Opel Insignia 2.0 CDTI Biturbo | Test | Waga ciężka

Pod maską pracuje Diesel z dwoma turbinami o mocy 195 KM. Ale Opel Insignia po liftingu kusi także poprawionym wnętrzem

Skoda Superb vs . Volkswagen Passat | Konfrontacja | Wojna domowa

Opel Insignia zmienił oblicze w połowie 2013 roku. Na pierwszy rzut oka trudno wskazać konkretne elementy o nowym wyglądzie ale widać, że auto wyszlachetniało. Styliści zaproponowali nowy pas przedni z większymi wlotami powietrza, nowy grill i subtelnie zmienione reflektory, nowy tylny zderzak z ozdobną, chromowaną listwą oraz klapę bagażnika z wyraźnym zintegrowanym spojlerem. W katalogu pojawiły się nowe wzory obręczy kół ze stopów lekkich. Rewolucji nie ma, ale efekt został osiągnięty. Insignia wciąż wygląda świeżo. Powinno wystarczyć na jakiś czas.

W kabinie od razu rzuca się w oczy nowa deska rozdzielcza. Zerwano z niepraktyczną "multiklawiszologią" na konsoli centralnej, dzięki czemu obsługa systemów pokładowych stała się znacznie prostsza i bardziej intuicyjna. Klawisze służące do obsługi klimatyzacji i systemu multimedialnego zostały pogrupowane w wygodny dla kierowcy sposób. Temperaturę ustawia się za pomocą dotykowych miniekranów cierpiących czasem na niską czułość, ale wygląda to atrakcyjnie. Na liście opcji pojawił się nowy, 8-calowy dotykowy wyświetlacz oraz gładzik, pozwalający na ręczne wpisywanie liter i cyfr, ułatwiający obsługę nawigacji czy telefonu. Podczas korzystania daje on znać o natrafieniu na konkretne pola poprzez delikatne wibracje. To uczucie, do którego trzeba się przyzwyczaić.

fot. Michał Dek

Dobre wrażenie pozostawiają nowe opcjonalne zegary (standard dla wersji Executive). Konwencjonalne pozostały ustawione po bokach obrotomierz, oraz wskaźniki ilości paliwa i temperatury. Centralna część to duży 8-calowy ekran, na którym wyświetlany jest prędkościomierz w klasycznej okrągłej formie "zegara" (ładny, choć mógłby mieć nieco większą częstotliwość odświeżania), lub elektronicznej dzieląc miejsce np. z obsługą multimediów. Decydując się na wersję Edition lub Cosmo otrzymujemy wskaźniki z mniejszym 4,2-calowym wyświetlaczem i klasycznymi zegarami.

Silnik generujący 195 KM jest wyjątkowo mocny i całkiem elastyczny, ale z ważącym 1664 kg autem nie radzi już sobie tak żwawo

Ilość miejsca w środku nie uległa zmianie. W stosunku do konkurencji z własnego podwórka jest na dość przeciętnym poziomie, zwłaszcza z tyłu. Nadwozie typu liftback oferuje najlepszy kompromis pomiędzy tradycyjnym sedanem, a kombi. Wysoko unoszona tylna klapa zapewnia dobry dostęp do bagażnika mieszczącego 530 litrów (sedan: 500 l, kombi 540 l). To wciąż dość dobra wartość we współczesnym samochodzie klasy średniej.

Silnik jaki umieszczono pod maską zdradza napis na tylnej klapie: Bi-Turbo. Od razu wiadomo, że mamy do czynienia z najmocniejszą jednostką wysokoprężną oferowaną przez Opla. Ma dwa litry pojemności i dzięki mocnemu doładowaniu dwóch turbosprężarek generuje 195 KM mocy. Być może sam silnik jest wyjątkowo mocny i całkiem elastyczny (ciągnie do 4800 obr./min.), ale z ważącym (bez kierowcy) 1664 kg autem nie radzi już sobie tak żwawo. Owszem, jest szybko, ale po tak mocnym Dieslu można spodziewać się czegoś więcej. Do tego próba wykrzesania z silnika pełnego stada koni kończy się szybko średnim spalaniem powyżej 10 l/100 km. Precyzja sześciobiegowej skrzyni ręcznej wciąż pozostawia wiele do życzenia. Na tym polu jest jeszcze wiele do zrobienia.

Ford Mondeo vs. Volkswagen Passat | Konfrontacja | Dogonić królika

Insignia ma rzecz jasna także mocne strony. Należy do nich podwozie, zwłaszcza FlexRide oferowane w Executive w standardzie. Układ kierowniczy daje dobre poczucie tego, co dzieje się z przednimi kołami i stawia właściwy opór. Zawieszenie jest dość sztywne i dobrze radzi sobie z obdarzonym nadwagą autem, ale komfort w dużej mierze zależy od zastosowanych kół. Ceniąc sobie wygodę nie warto porywać się na największe dostępne w salonie 20-calowe obręcze. Polskie drogi obchodzą się z nimi dość brutalnie, co ma też przełożenie na hałasy przedostające się do kabiny.

Napis Bi-Turbo na tylnej klapie budzi szacunek i daje do zrozumienia, że jedziemy najmocniejszym Dieslem Opla. Najtańsze Biturbo w specyfikacji Active kosztuje 114 800 zł, a najdroższa Executive 141 650 zł (obydwie w promocji 5 tys. taniej). Najbogatsza specyfikacja oferuje m.in. system multimedialny IntelliLink 900 Navi, adaptacyjne zawieszenie FlexRide, czujniki parkowania, czy adaptacyjne reflektory biksenonowe.

fot. Michał Dek

Summa summarum

Podstawowe pytanie, czy warto dopłacić do najmocniejszego Diesla montowanego w Insigni? Realne odczucia i spore zużycie paliwa to kiepski wabik. Wersję Bi-Turbo można polecić w wersji 4x4, lub gdy często jeździmy z pełnym obciążeniem i chcemy uniknąć niedostatków mocy. W takich sytuacjach auto sprawdzi się dobrze, ale sportowych wrażeń z pewnością nie dostarczy.

Gaz

Niezła ergonomia obsługi, wysoki komfort jazdy, precyzyjny układ kierowniczy

Hamulec

Spora masa własna mająca odbicie w osiągach, mało miejsca z tyłu, nieprecyzyjny mechanizm zmiany biegów

Opel Insignia 2.0 CDTI Biturbo Executive | Kompendium

*zużycie paliwa w trybie mieszanym mierzymy na ustalonej przez nas trasie testowej

ZOBACZ TAKŻE:

Toyota Avensis FL | Pierwsza jazda | Trzecia twarz

Partner - materiał

zobacz wybrane produkty

Więcej o:
Copyright © Agora SA