Jacy są kierowcy aut z warszawską rejestracją? Na takie pytanie ci spoza stolicy natychmiast sypią anegdotami i spostrzeżeniami.
Najczęstsza opinia jest w skrócie taka: kierowca z Warszawy zawsze spieszy się bardziej niż inni, więc ci inni powinni mu ustąpić.
- Jechałam do Poznania od strony Pniew. Prosta droga, ładna pogoda - to sprzyja rozwijaniu prędkości. Do tego stopnia, że kierowca forda focusa na warszawskich rejestracjach, który nas wyprzedzał omal nie zepchnął nas do rowu, żeby uniknąć zderzenia czołowego z autem jadącym z przeciwka. Zadzwoniliśmy na policję, żeby opisać sytuację i podać numery rejestracyjne kierowcy, który powodował zagrożenie na drodze. Chyba go nie zatrzymali, ale kilkadziesiąt kilometrów dalej spotkaliśmy się znów na światłach. Nie wiem po co było się tak spieszyć - relacjonuje Justyna, 25-letnia poznanianka. - Teraz jak widzę warszawskie numery, zaostrzam ostrożność.
Filip, 35-latek dojeżdża z Poznania do pracy w Suchym Lesie: Warszawska rejestracja to dla mnie taka lampka ostrzegawcza. W Poznaniu większością tych aut jeżdżą przedstawiciele handlowi, którzy mają do objeżdżenia pół kraju i wiadomo: wiecznie się spieszą. Im się niestety wydaje, że to jest wystarczające usprawiedliwienie. Zachowują się jakby byli sami na drodze i wszystko było im wolno.
Wychowują światłami
Pokora nie jest cnotą kierowcy na warszawskich blachach. Warszawski kierowca lepiej wie jak należy jeździć i chętnie się tą wiedzą dzieli - eufemistycznie rzecz ujmując.
- Warszawiak poucza innych kierowców, jak należy jeździć. Ulubionym narzędziem wykorzystywanym w tym celu są światłe długie oraz odległość od zderzaka wyprzedzającego pojazdu wynosząca maksymalnie 1 metr - takie opinie zebrali reporterzy Radia dla Ciebie wśród kierowców spoza stolicy.
Marian, starszy kierowca w Poznania: Kierowcom tych samochodów wydaje się że mają szczególne prawa w ruchu ulicznym. Na Zawadach w Poznaniu, gdzie mamy zwężenie jezdni do jednego pasa, często zauważyć można pojazdy ignorujące linie ciągłe przed wiaduktem i które próbują się wepchnąć między samochody prawego pasa a filar wiaduktu. Rejestracja - oczywiście warszawska. Dodatkowo kierowcy tych pojazdów często poganiają innych jadąc chyba w odstępie jednego metra za samochodem przekraczającym i tak dozwoloną prędkość w mieście. Kiedyś taki "Warszawiak" po wyprzedzeniu mojego samochodu, jadącego lewym pasem, nagle zahamował, wyszedł z pojazdu i mnie zbeształ że nie zjechałem na prawy pas żeby go... przepuścić. A ja miałem zamiar na najbliższym skrzyżowaniu skręcić w lewo i poza tym jechałem na granicy dozwolonej prędkości. Jeśli są jakieś przesłanki wyjątkowości pojazdów z rejestracją warszawską, to proponuje na skrzyżowaniach ustawić nowy znak o treści: : "ustąp pierwszeństwa pojazdom z Warszawy".
Przeczytaj ciąg dalszy atrykułu na miasta.gazeta.pl .