Miasta bezradne wobec korków

Największe polskie miasta nie radzą sobie z korkami. Choć na poprawę transportu wydały przez sześć lat niemal 30 mld zł, efektów nie widać - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Na tle innych metropolii tylko Poznań, Kraków i Warszawa mogą się czymkolwiek pochwalić

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak z korkami próbują sobie radzić największe polskie miasta: Warszawa, Wrocław, Gdańsk, Poznań, Bydgoszcz, Kraków, Szczecin i Lublin. Wnioski są takie, jakich domyślają się miliony pasażerów i kierowców uwięzionych w korkach: największe miasta od lat nie potrafią poradzić sobie z rosnącym ruchem.

"Najważniejsze inwestycje, czyli obwodnice, mosty, trasy przyspieszone i ekspresowe, choć planowane od lat, we wszystkich skontrolowanych miastach są opóźnione, a ich koszty wciąż rosną " - stwierdza raport NIK opublikowany w środę.

I podaje konkretne przykłady: w Warszawie w latach 2004-08 (prezydentami byli wówczas Lech Kaczyński, Mirosław Kochalski, Kazimierz Marcinkiewicz i Hanna Gronkiewicz-Waltz) nie powstał ani jeden most, nie zakończono budowy żadnej obwodnicy czy drogi szybkiego ruchu między dzielnicami. Dopiero w 2009 r. ruszyła budowa mostu Północnego, a w tym roku - budowa kluczowego fragmentu południowej obwodnicy miasta. Z kolei Autostradowa Obwodnica Wrocławia, która miała być zakończona w 2008 r., zostanie oddana z kilkuletnim opóźnieniem (być może dopiero w 2011 r.).

W połowie 2009 r. remontu wymagało aż 30 proc. dróg zarządzanych przez samorządy w Warszawie, Szczecinie i Lublinie. W Gdańsku i Krakowie było jeszcze gorzej, bo ponad 50 proc. W niektórych miastach dochodzi do absurdów: samorządy nie remontują, choć mają na to pieniądze - w 2008 r. w Lublinie wydano 63 proc. zabudżetowanych pieniędzy, a w Szczecinie - 73 proc.

Cały artykuł możecie przeczytać tutaj .

ZOBACZ TAKŻE:

Mandaty i na drogach wewnętrznych - ZOBACZ TUTAJ

Samochody: Subaru Impreza - ogłoszenie

Więcej o:
Copyright © Agora SA