Skelta. Szybkie kaczątko

Może i prezentuje się mało apetycznie, niczym efekt pracy domorosłego tunera i miłośnika laminatu. To jednak nieistotne, bo australijska Skelta nie powstała po to, by ładnie wyglądać, ale by wykręcać świetne czasy na torze wyścigowym. Właśnie zaczyna podbój Europy

Auto zbudowane jest na bazie chromowo-molibdenowej ramy przestrzennej, wzmocnionej elementami z aluminium i włókna węglowego, z którego wykonano też całe nadwozie. Dzięki użyciu lekkich materiałów Skelta waży zaledwie 720 kg. Dostępna jest w dwóch wersjach: Spyder to dwuosobowe cabrio, a G-Force - również dwuosobowe, tym razem coupe z demontowanym dachem typu targa.

Źródłem napędu może być doładowany, 2-litrowy motor Hondy o mocy 340 koni mechanicznych lub 460-konne V8 Hartleya o pojemności 3 litrów. W obu przypadkach moc przenoszona jest na tylną oś za pośrednictwem sześciostopniowej, manualnej skrzyni biegów. Za skuteczne wytracanie prędkości odpowiedzialne są natomiast hamulce uzbrojone w czterotłoczkowe zaciski.

Niezbyt apetyczny wygląd Skelty ma swoje zalety. Nadwozie i pakiet aerodynamiczny zostały bowiem zaprojektowane tak, by produkować odpowiednio dużą siłę dociskającą. Ta, przy prędkości około 140 km/h wynosi 200 kg. W połączeniu z idealnym rozłożeniem masy w stosunku 50/50 sprawia, że auto jest wprost stworzone do szybkiego pokonywania zakrętów.

W pierwszej kolejności Skelty trafią do Wielkiej Brytanii. Na Starym Kontynencie sportowe bolidy rodem z Australii zadebiutują podczas rozpoczynającego się 14 stycznia salonu Autosport International w Birmingham.

Bartosz Sińczuk

ZOBACZ TAKŻE:

Batman jeździłby Spadą - ZOBACZ TUTAJ

Tramontana

Samochody: Lotus - ogłoszenia

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.