Na styczniowym dorocznym salonie samochodowym w Detroit każdy miał coś do powiedzenia temat przyszłości samochodu elektrycznego. Jedni mówili z entuzjazmem, inni ostrożnie, jeszcze inni nie kryli sceptycyzmu.
Do Detroit wielu producentów przywiozło "zielone" auta, co oczywiście niekoniecznie znaczy elektryczne. Toyota, której Prius okazał się ogromnym sukcesem, nadal obstawia hybrydy. Pokazała coś, co wygląda jak mini-Prius (jest o przeszło pół metra krótsze) i co sprowokowało pytanie: dlaczego nie ma wciąż hybrydowej Hondy Fit? Ale Toyota po raz pierwszy od wielu lat jest w defensywie. Przekonała się właśnie i boleśnie, jak łatwo nadwyrężyć budowaną latami reputację. W 2002 roku postawiła sobie ambitny cel, aby do 2010 roku zdobyć 15 proc. światowego rynku samochodowego i zdetronizować General Motors. Aby osiągnąć ten cel, musiała zwiększyć sprzedaż o połowę. Zbudować nowe fabryki w Ameryce, Chinach i reszcie Azji, wprowadzić tuziny nowych modeli. Celu tego dopięła. Ale w pogoni za wzrostem ucierpiała odrobinę - a może i więcej niż odrobinę - poprzednio legendarna troska o jakość. We wtorek Toyota ogłosiła, nie bez presji amerykańskiego Departamentu Transportu, czasowe zawieszenie produkcji i sprzedaży ośmiu modeli, na które przypada ponad połowa jej sprzedaży w USA. Powód - usterki pedału gazu.
Cały artykuł możecie przeczytać tutaj .
ZOBACZ TAKŻE: