W przeciwieństwie do konwencjonalnych manekinów Bob i Bob Junior nigdy nie zasiądą za za kierownicą samochodu. Nie dlatego, że nie mają prawa jazdy, ale dlatego, że powstały by imitować pieszego. I to najlepiej jak potrafią, czyli muszą wykazać się nieobliczalnym zachowaniem.
Ale spokojnie. Ich przeznaczeniem nie jest śmierć pod kołami nowoczesnego samochodu, w którym testowane jest odkształcenie maski, czy wpływ twardości osłony chłodnicy na stopień zmiażdżenia kości udowej. Rodzina Bobów - choć jeszcze nie pełna - ma za zadanie przeżyć. I to w możliwie jednym kawałku. Koszt jednego manekina to 150 tys. euro.
Manekiny powstały, aby testować system unikania kolizji z pieszymi, jaki Volvo planuje wprowadzić w życie. Wszystko w ramach ambitnego projektu całkowitego unikania wypadków z udziałem pieszych.
Bob może nagle się pojawić się na trasie jazdy samochodu - zza zaparkowanego samochodu lub zza rogu - jest bowiem podwieszany na żurawiu, który przenosi go w pole widzenia kierowcy. Dzięki temu eksperci są w stanie symulować realistyczne i często występujące scenariusze zdarzeń na drodze.
Zgodnie z surowo przestrzeganą w Skandynawii zasadą równouprawnienia, żadna praca nie może być zarezerwowana dla jednej płci. Dlatego w niedługim czasie do Boba i Boba Juniora dołączy jeszcze kobieta. Wtedy szwedzka rodzina, choć nie do końca typowa, będzie już w komplecie.
Marcin Lewandowski
Aż 80% foteli samochodowych wymaga poprawek - ZOBACZ WIĘCEJ