Formuła 1 zbliża się do punktu wrzenia

Chociaż następny wyścig Formuły 1 dopiero za dwa tygodnie, to jednak za sprawą coraz gorętszego konfliktu pomiędzy zespołami a FIA, emocje nie opadają ani na chwilę

Wygląda na to, że obie strony w żaden sposób nie potrafią się dogadać. Teamy zrzeszone w FOTA, używając wszelkich możliwych sposobów, próbują wymusić wycofanie części nowych regulacji przyjętych przez FIA. Chodzi głównie o tzw. "czapę budżetową", która miałaby obowiązywać od przyszłego sezonu. Zespoły (z Ferrari na czele) były na tyle zdeterminowane w dążeniu do celu, że straszyły nawet odejściem z F1. Kiedy nieco ponad tydzień temu, wszystkie postanowiły jednak zgłosić swój udział w sezonie 2010, mogło wydawać się, że problem został ostatecznie rozwiązany. Nic z tego.

Już w ciągu kilku następnych godzin FOTA wydała oświadczenie, w którym tłumaczyła, że ich zgłoszenie należy traktować jedynie warunkowo. W ten sposób teamy pozostawiały sobie możliwość startu w przyszłym sezonie, ale kolejna graniczna data - 12 czerwca, dawała im szansę i czas na dalsze "przeciąganie liny" z FIA. Do tego piątku musi bowiem zostać ogłoszona pełna lista zespołów startujących w  2010 roku. Do tego też czasu FOTA czeka na decyzję Maxa Mosleya o skreśleniu kontrowersyjnych przepisów.

Można jednak odnieść wrażenie, że szef FIA z każdym dniem coraz mocniej okopuje się na swoim stanowisku i nic nie wskazuje na to, by miał ustąpić. Przynajmniej do tej pory nie wykonał żadnego gestu, który można by uznać za wyraz dobrej woli. Wręcz przeciwnie, w jednym z oficjalnych wystąpień zdecydowanie oznajmił, że to FIA od 60 lat ustala regulamin i nie widzi potrzeby, by coś się w tej materii zmieniło.

Uchwalona przez organizację "czapa budżetowa" na poziomie 40 mln funtów sprawiła, że swoją gotowość do udziału w przyszłorocznych zmaganiach Formuły 1 zgłosiło już kilkanaście nowych zespołów. Teoretycznie pozwala to Mosleyowi skompletować pełną stawkę bez udziału któregokolwiek z obecnie ścigających się teamów. Bardzo wątpliwe jednak, by takie rozwiązanie satysfakcjonowało którąkolwiek ze stron.

Im bliżej ostatecznych terminów, tym sytuacja staje się coraz bardziej groteskowa. FOTA stara się grać tak twardo, jak to tylko możliwe. Każda oznaka braku jedności wśród zespołów powoduje osłabienie pozycji negocjacyjnej. Po wykluczeniu ze swojego szeregu stajni Williamsa (oraz Force India), która zmuszona kontraktami sponsorskimi złożyła aplikację na przyszły sezon, FOTA próbuje zagwarantować sobie całkowitą jednomyślność pozostałych teamów. Ich przedstawiciele podpisali umowę, w imię której każdy zespół, który na własną rękę złoży bezwarunkowe zgłoszenie na przyszły sezon, będzie musiał zapłacić 50 mln. dolarów kary!

Zespoły, kibice a nawet sami kierowcy mają już dosyć tego zamieszania. Któraś ze stron będzie musiała wreszcie podjąć "męską decyzję". Mamy ogromną nadzieję, że stanie się to już w ten piątek.

Bartosz Sińczuk

Powrót Mustanga Mach I - ZOBACZ TUTAJ

Rodzinna jazda na maksa - WIDEO

Samochody: Renault Megane Coupe - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.