Hyundai Santa Fe 2.2 CRDi 4WD | Test | Cena wygody

Hyundai Santa Fe nie należy do najtańszych SUV-ów w swojej klasie. To wiemy, ale czy jest wart polecenia?

Storm Edge to nazwa języka stylistycznego, według którego Hyundai zaprojektował trzecią generację Santa Fe. Jest to rozwinięcie Fluidic Sculpture (np. Elantra, i40) i daje potężny efekt. Dosłownie. Patrząc na Santa Fe wydaje się, że mamy do czynienia z dużo większym samochodem. Jego ogrom może wręcz przytłaczać. To zasługa potężnych błotników, wysoko poprowadzonych reflektorów, oraz masywnemu słupkowi D z unoszącą się ku górze linią boczną okien. W rzeczywistości auto jest spore (4,69 m dł.), ale do największych SUV-ów sporo mu brakuje.

Subaru Outback 2.0D Lineartronic Comfort | Test | Indywidualista

Znajomi pytali mnie, czy nie mam problemów z jego parkowaniem. Ja im na to, że Santa Fe jest tej samej wielkości, co Volvo XC60, tyle, że Szwedzi woleli optycznie "odciążyć" swoje auto, a Koreańczycy wręcz przeciwnie. Prawdą jest, że wadą poczynionych zabiegów stylistycznych jest mocno ograniczona widoczność do tyłu. W odpowiedzi na obawy klientów Hyundai już w podstawowej specyfikacji oferuje kamerę cofania, co znacząco ułatwia manewrowanie.

W środku już na pierwszy rzut oka widać, że to typowy Hyundai. Deska rozdzielcza przypomina modele i30 czy i40, ale ma własny niepowtarzalny styl. Ilość przycisków nie przytłacza, łatwo i szybko się zorientować co do czego służy. Kolorowy wyświetlacz centralny obsługuje system audio, wspomnianą kamerę, a w najwyższej specyfikacji także nawigację w języku polskim. Wielofunkcyjna kierownica pozwala na łatwą obsługę radia (CD, RDS, MP3, USB, AUX), telefonu, tempomatu - wszystko w serii. Zegary, podświetlone na typowy dla Hyundaia fioletowoniebieski kolor, mają uspokajające właściwości. Pomiędzy nimi znajduje się kolorowy (od wersji Premium) wyświetlacz komputera pokładowego. Jedyne co bym w nim zmienił, to "suwakowy" wskaźnik chwilowego spalania, przy którym upierają się niektórzy producenci. No i szpara pomiędzy deską rozdzielczą a boczkami drzwi mogłaby być mniejsza.

Wygodnym rozwiązaniem jest system Flex Steer oferujący trzy poziomy wspomagania kierownicy - normalny, sportowy i komfortowy

Santa Fe jest bardzo wygodny. Fotele mają dobre trzymanie boczne, ale są miękkie niczym domowa kanapa. Łatwo znaleźć właściwą pozycję, podłokietnik pasuje idealnie. Tylna kanapa także jest komfortowa, choć już nie dla piątego pasażera. Jeśli go nie ma można skorzystać ze standardowego podłokietnika z uchwytami na kubki. Za dopłatą 5 tys. zł istnieje możliwość dokupienia trzeciego rzędu siedzeń. Na dodatkowych dwóch fotelach chowanych pod podłogą bagażnika zmieszczą się nawet osoby średniego wzrostu (do 170 cm). Ta opcja wpływa dość znacznie na pojemność kufra (-70 l), więc jeśli nie posiadamy licznej rodziny, śmiało możemy z niej zrezygnować. Dzielona tylna kanapa po położeniu tworzy niemal płaska powierzchnię załadunkową. Standardowo do bagażnika zmieścimy 585 l bagażu. Mogłoby być więcej, ale Hyundai oferuje Santa Fe z pełnowymiarowym kołem zapasowym. Wrażenie robi ładowność, wynosząca ponad 700 kg.

Choć w katalogu przeczytamy, że Santa Fe ma sportowy charakter, o czym mają świadczyć światła LED, czy podwójna rura wydechowa, to SUV Hyundaia jest zdecydowanie bardziej kanapowy. Klasyczne zawieszenie - z przodu kolumny McPhersona, z tyłu wielowahacz - zestrojono tak, by nierówności drogi były dla właściciela obcym tematem. W kwestii komfortu kierowca ma wpływ "jedynie" na dobór kół (17, 18 lub 19 calowych), co w niewielkim stopniu może wpłynąć na wybieranie większych nierówności. Testowy egzemplarz miał koła w największym z oferowanych rozmiarów. Jak na współczesne auto przystało przechyły boczne są poskramiane przez stabilizatory poprzeczne. Układ kierowniczy pracuje w podobnym duchu co zawieszenie, spokojnie i z majestatem. Nie jest mistrzem precyzji, ale i tak robi lepsze wrażenie, niż gumowaty "magiel" z ix35. Wygodnym rozwiązaniem jest system Flex Steer oferujący trzy poziomy wspomagania kierownicy (normalny, sportowy i komfortowy). W warunkach miejskich docenią go nie tylko kobiety.

A to wszystko przy średnim spalaniu wynoszącym ok. 10 l/100 km w mieście i 7 l/100 km w trasie

Testowy Hyundai Santa Fe napędzany był najdroższą opcją, wysokoprężnym silnikiem 2.2 CRDi o mocy 197 KM współpracującym z sześciobiegowym automatem (6 tys. zł) i napędem 4WD. Do spokojnego przemieszczania się jest to więcej, niż wystarczające.

Suche liczby nie powalają. W tej konfiguracji Santa Fe potrzebuje przynajmniej 10,1 s, by osiągnąć prędkość 100 km/h, ale jak już wspomniałem to nie jest auto dla kierowców o ciężkiej nodze. To wcale nie oznacza, że manewry wyprzedzania są tu tylko dla odważnych. Skrzynia działa szybko redukując biegi i pozwala wykorzystać optymalnie potencjał silnika. Ogromny moment obrotowy 436 Nm dostępny jest w zakresie 1800-2500 obr./min. bez problemu radząc sobie z ważącym 1807 kg autem. A to wszystko przy średnim spalaniu wynoszącym ok. 10 l/100 km w mieście i 7 l/100 km w trasie.

Jeżeli SUV , to jaki? Zobaczmy co kupują Niemcy

Napęd przekazywany jest automatycznie na obie osie. Oznacza to, że w codziennych sytuacjach 100% momentu trafia na przednią oś i dopiero gdy nastąpi utrata trakcji, na tylne koła może trafić do 50%. W sytuacjach ekstremalnych, np. gdy musimy pokonać błotnistą drogę, możemy zablokować napęd tak, by rozdział momentu pomiędzy osie był równy (50:50). Blokada jest aktywna do prędkości 30 km/h i automatycznie wyłącza się po przekroczeniu 40 km/h. Ponowne zwolnienie automatycznie uaktywnia blokadę i tak w kółko aż nie wyłączymy jej ręcznie. Pomocne w lekkim terenie są też systemy kontroli zjazdu (DBC) oraz podjazdu (HAC).

Hyundai Santa Fe - nowe i używane - Ogłoszenia

Hyundai Santa Fe nie należy do najtańszych opcji, jednak nie ma zbyt wielu konkurentów na polskim rynku, zatem ciężko o porównania. W tym segmencie samochody oferują głównie producenci premium, np. Volvo XC60. Niestety dzięki "akcyzowemu" silnikowi 2.2 CRDi, ceny auta startują od 163 600 zł (Style 4WD ze skrzynią ręczną). Za najbogatszą wersję Executive z automatem trzeba wyłożyć 197 600 zł, a w wersji 7-os. 202 600 zł. Na szczęście nawet podstawowa wersja wyposażenia jest całkiem bogata (posiada m.in.: radio/CD + 6 gł., dwustrefowa klimatyzacja aut., podgrzewane przednie fotele i kierownica, tempomat, 7 poduszek pow., ABS/ESC/VSM, HAC, TCS, DBC) i gdyby nie brak relingów, śmiało można by ją polecić.

Summa Summarum

Hyundai Santa Fe to bardzo udany samochód. Można go śmiało polecić, zwłaszcza kierowcom poszukującym dużego, wygodnego i pojemnego SUV-a. Cieniem kładzie się jedynie dość wysoka cena. Większość klientów mając do wyboru Volvo i Hyundaia - nawet bogato wyposażonego - skłoni się raczej ku...

Gaz

Przestronne wnętrze, komfortowe podwozie, bogate wyposażenie

Hamulec

Wysoka cena

Hyundai Santa Fe 2.2 CRDi 4WD

* bez kierowcy

ZOBACZ TAKŻE:

Hyundai ix35 2.0 CRDi A/T | Test | Niekoniecznie z...

Więcej o:
Copyright © Agora SA