To pomysł rodem z niemieckiego Niederzimmern w Turyngii. Miasto to podobnie jak Kraków boryka się z brakiem pieniędzy potrzebnych na załatanie wszystkich dziur. Urzędnicy niemieccy wpadli na pomysł, by podreperować gminny portfel i zaczęli dziury w drogach sprzedawać. Wszystkie uzupełnione w ulicach ubytki ozdabiane są tabliczką z nazwiskiem lub nazwą firmy, która prace sponsorowała. Dziury kosztują tam 50 euro i rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Jedną z nich kupił już m.in. minister spraw wewnętrznych landu Turyngia Peter Michael Huber. Chętni znajdują się nawet poza granicą Niemiec.
Czy pomysł ten miałby szanse na realizację w Krakowie? - gdy dziennikarze Gazety zwrócili się z takim pytaniem do Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, okazało się, że urzędnicy są już gotowi, by wprowadzić go w życie. [...] Ile ma kosztować przeciętna krakowska dziura? Taka o powierzchni zbliżonej do metra kwadratowego ok. 270 zł. To kwota minimalna.
Cały artykuł możecie przeczytać tutaj .
Jak podoba Wam się ten pomysł? Zastanawiamy się, czy nie można by pójść o krok dalej. Przykład? Załatana dziura przed domem ukochanej osoby mogłaby nosić krótkie miłosne wyznanie, a dobry, zwięzły dowcip z pewnością poprawiłby humor marznących na przystanku autobusowym mieszkańców. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że drogowe łaty i tak nie mają u nas długiego żywota, więc nie byłoby problemu z przeterminowaniem któregokolwiek z wpisów. Macie inne pomysły?
ZOBACZ TAKŻE: