Mercedes Sprinter L5-B - dostawczak ociekający luksusem

Ten Sprinter kosztuje 300 tysięcy dolarów. Skąd ta kosmiczna cena popularnego dostawczaka? Zajrzyjcie do środka, a wszystko się wyjaśni

Chociaż Mercedes oferuje klientom szeroki wachlarz możliwości aranżacji przestrzeni bagażowej Sprinterów, nawet najbardziej przyjazny diler nie może obiecać tego, co daje firma Lexani. Tuner specjalizuje się w przerabianiu samochodów w ociekające luksusem salonki, których nie powstydziliby się najbardziej zamożni szejkowie. Niemiecki dostawczak z dopiskiem L5-B to jedno z ostatnich dzieł tej firmy.

Dartz iTemper - Mercedes (bez) klasy G

Wystarczy rzucić okiem zdjęcia, żeby zrozumieć, skąd wzięła się astronomiczna cena samochodu. Surową przestrzeń ładunkową Sprintera spece z Lexani przemienili w wypasione, dwupokojowe mieszkanie. W części dziennej znajdują się m.in. cztery elektrycznie sterowane fotele obszyte najlepszej jakości skórą, stylowy barek, dwa 19-calowe telewizory LED oraz konsola Playstation 3, służąca też jako odtwarzacz płyt Blu-ray. Do tego mnóstwo wstawek z prawdziwego drewna wykończonego na wysoki połysk, dywan z długim włosiem oraz klimatyczne podświetlenie w podsufitce. To jednak nie wszystko. Za drzwiami w tylnej części pokoju znajduje się przestronna sypialnia z dużym łóżkiem, 46-calowym telewizorem, naściennymi kinkietami, szafkami, kolejnym barkiem i elektrycznie rozsuwaną kotarą, zasłaniającą okna tylnych drzwi Sprintera.

Podróż wypasionym Mercedesem umila system audio firmy Alpine (1000 W), a na liście opcji klienci mogą także znaleźć m.in. system satelitarny, bezprzewodową łączność z internetem, zestaw pozwalający na prowadzenie wideokonferencji czy ozdobne detale wykonane z 24-karatowego złota.

>> A u nas można kupić Sprintera już za 8 tys. złotych <<

Coż, to nie nasza bajka, ale i tak jesteśmy pod wrażeniem tego, co można zrobić ze zwykłego, surowego dostawczaka. Podoba nam się również to, że z zewnątrz - może poza 22-calowymi obręczami kół - nic nie zdradza przepychu jaki panuje w środku.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.