Koniec wakacji w Formule 1

Po miesięcznej przerwie, kierowcy Formuły 1 ponownie zasiądą za sterami swoich bolidów. Tym razem miejscem ich zmagań będzie ulicznym tor w Walencji

Po bezwzględnej dominacji zespołu Brawn GP na początku sezonu, obecnie stawka wyrównała się, a niemal pewny kandydat do tytułu mistrza świata - Jenson Button, musi teraz walczyć o zwiększenie szybko topniejącej przewagi punktowej. Po piętach zaczynają mu już bowiem deptać kierowcy Red Bulla, którzy z wyścigu na wyścig zdają się jechać coraz szybciej. W najbliższy weekend Formuła 1 zawita do Hiszpanii, gdzie rozegrane zostanie Grand Prix Europy. Uliczny tor w Walencji, który zadebiutował w zeszłym roku, należy do bardzo wymagających obiektów. Długie proste poprzeplatane są tu bardzo ciasnymi zakrętami, wymuszającymi ostre dohamowania, a betonowe bariery wymagają od kierowców wyjątkowej koncentracji. Chociaż nie jest to najszybszy tor w kalendarzu, to i tak przez 58% okrążenia kierowcy jadą z pedałem gazu wciśniętym do podłogi.

Oto co na temat Valencia Street Circuit powiedział niedawno Lewis Hamilton:

To bardzo wymagający tor - jeden z tych, które surowo karzą każdy błąd. Trudno się również tutaj wyprzedza, o czym dowiedzieliśmy się w zeszłym roku - ale KERS od Mercedes-Benz pokazał, że wszystko się może zdarzyć, a ja po raz kolejny mam nadzieję, że również w tym wyścigu system ten będzie pomocny

Cztery tygodnie to bardzo długa przerwa. Wypoczęci kierowcy zgodnie przyznają, że wprost nie mogą się doczekać startu do niedzielnego Grand Prix. O dużym szczęściu mówić może Fernando Alonso, który jeszcze kilka dni temu nie wiedział, czy w ogóle będzie mógł wziąć udział w domowym wyścigu. Dopiero bowiem w poniedziałek FIA zdecydowała się odstąpić od kary wykluczenia Renault z uczestnictwa w jednej rundzie mistrzostw świata. Tak surowe konsekwencje groziły zespołowi za błąd mechaników, którzy w poprzednim wyścigu źle dokręcili koła w bolidzie Hiszpana. Skończyło się jednak na karze pieniężnej.

Jeszcze bardziej z takiego obrotu spraw musi cieszyć się drugi z kierowców Renault - Romain Grosjean, który zadebiutuje w Formule 1 po tym, jak z teamem pożegnał się Nelsinho Piquet. To jednak nie jedyny nowy kierowca w niedzielnej stawce. Kontuzjowanego Felipe Massę za kierownicą Ferrari zastąpi bowiem Luca Badoer.

Chociaż Robert Kubica nie ma obecnie zbyt wielu powodów do radości, z dużym optymizmem oczekuje zbliżającego się wyścigu. Polak wystartuje do niego w zmodyfikowanym bolidzie, wyposażonym w nowy pakiet aerodynamiczny. Wygląda na to, że jego zespół, mimo bardzo trudnej sytuacji nie zamierza oddać walkowerem pozostałych w tym kalendarzu Grand Prix. Rodzi się jednak pytanie, czy oby duch walki nie został obudzony zbyt późno.

Przyszłość zespołu Kubicy stoi pod dużym znakiem zapytania. Jak wiadomo, BMW postanowiło z końcem sezonu definitywnie wycofać się z Formuły 1. Decyzja ta zapadła niestety w dosyć pechowym momencie. Peterowi Sauberowi nie udało się dostatecznie szybko znaleźć nowych sponsorów i przed upływem ostatecznego terminu podpisać Concorde Agreement. W efekcie, team Kubicy o miejsce w przyszłorocznej stawce będzie musiał walczyć z innymi zespołami, które zgłosiły już swoją gotowość do startów w 2010 r.

Bartosz Sińczuk

Tor uliczny w WalencjiTor uliczny w Walencji Allianz.pl

Raikkonen zamieni bolid na rajdówkę? - ZOBACZ TUTAJ

Samochody: BMW M6 - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.