuje niepotrzebne zamieszanie i niepokój wśród innych kierowców oraz zmusza samochody, których prędkość wyznacza tempomat do wielokrotnego wyprzedzania.
Jeśli ktoś jedzie szybciej od nas, przepuśćmy go. Nie traktujmy tego faktu ambicjonalnie. Nie denerwujmy się też na tych którzy jeżdżą wolniej. Po to mamy do dyspozycji dwa pasy ruchu, by bez problemu podróżować własnym tempem i nie przeszkadzać sobie nawzajem. Tym bardziej, że przepisy nie określają minimalnej prędkości.
Autostrada przeznaczona jest dla samochodów, które mogą rozwinąć prędkość co najmniej 40 km/h. Nie oznacza to jednak, że 40 km/h jest prędkością minimalną jaka obowiązuje na autostradzie. Kierowca jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, ale również z taką, która nie utrudnia jazdy innym kierującym. To kierujący decyduje, jaka prędkość w danych okolicznościach jest bezpieczna. Jeśli zimą nawierzchnia jest śliska bezpieczna prędkość może okazać się mniejsza niż 40 km/h.
Na autostradzie i drodze ekspresowej obowiązuje zakaz zatrzymywania. Jeśli dalsza jazda jest niemożliwa (awaria samochodu) zatrzymujemy się na pasie awaryjnym (z włączonymi światłami awaryjnymi), przeznaczonym dla karetek i służb porządkowych.
Ze względu na wysoką prędkość podróżną zatrzymywanie się na autostradzie jest skrajnie niebezpieczne. Dlatego pasażerowie powinni zachowując szczególną ostrożność wysiąść z samochodu i przechodząc za barierę, odsunąć się jak najdalej od nitki asfaltu. Kierowca ustawia trójkąt ostrzegawczy w odległości nie mniejszej niż 100 metrów za samochodem. Najlepiej jeśli wcześniej włoży kamizelkę odblaskową (wymagana w wielu krajach). Wzywając pomoc (tel. 112, lub alarmowy obowiązujący na danym odcinku autostrady) powinniśmy podać miejsce postoju (numer ze słupka drogowego oraz kierunek w jakim jedziemy).
W tym miejscu nie sposób nie poruszyć jednego problemu. Zdarza się, że policjanci z wideoradarem po zarejestrowaniu wykroczenia nie sprowadzają samochodu na najbliższy parking, ale zatrzymują na poboczu. Takie zachowanie jak podkreśla inspektor Krzysztof Burdak, szef krakowskiej drogówki, jest to zgodne z prawem i dopuszczalne jeśli tylko policjant uzna sytuację za bezpieczną. Oczywiście w niektórych przypadkach natychmiastowe zatrzymanie jest konieczne, ale przecież nie zawsze policja zatrzymuje pirata. Naszym zdaniem tego typu praktyka, która nota bene ostatnio staje się normą, wywołuje niepotrzebne zagrożenie.
Większość przyzwyczajeń jakie nabyliśmy poruszając się po niebezpiecznych polskich drogach, na autostradzie jest nieprzydatna. Tu nie musimy walczyć o każdy metr drogi z innymi.
Na autostradzie wszystkie manewry powinniśmy sygnalizować i rozpoczynać wcześniej. Zwłaszcza te, które wiążą się ze zmianą pasa ruchu. Jeśli widzimy w lusterku samochód jadący z większą prędkością nie rozpoczynajmy za wszelką cenę wyprzedzania zajeżdżając mu drogę. Nie ma się co spieszyć, przecież okazji nie będzie brakowało.
Podobne zasady obowiązują na drogach ekspresowych o standardzie autostrady. Czyli takich, które mają dwa pasy do jazdy w jednym kierunku i nie mają kolizyjnych skrzyżowań. Trzeba tylko pamiętać, że na takiej drodze można jeździć nie szybciej niż 120 km/h.
Wystarczy myśleć również o innych, by jazda autostradą była bezproblemowa, przyjemna i szybka. Ostatnio wjeżdżam ślimakiem na ekspresówkę i widzę, że samochód zjeżdża na lewy pas tylko po to by ułatwić mi bezproblemowe włączenie się do ruchu. Ten miły przejaw kultury jazdy dopinguje do życzliwego podróżowania. Tym bardziej, że kulturalna jazda, która staje się coraz bardziej modna w większych miastach wcale nie musi być ślamazarna.
Kliknij, aby powiększyć...