Auto zaprezentowano niecały miesiąc temu (możecie o nim przeczytać tutaj ). Limitowana edycja nazwana została na cześć Lee Iacocci, powszechnie uznawanego za ojca Forda Mustanga. Pakiet stylizacyjny, przygotowany przez Michaela Leone, przywodzić ma na myśl wczesne egzemplarze kultowego auta.
Jestem pierwszy do śpiewania peanów na temat wyglądu klasycznych Mustangów. Te współczesne jednak już tak bardzo mnie nie kręcą. Może z wyjątkiem tej właśnie, urodzinowej edycji. Chociaż wciąż nie potrafię przekonać się do tyłu auta, muszę przyznać, że jest coś w tych smutnych, nieco zaspanych oczach srebrnego fastbacka. Szczególnie, kiedy dostojnie, jakby od niechcenia, w tumanach dymu połyka bokiem kolejny zakręt przy akompaniamencie charakterystycznego bulgotu silnika V8. Zresztą, zobaczcie sami.
Bartosz Sińczuk
Shelby GT500 bardziej jadowite - ZOBACZ TUTAJ