Ferrari 400 Superamerica produkowane były w latach 1959-1964, chociaż "produkowane" nie jest chyba najlepszym słowem. Każdy z egzemplarzy był bowiem z niezwykłą precyzją składany ręcznie. "400-ki" występowały w dwóch wersjach - z krótszym oraz dłuższym rozstawem osi, z nadwoziem otwartym lub coupe. Krótkich kabrioletów powstało jednak zaledwie sześć. Na dodatek ten, który wkrótce trafi pod młotek, jest jedynym z reflektorami osłoniętymi dodatkowymi szklanymi kloszami. Jednym słowem - wielka gratka dla kolekcjonerów. Specjaliści przewidują, że klasyczne Ferrari powinno bez problemu osiągnąć cenę 5 milionów dolarów.
Organizator aukcji - RM Auctions, nie zdradza danych technicznych auta, ale standardowo pod maski "czterysetek" trafiały 340-konne V12 o pojemności 4 l. Moc przekazywana była na tylne koła za pośrednictwem czterostopniowej skrzyni manualnej. 100 km/h pojawiało się na liczniku po nieco ponad 9 sekundach, a prędkość maksymalna przekraczała 260 km/h.
Pierwszy majowy weekend będzie w Monako prawdziwym świętem dla miłośników motoryzacji. Choć bez dwóch zdań wyjątkowe, Ferrari 400 Superamerica jest tylko jednym z aż 80 pięknych, klasycznych maszyn, które trafią wtedy pod młotek. Na dodatek, w ten sam weekend leżące u stóp Alp księstwo gościć będzie również auta uczestniczące w 7. edycji Historycznego Grand Prix.
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE:
Ferrari P540 - pierwszy i ostatni