Inteligentny SamoChód

Same ruszają, same hamują, od niedawna same unikają zderzeń. Na razie przy małych prędkościach. Nowoczesne samochody są w stanie już dzisiaj wyręczyć kierowcę nie tylko w parkowaniu. Czy tak ma wyglądać przyszłość motoryzacji?

Słowo samochód wreszcie nabiera pełnego znaczenia. Komputery tak mocno zawładnęły autami, że pytanie brzmi nie czy, tylko jak długo i jak szybko samochód może bezpiecznie jechać bez udziału kierowcy. Już dzisiaj jeśli w określonych warunkach np. na autostradzie, włączymy aktywny tempomat samodzielnie zwalniający i przyspieszający, połączymy go z systemem zapobiegania wypadków stosowanym już w Volvo , a nasze auto będzie wyposażone w system utrzymywania pasa ruchu, to śmiało możemy puścić kierownicę i przyglądać się jak bezduszna maszyna rozpędzona do 200 km/h (a w niektórych markach np. Mercedesach bez limitu) kieruje za nas.

Teoretycznie, bo w praktyce żaden producent nie weźmie za taka jazdę odpowiedzialności. Zastrzegają, że to kierowca o wszystkim decyduje, a elektronika ma mu jedynie pomagać w jeździe. To nie jest tylko zabezpieczanie się przed odpowiedzialnością za ewentualne błędy inteligentnego auta. Same systemy nie są jeszcze gotowe i dostatecznie sprawne by podołać takiemu zadaniu. Przykładowo system utrzymywania pasa ruchu w większości przypadków ma za zadanie ostrzegać kierowcę, a nie przejąć za niego kierowanie. Puszczenie kierownicy może spowodować, że po dwóch kontrach systemu samochód wyleci z drogi jak z procy.

Aby auto mogło dostać więcej swobody w podejmowaniu decyzji, tak jak człowiek potrzebuje zmysłów pozwalających zorientować się w otoczeniu. Już dziś kamery z przodu i z tyłu, czujniki cofania, czy martwego pola nie są niczym niezwykłym. Samochody, jak na razie tylko te luksusowe , przypominają puszkę otoczoną niewidzialnym kołem ratunkowym  chroniącym kierowcę i pasażerów. Jedni stosują radary inni kamery. Wyposażenie aut w jeszcze większą ilość coraz doskonalszych urządzeń "czytających" otoczenie to próba obdarzenia ich oczami i uszami z prawdziwego zdarzenia. A wszystko, jak mówią producenci, w trosce o nasze bezpieczeństwo.

Nie na komunikację pomiędzy autami, ale właśnie na indywidualne systemy postawił Mercedes . W ośrodku badawczym w Stuttgarcie trwają zaawansowane prace nad systemem rozpoznawania otoczenia. Oczywiście powstaje on w pierwszej kolejności z myślą o bezpieczeństwie. System kamer i czujników zlokalizowanych wokół auta na bieżąco skanuje otoczenie wykrywając wszelkie poruszające się obiekty. W pamięci komputera zapisano około miliona typowych sytuacji, z którymi auto powinno sobie poradzić. Reakcja ma polegać na nagłym hamowaniu bez udziału kierowcy w celu uniknięcia zderzenia czy potrącenia, lub ominięciu przeszkody, o ile warunki drogowe na to pozwalają. Ta ingerencja odbywa się automatycznie i kierowca nie ma na nią wpływu.

Podobny system zapobiegania kolizji z pieszym montowany jest już w Volvo S60 . Gdy kamery wykryją przed maską pieszego (dorosłego lub dziecko) system najpierw ostrzeże kierowcę głośnym dźwiękiem i mrugnięciem czerwonych lampek, da mu ułamek sekundy na reakcję i jeśli zorientuje się, że kierowca nadal jedzie sam naciśnie pedał hamulca, by zatrzymać auto. W praktyce Pedestrian assist działa do 30 km/h i nie można go wyłączyć. Auto nie pozwoli nam wjechać na pieszego, nawet gdybyśmy bardzo tego chcieli.

Być może za kilkanaście lat inteligentne samochody nie tylko będą radzić sobie w większości sytuacji bez ingerencji człowieka, ale też same pojadą do serwisu, czy po zakupy. Może nawet nauczą się z czasem mówić wzorem K.I.T.T.-a z Night Rider i w drodze do pracy będziemy mogli porozmawiać sobie z kimś równie inteligentnym co my? Albo po prostu zwiną nam kluczyki, by pojeździć sobie w ciepły letni wieczór po pustych ulicach - same, bo czy my jeszcze będziemy im potrzebni?

Już dziś z technicznego punktu widzenia nie ma problemu, by samochody same jeździły. Problemem jest oprogramowanie. To człowiek musiałby przewidzieć wszystkie możliwe sytuacje na drodze i zaprogramować reakcję samochodu. A wystarczy przecież wyjechać na drogę, by przekonać się, że nie ma dwóch identycznych. Wystarczy, by dziecko jechało na rowerze. Wtedy Volvo S60 nie rozpozna takiego obiektu. Na razie.

ZOBACZ TAKŻE:

Uwaga, pieszy! - ZOBACZ TUTAJ

Pokazowa kraksa Volvo - ZOBACZ TUTAJ

Więcej o:
Copyright © Agora SA