Mercedes GLE 350d 4MATIC | Test | Siła spokoju

Mercedes znalazł rozwiązanie na policyjne kontrole drogowe. Dzięki niemu utrata prawa jazdy nie będzie już nikomu straszna. Warunek? Przynajmniej 300 tys. zł w portfelu

Salon Detroit 2016 | Mercedes klasy E | Wiemy już wszystko

Jeśli chodzi o liczbę wypadków na polskich drogach, 2015 rok okazał się bezpieczniejszy od 2014. Tak mówią statystyki. Myślę, że sytuacja wygląda podobnie, jeśli zestawimy rok 2014 z 2013, a 2013 z rokiem 2012. Według polskich polityków i policji prędkość zabija i to ona jest głównym powodem wypadków. No więc "chłopcy radarowcy" stoją tak, jak stali, w miejscach, w których nie ma to najmniejszego sensu. Nikt nie lubi dać się złapać. Niemiecki producent znalazł na to rozwiązanie. Nazywa się Mercedes-Benz GLE 350d 4MATIC.

ML to teraz GLE. Przy okazji otrzymania nowej nazwy został zmodernizowany. Największe zmiany przeszedł przód. Zaprojektowany w zgodzie z nowym językiem stylistycznym marki, nawiązuje do pozostałych modeli. Jednak ogólna bryła i założenia konstrukcyjne dużego SUV-a pozostały bez zmian. We wnętrzu, pomimo zastosowania dobrych jakościowo materiałów, czuć, że jest to samochód mający swoje lata. Projekt deski rozdzielczej odbiega finezją od kokpitów znanych z konkurencyjnych i innych modeli Mercedesa. Jeśli wnętrze klasy S to iPhone 6S, to wnętrze GLE jest Nokią z małym ekranem i klawiszami. Poprawne, intuicyjne, ale lekko "trąci myszką". Dodatkowo drewniane (prawdopodobnie) wstawki w stylu "meblościanka mojej babci" potęgują to wrażenie. Na plus należy zaliczyć ogrom miejsca zarówno w pierwszym jak i drugim rzędzie. Tu nikt nie ma prawa narzekać na ciasnotę. Bagażnik też jest całkiem spory i pomieści od 670 do 2010 litrów bagażu. To więcej niż BMW X5, które połknie 650 l, ale znacznie mniej niż bezkonkurencyjne pod tym względem Audi Q7, którego kufer pomieści aż 890 l.

Skupmy się na właściwościach jezdnych. Pokonywanie kolejnych kilometrów Mercedesem GLE przypomina kąpiel, ale nie jakąś tam zwykłą. To kąpiel w budyniu. Samochód posiada kilka trybów jazdy, ale i tak nigdy z nich nie skorzystacie. Przynajmniej ja nie skorzystałem. Powiem wam, jak to wygląda: wsiadacie do samochodu, ustawiacie co tylko się da w tryb komfortowy i w ciszy rozpoczynacie podróż. Nie zwracacie uwagi na ubytki w asfalcie, progi zwalniające czy inne tego typu przeszkody. Mercedes działa jak ogromna poduszka izolująca pasażerów od wszelkich niedoskonałości nawierzchni. Wnętrze jest rewelacyjnie wyciszone, fotele obszerne i wygodne, skrzynia zmienia przełożenia niezauważalnie, kompletnie nic w tym samochodzie nie zachęca do szaleństw na drodze. Czytałem, że GLE potrafi być dość szybkie, ale jakoś nigdy nie chciało mi się tego wypróbować. Wolałem płynąć po drodze. Turbodiesel o pojemności trzech litrów, mocy 258KM i momencie obrotowym wynoszącym 620 Nm sparowano z dziewięciobiegowym automatem. Taki zestaw pozwala osiągnąć pierwszą setkę w 7,1 sekundy. Dodatkowo po wybraniu trybu "sport" układ kierowniczy staje się dużo bardziej precyzyjny, reakcje silnika na gaz ostrzejsze, a zawieszenie twarde. Tylko po co?

Mercedes GLEMercedes GLE Fot. Michał Dek

W tym samochodzie nie ma znaczenia, czy układ kierowniczy jest bezpośredni i precyzyjny jak chirurgiczny skalpel. Charakter tego Mercedesa sprawia, że ostatnia rzecz, na jaką macie ochotę, to pokonywanie zakrętów w szybkim tempie. Słowo komfort można tu odmieniać przez wszystkie przypadki. Jeśli oczekujecie sportowych doznań i sztywnego zawieszenia, zainteresujcie się wersją AMG, która z pewnością spełni te oczekiwania.

Zauważyłem też jedną wadę, która tak naprawdę jest zaletą. Jeżdżąc Mercedesem GLE 350d spóźniałem się zawsze i wszędzie. Niemal zawsze jechałem wolniej, niż pozwalały na to przepisy. Łapałem się na tym, że w terenie zabudowanym moja prędkość oscylowała w okolicach 40km/h, a poza nim nie przekraczałem 80-ki. W tym aucie drzemie siła spokoju, która udziela się kierowcy.

Za podstawową wersję GLE 350d trzeba zapłacić 291 500 zł. Oznacza to, że jest tańszy od konkurencji. Za Audi Q7 (3.0 TDI 272 KM) trzeba zapłacić 308 040zł, natomiast BMW X5 (3.0 258 KM) to wydatek 292 200 złotych. Niestety taka cena to tylko teoria. W praktyce modele marek premium mają niebotycznie rozbudowane listy dodatkowych opcji, które windują cenę w okolice stratosfery. Dla przykładu testowy GLE po doposażeniu w gadżety dostępne za dopłatą kosztuje ponad 400 tysięcy złotych.

Summa summarum

Zmiana przedniego pasa, LED-owe światła tylne, dorzucenie systemu multimedialnego obsługiwanego ładnie wyglądającą myszką i nowa nazwa mogą okazać się niewystarczające.  Konkurencja poszła o krok dalej. Mimo to ten duży SUV ma zdecydowanie sporo zalet. Jeżeli szukacie wygodnego miejsca do odprężenia się za kierownicą, dobrej jakości i sprawdzonych rozwiązań, to jesteście pod właściwym adresem. Przy okazji jest szansa, że nie zapłacicie już żadnego mandatu za nadmierną prędkość.

Gaz

komfort podróżowania, oszczędny silnik, jakość wykończenia, obszerne wnętrze

Hamulec

nieco przestarzały design deski rozdzielczej

Mercedes GLE 350d 4MATIC | Kompendium

*dane producenta **cena bazowa z testowanym silnikiem

ZOBACZ TAKŻE:

MERCEDES GLS | KRÓL SUV-ÓW

Mercedes GLSMercedes GLS fot. Mercedes

Więcej o:
Copyright © Agora SA