Po czym można poznać tę imitowaną edycję Citroena ? Cóż, niektórzy będą się musieli bardzo skupić. Chyba najłatwiej zauważyć 17-calowe aluminiowe felgi, które w zależności od wybranego koloru nadwozia (czarny lub czerwony "Red Sport") mogą być pokryte białym lub czarnym lakierem. Wprawne oko wychwyci również spojler nad tylną szybą oraz lusterka pomalowane pod kolor nadwozia. Na wszelki wypadek jednak, na drzwiach znajduje się naklejka z podpisem rajdowego mistrza.
Zmiany wewnątrz są już zupełnie kosmetyczne. Dla przykładu wymienić można chociażby aluminiową gałkę zmiany biegów i nakładki pedałów, skórzaną kierownicę czy dywaniki oznaczone logiem limitowanej edycji. Oczywiście nie mogło również zabraknąć plakietki z unikalnym numerem produkcyjnym.
"Wyjątkowa" wersja C4 dostępna będzie w trzech opcjach silnikowych. Do wyboru są dwie jednostki benzynowe: 120-konne, wolnossące 1,6 VTi oraz oferujące 30KM więcej turbodoładowane 1,6 THP. Zwolennicy silników diesla otrzymają 110-konne 1.6HDi.
W standardzie znalazły się takie udogodnienia jak klimatyzacja, automatyczne wycieraczki z czujnikiem deszczu, automatyczne światła mijania, elektrochromatyczne lusterko wsteczne, odtwarzacz MP3. Dla poprawy bezpieczeństwa pasażerów natomiast, auto wyposażono w sześć poduszek powietrznych, ABS z systemem EBD, tempomat oraz system ESP.
I jak Wam się podoba? Biorąc pod uwagę dokonania Sebastiana Loeba, którego nazwiskiem sygnowana jest ta limitowana edycja można się było spodziewać czegoś bardziej... sportowego. Od strony mechanicznej C4 pozostał jednak nietknięty. Zamiast tego, producent skupił się głównie na subtelnych zmianach kosmetycznych oraz systemach poprawiających komfort pasażerów. Trochę jednak szkoda.
Bartosz Sińczuk, Źródło: Citroen
Zobacz jak latała poprzednia edycja C4 by Loeb
Gdyby Darth Vader miał samochód, byłaby to Tramontana - wideo
