Salon Detroit 2013 | Chevrolet Corvette Stingray

Koniec niecierpliwego wyczekiwania i domysłów. Chevrolet pochwalił się nowym, siódmym już wcieleniem modelu Corvette

Z jednej strony zrywa z tradycjami, z drugiej zaś nawiązuje bezpośrednio do klasycznych wcieleń. Nowa generacja Corvette nie posiada już okrągłych tylnych lamp, będących charakterystycznym elementem modelu od początku lat 60., za to w nazwie ma słowo Stingray (odwołanie do Corvette drugiej i trzeciej generacji). Wieść niesie, że twórcy C7 starali się złapać dwie sroki za ogon. Chcieli zbudować auto, które będzie w stanie przekonać do siebie zarówno zagorzałych miłośników modelu jak i potencjalnych nowych klientów, zapatrzonych w podobne konstrukcje z japońskim, niemieckim czy włoskim rodowodem.

Za co kochamy amerykańską motoryzację?

Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, mamy do czynienia bardziej z ewolucją, niż rewolucją. Dzięki mocniej opadającej masce oraz wyżej poprowadzonej linii tylnych błotników, w sylwetce jeszcze wyraźniej zaznaczona jest forma klina. Nową generację modelu nie sposób pomylić z poprzednią za sprawą drapieżnie skrojonego pasa przedniego z mocno wyciągniętymi reflektorami oraz wspomnianych już, zaprojektowanych w zupełnie nowym duchu, tylnych lamp. Producent chwali się, że tak naprawdę całe auto jest nowe i z poprzednim wcieleniem Corvette współdzieli zaledwie dwa elementy.

Twórcy zrobili wszystko, by - oprócz atrakcyjnego wyglądu - nadwozie było możliwie aerodynamiczne i lekkie. Maska oraz panele dachowe wykonane są z włókna węglowego, a błotniki i drzwi z kompozytów. A skoro już mowa o masie, warto wspomnieć, że Corvette Stingray może pochwalić się jej idealnym rozkładem - 50:50.

>> Kultowe, zabytkowe Chevrolety Corvette za małe pieniądze <<

Pod maską pracuje całkowicie nowy silnik. To V8 o pojemności 6,2 litra, wyposażone m.in. w system bezpośredniego wtrysku paliwa, układ zmiennych faz rozrządu oraz funkcję aktywnego zarządzania paliwem (Active Fuel Management). Wszystko po to, by właścicielowi oferować możliwie duży potencjał przy jak najmniejszym zużyciu paliwa. Serce sportowego Chevroleta rozwija moc 450 koni mechanicznych oraz 610 Nm maksymalnego momentu obrotowego, co czyni je najmocniejszym wyjściowym silnikiem w historii modelu.

10 najbardziej przełomowych Chevroletów

Wprawny kierowca rozpędzi auto do prędkości 60 mil/h w niecałe 4 sekundy, a przy spokojnej jeździe średnie zużycie paliwa wynosi zaledwie 9 l/100 km. Klienci będą mogli wybrać sześciostopniową skrzynię automatyczną lub nową, siedmiobiegową przekładnię manualną z systemem Active Rev Matching (pomagającym utrzymać przy zmianie biegów idealne obroty silnika). Chevrolet przygotował też dodatkowy sportowy pakiet Z51 Performance, w którego skład wchodzą m.in. elektronicznie sterowana szpera, sucha miska olejowa, skuteczniejsze hamulce oraz bardziej efektywny pakiet aerodynamiczny.

Producent zapewnia, że nowe wcielenie modelu to zupełnie nowa jakość wnętrza. W zaprojektowanej z myślą o kierowcy kabinie znaleźć można prawdziwe włókno węglowe, a w konsoli centralnej ośmiocalowy ekran systemu multimedialnego. Obok dźwigni zmiany biegów znajduje się natomiast pokrętło systemu DMS (Drive Mode Selector), pozwalające wybrać jeden z pięciu predefiniowanych trybów jazdy (śnieg i deszcz, eco, codzienny, sportowy oraz torowy).

Auto trafi do sprzedaży w trzecim kwartale tego roku. Cena nie została jeszcze ujawniona.

Więcej o:
Copyright © Agora SA