Pani Perkins odwiozła córkę do szkoły i z ciężkim sercem pojechała na najbliższą stację benzynową. Okazało się, że jej bak cieknie. Ktoś zrobił w nim dziurę i odessał z niego paliwo. To było łatwe - Dodge pani Perkins to pickup, więc łatwo się pod niego wślizgnąć a bak zrobiony jest z plastiku.
Złodzieje paliwa w Stanach stają się coraz poważniejszym problemem. Na wielu stacjach obowiązuje już zasada "Zapłać, zanim zatankujesz". Każdy mechanik w stacji obsługi może opowiedzieć już o kilku, kilkunastu okradzionych ludziach. I wiedzą, że będzie ich więcej. Reperują dziurawe baki, pocięte przewody paliwowe. Złodzieje na ogół wybierają duże samochody, najczęściej ciężarówki lub SUV-y.
Kradzieże paliwa nie są w Stanach nowością. Kiedyś jednak złodzieje umieli oszukiwać dystrybutory, wysysając z nich paliwo. Uciekali także bez zapłacenia rachunku. Nowe dystrybutory uniemożliwiają kradzieże a polityka "Zapłać, zanim zatankujesz" też robi swoje. Więc złodzieje tną przewody i dziurawią baki, narażając swoje ofiary na dodatkowe koszta naprawy.
"Obsługiwaliśmy młodą kobietę, która przyjechała do nas Chevroletem Cavalier z dziurą w baku. Koszty naprawy wyniosły około 400$. To sporo." - przyznaje Tommy Westerman z innego serwisu samochodowego. Znany jest też przypadek ściągnięcia paliwa z zaparkowanej 18-kołowej ciężarówki, której kierowca spał w kabinie. Złodzieje wyssali mu ropę za prawie półtora tysiąca dolarów . Policja nie zasypia gruszek w popiele. Wzmacnia patrole na postojach dla ciężarówek i miejskich parkingach.
Konrad Bagiński