Toyota Auris Hybrid Touring Sports | Test długodystansowy cz. VI | Szerokiej drogi

60 000 kilometrów - taka liczba pojawiła się na liczniku naszego długodystansowego Aurisa. Oznacza to, że naszedł czas rozstania

Zobacz wszystkie części testu długodystansowego hybrydowej Toyoty Auris

Toyota to jedna z pierwszych firm, która bardzo poważnie podeszła do tematu technologii hybrydowej. Już prawie 20 lat japoński producent przekonuje do samochodów wspomaganych silnikiem elektrycznym. I jest w tym bardzo skuteczny. Mimo braku przywilejów dla posiadaczy tego typu samochodów na hybrydę decyduje się co piąty klient kupujący Aurisa w Polsce.

Używana Toyota Auris - ogłoszenia

Nasz biały Auris Hybrid Touring Sports w najbogatszej wersji wyposażenia Prestige na pokładzie posiada niemal wszystkie dostępne opcje: wielki panoramiczny dach, skórzaną tapicerkę, podgrzewane sportowe fotele, pakiet Toyota Touch &Go Plus z nawigacją oraz nagłośnieniem firmy JBL. Wszystko to sprawiło, że pokonywanie kolejnych kilometrów było czysta przyjemnością.

Pod maską umieszczono benzynowy silniki o pojemności 1,8 l, który we współpracy z układem elektrycznym oddaje do dyspozycji kierowcy 136 KM. Przekłada się to na przyspieszenie do setki w 11,2 sekundy i prędkość maksymalną wynoszącą katalogowo 175 km/h. Życie i autostrady pokazały, że Auris rozpędza się do 190 km/h.

W mieście samochód potrafił spalić mniej niż 5 litrów na każde 100 kilometrów, natomiast w trasie spalanie oscylowało w okolicach 8 litrów. Największą wadą układu napędowego Toyoty okazała się bezstopniowa skrzynia CVT. O ile przy spokojnej jeździe wszytko było w najlepszym porządku, o tyle w trasie i przy dynamicznej jeździe do uszu kierowcy docierało jednostajne, natarczywe buczenie, przypominające mikser lub sokowirówkę. Jest to zwyczajnie nieprzyjemne i drażniące.

Do samych właściwości jezdnych nie można mieć zastrzeżeń. Kombi prowadzi się pewnie, zawieszenie bardzo poprawnie wybiera nierówności i nawet na większych wybojach nie wydaje nieprzyjemnych odgłosów. Wyciszenie kabiny również stoi na bardzo wysokim poziomie. Szum powietrza opływającego samochód staje się słyszalny dopiero powyżej 140 km/h.

Wnętrze Aurisa nie rozpieszczało finezją i polotem. Japońskiego samochodu nie pomylicie z żadnym innym. Deska rozdzielcza jest przejrzysta i łatwa w obsłudze, jednak mówiąc wprost - całość jest nudna. Materiały użyte do wykończenia może nie są z najwyższej półki, ale jakość montażu i spasowanie elementów są na dobrym poziomie. Na pochwałę zasługują bardzo wygodne fotele, w których nawet długa podróż nie kończy się bólem pleców oraz pozycja za kierownicą - siedzi się nisko, niemal jak w samochodzie o sportowym zacięciu.

Konstrukcje z napędem hybrydowym od jakiegoś czasu projektowane są tak, by rozbudowany układ elektryczny nie ograniczał ich praktyczności. Auris w odmianie hybrydowej okazał się tak samo praktyczny jak Auris z napędem konwencjonalnym. Baterie umieszczono pod siedziskiem tylnej kanapy, dzięki czemu nie zabierają one miejsca w bagażniku. Pomieścić on może od 530 litrów do 1658 litrów bagażu. Tej wielkości kufer powinien w zupełności wystarczyć w codziennej eksploatacji.

Wszyscy w redakcji nie byliśmy fanami hybrydowych technologii. Jednak Auris okazał się całkiem niezłym kompanem podróży. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że hybryda Toyoty to propozycja dla mieszkańców miast, którzy duże odległości pokonują nadzwyczaj rzadko.

Ilość kilometrów, jakie pokonaliśmy, i stosunkowo krótki okres, jaki model znajduję się na rynku, nie pozwalają stwierdzić jednoznacznie czy Toyota zachowa tytuł lidera niezawodności. Do ok. 60 000 km z samochodem nie działo się nic niepokojącego. Producent daje pięcioletnią gwarancję na układ napędowy oraz 10 lat gwarancji na baterie. Dopiero po upływie dekady będzie można stwierdzić jak ta technologia sprawuje się w dłuższej perspektywie. Życzymy powodzenia.

Dane techniczne znajdziesz w pierwszej części testu długodystansowego.

ZOBACZ TAKŻE:

Toyota Mirai | Ruszyła sprzedaż auta na wodór

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.