We wniosku patentowym złożonym przez Apple czytamy, że używane obecnie systemy nawigacji dekoncentrują kierowcę i zmuszają go do odrywania wzroku od drogi. Powodują przez to zagrożenie na drodze, zwłaszcza w momencie wpisywania adresu czy szukania lokalizacji. Apple próbuje więc opracować system, który wykluczy możliwość manualnego używania nawigacji przez kierowcę, gdy samochód jedzie. Całą kontrolę nad dotykowym ekranem ma otrzymać pasażer, ale będzie też istniała możliwość wprowadzania danych głosem, co nie jest żadną nowością.
Jak Apple chce sprawić, by tylko pasażer miał dostęp do ekranu? Pomysłów jest kilka i możliwe że wszystkie zostaną zastosowane naraz. Po pierwsze przez sprawdzenie przy pomocy fotokomórek, czujnika zapięcia pasów i czujnika w fotelu, czy obok kierowcy rzeczywiście ktoś siedzi. Po drugie przez zastosowanie systemu, który będzie rozróżniał z której strony obsługiwany jest ekran i umożliwiał wprowadzanie danych tylko osobie siedzącej na fotelu pasażera.
Wygląda więc na to, że jeśli kierowca będzie jechał sam, wszystkie czynności związane z nawigacją będzie musiał wykonywać albo przed odjazdem, albo zatrzymując się w czasie jazdy, albo literując dokładnie i wyraźnie nazwy miejscowości i ulic. Pozostaje jeszcze jedno wyjście. Umieszczenie na prawym fotelu manekina, i próba wyginania ręki tak, by system myślał, że to palce pasażera dotykają ekranu.
A teraz najlepsze: "administrator systemu", czyli właściciel samochodu (albo tak naprawdę ktokolwiek inny, kto zna hasło) będzie mógł tak zmienić ustawienia zabezpieczeń, żeby... przestały one działać. Wszystko po to, żeby "bardziej doświadczeni" kierowcy mogli jednak spokojnie używać dotykowego ekranu bez zbędnej gimnastyki i kombinowania. Jaka jest więc konkluzja? Apple chce opatentować system zwiększający bezpieczeństwo, którego nikt nie będzie używał. Doskonały pomysł.
Jan Kopacz, źródło: AppleInsider
Najlepsze okładki Wysokich Obrotów - galeria - ZOBACZ TUTAJ
