Słońce, piękne widoki, woda i wzgórza. Czego więcej potrzeba? Motocykla, który powiezie nas przez tę sielankową okolicę. Niestety, nie można mieć wszystkiego - ja się będę musiał zadowolić Moto Guzzi Bellagio na naszych, rodzimych drogach.
Pierwszy kontakt z tym motocyklem, po niedawnym dosiadaniu ostrego i pełnego testosteronu Griso 8V, nie wywołał u mnie specjalnego entuzjazmu. Owszem, piękne to cacko, ale czeka mnie okres spokojnej, "kanapowej" wręcz jazdy. Bo czego można się spodziewać po sprzęcie, do którego chyba najlepiej pasuje określenie soft-chopper? Mamy więc dwubarwne lakierowanie (dostępne w testowanej przez nas wersji Luxury), chromowane, szprychowane koła, wygodną, mięsistą kanapę i całkowicie odkryty silnik. Dopełnieniem klasycznego wyglądu są jeszcze dwie, akcesoryjne skórzane sakwy (z wewnętrznymi torbami) o pojemności 20 l każda za 3541 zł. Gdyby nie wielkie tarcze hamulcowe i tylne zawieszenie z jednoramiennym wahaczem, Bellagio ciężko by było odróżnić klasyka z lat 80. A ja miałem ochotę na trochę jazdy "z pieprzem". Trudno...
Cały artykuł przeczytacie - tutaj
ZOBACZ TAKŻE: