Porsche On Track | Auto 24 Ring | Granice wytrzymałości

Ile czasu trwa 50 dni? 1200 godzin albo 72 tysiące minut. Nie chcę nawet pamiętać tych liczb, bo wiem, że ostatnie 50 dni było jednymi z najdłuższych w moim życiu. Tyle czasu trwała bowiem przerwa między pierwszą, a drugą częścią szkolenia Porsche On Track. Po prostu nie mogłem się już doczekać...

Porsche On Track | Istanbul Park | Produkcja kierowców

O tym co działo się w trakcie pierwszej części mogliście przeczytać jeszcze w kwietniu. Miejscem tej drugiej, była w odróżnieniu od egzotycznego Stambułu, estońska Parnawa. I choć Estonia nie słynie z wybitnych kierowców wyścigowych, a cały kraj liczy mniej osób niż obecna liczba mieszkańców Warszawy, to tor wyścigowy położony pod Parnawą może zawstydzić nie tylko działaczy Polskiego Związku Motorowego. Obiekt z goła inny niż potężny i doinwestowany Istambul Park, ale za to wymagający od kierowcy bardzo dużej koncentracji. Tutaj mały błąd oznaczała natychmiastowe spotkanie z metalową barierą lub w najlepszym przypadku wypadnięcie w zielony teren, na końcu którego i tak znajduje się ogrodzenie. Brak dużych stref bezpieczeństwa i szybkie łuki, których na Auto 24 Ring nie brakuje, wywoływały lekkie zaniepokojenie w szeregach uczestników.

Żarty skończyły się już na początku. Po pierwsze nasz, trzeba przyznać wyjątkowo usposobiony do treningu instruktor, Jan Kalmar, zapowiedział, że w trakcie następnych dwóch dni będzie wymagał od nas znacznie więcej niż w Stambule. Po drugie przedstawił nam formułę prawie 1,5-godzinnego wyścigu wytrzymałościowego, w którym mieliśmy wziąć udział drugiego dnia.

Brak dużych stref bezpieczeństwa i szybkie łuki, których na Auto 24 Ring nie brakuje, wywoływały lekkie zaniepokojenie w szeregach uczestników.

Oświadczono nam wtedy, że wyścig zostanie przerwany bez odwołania w momencie, kiedy ktoś wypadnie z toru i uszkodzi jedno z oklejonych w kultowe barwy Martini, Gulf i Rothmans, Porsche 911 Carrera. Mieliśmy więc jeździć bardzo szybko, ale tak żeby nie wypaść z toru. Proste, prawda? Możecie sobie wyobrazić co działo się w naszych głowach i jaka spadła na nas odpowiedzialność. To wszystko zostało nam oznajmione przez zespół sympatycznych ludzi z Porsche, z wcale niewymuszonym uśmiechem na twarzach. Oni naprawdę są z tej lepszej planety!

Mówiłem coś o wyścigu wytrzymałościowym? Brzmiało mało prawdopodobnie, ale domysły stały się faktem. Na kilka dni przed rozpoczęciem słynnego 24h Le Mans, w którym zespół Porsche wystawił model 919 w najważniejszej kategorii po 16 latach przerwy, sami mieliśmy możliwość poczuć namiastkę rywalizacji w tak wyjątkowym wyścigu. Zanim to jednak nastąpiło musieliśmy się jeszcze pouczyć. No i się zaczęło.

W Estonii, w odróżnieniu od pierwszej części szkolenia, nie mieliśmy już prawie żadnych zajęć na płytach poślizgowych czy wolnych próbach startu - hamownia. Instruktorzy od początku chcieli przyzwyczaić nas do jazdy w torowym tempie. Po krótkiej rozgrzewce w trakcie jazdy w kolumnie, przyszedł czas, żeby to oni podążali za naszym autem i na bieżąco wytykali nam popełniane błędy. Rasowe 6-cylindrowe boxery naszych Porsche znowu weszły na najwyższe obroty. Zaczęła się prawdziwa nauka prowadzenia i praw fizyki.

Sprawdź ile kosztuje używane Porsche 911

Jako przerwę od naprawdę wyczerpującej jazdy wyścigowej mogliśmy potraktować prostą, choć wcale nie mniej emocjonującą jazdę modelami Cayenne w terenie. Swoją drogą te samochody potrafią dużo więcej, niż spodziewa się tego przeciętny fan motoryzacji. Cayenne to nie tylko bulwarowy SUV. Jazda z dwoma kołami w powietrzu, czy podjazdy i zjazdy ze stromych na ponad 20% wzniesień, naprawdę nie są mu straszne. Szacunek - to chyba odpowiednie słowo na to jak dobrze przygotowany jest do jazdy na zwykłej drodze i w terenie ten model z Zuffenhausen.

Zobacz wideo

Czas próby Nadszedł drugi dzień, w którym liczyło się już tylko jedno, dobre i wysokie tempo jazdy. Przyzwyczajeniem do wysokich prędkości była próba na lotnisku. Wsiadając do modelu 911 Turbo S uruchamialiśmy procedurę startu i ruszaliśmy przed siebie. Trzy sekundy i na zegarach pojawiało się 100 km/h. Zaraz potem 150, 170... Gdzie była granica? Przy prędkości 200 km/h. Wtedy należało mocno wcisnąć hamulec i przez kolejne 3 sekundy można było poczuć prawdziwe przeciążenie. To jeden z takich momentów, kiedy hamowanie jest równie przyjemne, jak przyspieszanie. Całość od momentu startu do momentu kompletnego zatrzymania trwała zaledwie 17 sekund. Tak Porsche łamie granicę fizyki. Życzę każdemu żeby mógł tego doświadczyć.

Kolejnym sprawdzianem była krótka próba ze slalomem, której wynik całego zespołu był formą kwalifikacji do głównego wyścigu. Boxster S do jazdy po ciasnych zakrętach i szybkiego pokonywania szykan nadaje się jak mało które auto. Wszystko za sprawą centralnie umieszczonego silnika, niskiego środka ciężkości i precyzyjnego układu kierowniczego. Próba bardzo szybka i techniczna, ale udało nam się wykręcić nawet dobre czasy.

Emocje rosły z godziny na godzinę. Swoje apogeum osiągnęły koło południa, kiedy wszystkie zespoły po odbyciu treningu zmiany kół, dotankowywania samochodów i odprawie z instruktorami, podczas której ustalono taktykę wyścigu i kolejność zmian kierowców, były gotowe do rywalizacji.

Wyszliśmy do pit lane, gdzie w boksach czekały przygotowane już "911-ki" Carrera 4S w sportowych malowaniach. Mojemu zespołowi przypadł zaszczyt startu w barwach Martini Racing. Mogliśmy poczuć wtedy namiastkę wyjątkowego klimatu, jaki towarzyszył legendarnym kierowcom marki Porsche przed wieloma laty. Niby to żadna różnica, a jednak świadomość, że auto, które się prowadzi, otrzymało jeszcze unikatowe barwy znane z rajdów i wyścigów, dodawało tego fantastycznego uczucia. Legenda Martini Racing wiecznie żywa.

Do wyścigu ruszaliśmy jako trzecia ekipa. Zielone światło oznaczało początek rywalizacji. Mi przypadła trzecia zmiana, wiec jej początek oglądałem z prostej startowej. Przy słonecznej pogodzie i akompaniamencie chrapliwych dźwięków sześciocylindrowy boxerów, mimo tego, że to nie ja siedziałem za kierownicą, miałem wrażenie, że biorę udział w naprawdę wyjątkowym wydarzeniu. Najlepsze miało dopiero nadejść. Czekałem na swoje siedem okrążeń szybkiej jazdy. Już bez porad instruktora i samochodu prowadzącego. Tylko ja, tor, uciekający czas i... zużywające się opony. Trzeba było jechać szybko, ale tak, żeby ogumienia starczyło dla kolejnych zmienników. Zapowiadane zmiany kół były jedynie elementem rywalizacji między zespołami, ale na oś powracały te same koła więc stan opon się nie poprawiał.

Boxster S do jazdy po ciasnych zakrętach i szybkiego pokonywania szykan nadaje się jak mało które auto.

Nadeszła moja kolej. "911-ka" podjechała do boksu. Szybkie otwarcie drzwi, niemalże skok do środka, ustawienie fotela i jazda. W pit lane spokojnie, 50 km/h, bo kary za przekroczenie solidne. Już widzę znak kończący ograniczenie. Za chwilę się zacznie, pełen gaz i wyjazd na długą prostą. Hamowanie do 100 km/h i prawa szybka szykana z wyjściem w lewy łuk pochylony do wewnętrznej. Przede mną najszybsza partia toru, długa prosta, lewy łuk, który trzeba było pokonać bez hamowania i kolejna prosta. 180 km/h na liczniku i ostre hamowanie do partii kolejnych lewych zakrętów. Ostry prawy zakręt i hamowanie przed wjazdem na prosta startową. Zbliżam się do końca pierwszego okrążenia, a mam wrażenie, że zrobiłem już 100 kilometrów. I tak jeszcze sześć razy.

Walka z fizyką i samym sobą oraz najlepsza nauka jazdy i wyczucia samochodu. W ciasnych zakrętach Carrera 4S pokazywała swoje prawdziwe oblicze. Koła wgryzały się niemalże w asfalt, nie pozwalając na nadmierną nadsterowność. Świetne uczucie, kiedy wiesz, że wciskając gaz auto od razu na to zareaguje. Siedem okrążeń toru mija błyskawicznie. Dostaję informację o zjeździe do boksu. Dojazd do pit lane i znowu 50 km/h. Adrenalina jednak nadal dociera do całego organizmu. Szybko wysiadam z auta i chwila odpoczynku. To jeszcze nie koniec.

Przy kolejnej zmianie wcielę się w rolę mechanika i wspólnie z kolegą będziemy zmieniać rozgrzane od jazdy koła. Zakładam rękawiczki, biorę do ręki klucz i czekamy. Pierwsza zmiana nie poszła idealnie, ale auto z nowym kierowcą wróciło na tor. Śmiech, euforia, nerwy i smutek były widoczne na twarzach wszystkich z nas. Każdy dawał z siebie wszystko i czekał na finalne rozstrzygniecie.

Ostatnie okrążenie i strudzone półtoragodzinną jazdą "911-ki" przekroczyły linię mety. Na wyniki trzeba było jeszcze chwilę poczekać, ale ostatecznie nie miały one znaczenia. Zajęliśmy trzecie miejsce, ale radość z jazdy i udziału w tym świetnym kursie jazdy i finałowych zawodach była najważniejsza. Podium, nagrody i podziękowania za wspólną rywalizację oraz wymiana wrażeń z jazdy wśród międzynarodowej grupy ludzi. Wrażenia, których nie zapomni się przez bardzo długo. Porsche udowodniło nam, że nawet seryjne samochody potrafią wywołać ogromne emocje.

ZOBACZ TAKŻE:

Jeżeli sami chcielibyście doznać podobnych wrażeń, teraz możecie stać się właścicielami Porsche 911 w barwach Martini. Sprawdźcie swoje umiejętności - jako kierowcy - w aplikacji na www.facebook.com/martinipolska i poczujcie się zwycięzcami specjalnego wyścigu po najpiękniejsze auto Świata, które można będzie również podziwiać podczas Parady Porsche sponsorowanej przez Martini Polska w dniach 11-14.09.2014.

Porsche 911 Turbo | Jak rodziła się legenda

Najpopularniejsze nawigacja samochodowa w Okazje.info - lipiec 2014

embed

MIO Spirit 690 Europa

  • Przekątna ekranu: 5 cali
  • Pamięć: 4096 MB
  • Czytnik kart pamięci
  • Dostawca map: MioMap

2 opinie

embed

GoClever Navio 405 Polska

  • Przekątna ekranu: 4,3 cala
  • Pamięć: 4096 MB
  • Czytnik kart pamięci
  • Dostawca map: Goclever Map

2 opinie

embed

TOMTOM START 60 Europa

  • Przekątna ekranu: 6 cali
  • Pamięć: 4096 MB
  • Czytnik kart pamięci
  • Dostawca map: TomTom

7 opinii

Zobacz inne nawigacja samochodowa

w

Więcej o:
Copyright © Agora SA