Kiss my Astra!

To wbrew pozorom nie jest jakieś nowe straszne przekleństwo - to akcja reklamowa. Sam wiceprezes General Motors - Bob Lutz - zachęca ludzi do całowania samochodów. Tak, to ten pan na zdjęciu. I inni też mają sobie robić zdjęcia a w nagrodę ktoś wygra Astrę.

Akcją objęte są Stany Zjednoczone, gdzie

Astra

sprzedawana jest pod marką Saturn. Każdy, kto nadeśle swoje zdjęcie w tej nieco intymnej sytuacji z Astrą ma szansę wygrać 138-konną wersję XR.

Moim zdaniem to trochę dziwne. Akcja jest niehigieniczna. I nie wiedzieć czemu ciągle kojarzy mi się z chorą miłością, którą opisywany już przez nas

pan Smith darzy samochody

.

baggins

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.