GP Singapuru. Vettel pierwszy, ale jeszcze bez tytułu

Sebastian Vettel z teamu Red Bull-Renault wygrał w niedzielę wyścig o Grand Prix Singapuru, 14. eliminację mistrzostw świata Formuły 1. Niemiecki kierowca nie zapewnił sobie jeszcze drugiego z rzędu tytułu mistrza świata, a zabrakło mu do tego jednego punktu

Vettel odniósł dziewiąte zwycięstwo w sezonie. Jednak na świętowanie obrony tytułu musi poczekać, bowiem drugi linię mety minął Jenson Button z McLaren-Mercedes. Trzeci był Australijczyk Mark Webber z Red Bull-Renault, czwarty Hiszpan Fernando Alonso z Ferrari, a piąty Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLaren-Mercedes.

Przed niedzielną rywalizacją cała piątka miała jeszcze szansę na triumf w klasyfikacji kierowców, ale teraz grono to skurczyło się do dwóch zawodników. Jednak Button, mistrz świata z 2009 roku, ma czysto teoretyczne szanse na wyprzedzenie Niemca. Musiałby wygrać ostatnie pięć wyścigów, a kierowca Red Bull-Renault nie mógłby w nich zdobyć nawet punktu.

To jednak jest raczej niemożliwe, bowiem Vettel w 14 startach tylko raz nie znalazł się na podium - był czwarty w GP Niemiec na Nurburgringu. Poza tym był najlepszy kolejno: w GP Australii, GP Malezji, GP Turcji, GP Hiszpanii, GP Monako, GP Europy, GP Belgii, GP Włoch i teraz w GP Singapuru. Poza tym zajmował drugie miejsca w GP Chin, GP Kanady, GP Wielkiej Brytanii i GP Węgier.

24-letni kierowca z Heppenheim skompletował trzecie zwycięstwo w trzech tegorocznych wyścigach rozgrywanych na ulicach miast. W maju wygrał najbardziej prestiżowy z nich w Monte Carlo, w lipcu najbardziej malowniczy w Walencji (GP Europy), a w niedzielę wyjątkowy, bo rozgrywany wieczorem przy sztucznym świetle.

W Singapurze Vettel, już po raz 11. w sezonie, ruszył na trasę z pole position i prowadził od startu do mety. Jednak w końcówce nie bez trudu utrzymał się na pierwszej pozycji, bowiem Button starał się za wszelką cenę go dogonić. Ostatecznie na mecie dystans między nimi zmalał do 1,7 sekundy.

Brytyjczyk był trzeci w sobotnich kwalifikacjach, ale tuż po zapaleniu zielonego światła pomknął za liderem MŚ, zostawiając w tyle ruszającego z pierwszej linii Webbera. Australijczyk tradycyjnie zaspał trochę na starcie i znalazł się na czwartej pozycji. Przy okazji zablokował Hamiltona, który spadł z czwartej lokaty na siódmą, a chwilę później na ósmą.

To był jednak zaledwie początek problemów Hamiltona, bowiem na 12. okrążeniu, zaledwie rundę po zmianie opon, roztrzaskał przednie lewe skrzydło o bolid Felipe Massy z Ferrari, przy nieudanej próbie ataku na Brazylijczyka. Ponownie musiał więc zjechać do boksu, by usunąć usterkę. Parę minut później sędziowie ukarali go ze ten incydent przymusowym przejazdem przez aleję serwisową.

W wyniku tego mistrz świata z 2008 roku znalazł się na 20. miejscu. Od razu zaczął mozolnie odrabiać straty i przebił się ostatecznie na piątą lokatę. Na 49. okrążeniu na chwilę wyprzedził czwartego wówczas w stawce Webbera, ale Australijczyk jeszcze na tej rundzie zrewanżował mu się tym samym.

Ciasna trasa wytyczona na ulicach Singapuru to miejsce, gdzie szczególnie ważne są szybkie interwencje służb porządkowych. Chociaż kilkakrotnie wywieszano żółte flagi, to doszło tylko do jednej neutralizacji po tym jak Niemiec Michael Schumacher z Mercedes GP rozbił bolid. Rozsypane elementy nadwozia siedmiokrotnego mistrza świata sprawiły, że od 30. do 34. okrążenia kierowcy podążali za samochodem bezpieczeństwa.

Gdy ten zjechał, Vettel ponownie odskoczył Buttonowi, który zanim zaczął szaleńczy pościg musiał wyprzedzić trzech zdublowanych już rywali.

Kolejny wyścig w ramach azjatyckiej części sezonu zaplanowano na 9 października na torze Suzuka, gdzie odbędzie się Grand Prix Japonii. Tam już raczej na pewno dojdzie do koronacji Vettela.

Źródło: borzech/ Sport.pl

ZOBACZ TAKŻE:

Aston Martin chce produkować 1500 Cygnetów rocznie

Aston Martin miniaturka

Aston Martin - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA