Rząd niemiecki początkowo chciał przeznaczyć na dopłaty tylko 1,5 mld euro, jednak ich wielka popularność spowodowała, że kwotę zwiększono do 5 mld euro. Każdy kto zdecydował się kupić nowe auto, złomując jednocześnie swój stary, co najmniej dziewięcioletni samochód, otrzymał dopłatę w wysokości 2,5 tys. euro. W ciągu ośmiu miesięcy trwania programu, skorzystało z niego niemal 2 mln osób. Od stycznia do sierpnia zarejestrowano w Niemczech niemal 27 % więcej nowych aut niż w tym samym okresie w roku ubiegłym. Obecnie rodzą się obawy, że definitywne zakończenie programu dopłat spowoduje bolesne załamanie rynku samochodowego w Niemczech.
Z kolei francuskie koncerny mogą, jak się wydaje, spać spokojnie. Tamtejszy program dopłat miał początkowo trwać do grudnia bieżącego roku, jednak już dziś wiadomo, że rząd zdecyduje się przedłużyć ten okres. Znając przywiązanie Francuzów do rodzimych marek samochodów, jest to całkiem zrozumiałe posunięcie. Dzięki dotacjom sprzedaż Peugeot - Citroena wzrosła o 17 proc., a Renault - o 11 proc. Jak oceniają specjaliści, same tylko dotacje wygenerowały sprzedaż około 330 tys. nowych aut.
Poza Francją programy dopłat wciąż realizowane są m.in. w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, Rumunii, Serbii, Holandii, Japonii, Kanadzie i na Cyprze. Akcję zakończono już w Niemczech, USA, Austrii i na Słowacji. Nad wprowadzeniem zachęt zastanawia się Rosja. W Polsce jest to wciąż temat tabu.
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE:
Doganiamy Europę używanymi - ZOBACZ TUTAJ