Zero prewencji, dużo kasy - nowa broń GITD to żyła złota

120 mld zł z mandatów już w 2015 roku? Policzyliśmy, że to możliwe i to bez stacjonarnych fotoradarów. Na szczęście Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie planuje kolejnych zakupów. Na razie

Mobilne fotoradary - jak Generalna Inspekcja Transportu Drogowego nazywa nieoznakowane radiowozy z urządzeniami mierzącymi prędkość - to żyła złota. Jak dowiedział się Dziennik Gazeta Ppawna, 29 radiowozów w miesiąc zrobiło 33 tys. zdjęć. Ile przyniosły wpływu do budżetu? Inspektorat uznał to za największą tajemnicę państwową i nie podaje dokładnej kwoty.

Załóżmy więc, że średnia kwota mandatu to 350 zł (przekroczenie prędkości o co najmniej 21 km/h kosztuje od 200 do 500 zł). Daje to w sumie około 11,5 mln zł. Zakup nieoznakowanych radiowozów kosztował 6,4 mln zł, inwestycja zwróciła się zatem w nieco ponad dwa tygodnie (część pieniędzy pochodziła z Unii Europejskiej).

Nieoznakowane radiowozy GITD - marki i modele

Zatem policzmy. Jeżeli w przyszłym roku radiowozy będą robiły zdjęcia w tym samym tempie, zarobią dla budżetu 138 mln zł. Zakładając, że całą tę kwotę przeznaczy się na zakup kolejnych mobilnych fotoradarów, to w 2014 roku po polskich drogach będzie ich jeździło około 640. Jeśli utrzymają tegoroczne tempo robienia zdjęć, przez rok zarobią dla budżetu 2 mld 898 mln zł. Oznacza to, że już w 2014 roku z polskich dróg mogłyby zniknąć wszystkie fotoradary stojące na poboczach - założenia budżetowe dotyczące wpływów z mandatów zostaną spełnione i to z nawiązką.

W przyszłym roku wpływy z mandatów mają wynieść 1,6 mld zł (na to liczą urzędnicy Jacka Rostowskiego, bo taka kwota znalazła się w projekcie przyszłorocznego budżetu). Rok później - jeśli GITD skorzysta z naszej propozycji - będą prawie dwukrotnie wyższe. Ale wiadomo - apetyt rośnie w miarę jedzenia. Załóżmy zatem, że nienasyceni urzędnicy państwowi zarobione w 2014 roku przez mobilne fotoradary pieniądze zechcą wydać na kolejne nieoznakowane radiowozy. Za prawie 3 mld zł kupią ich ponad 13 tys. Oznacza to, że w 2015 roku flota mobilnych fotoradarów wyniesie około 14 tys. aut. Do 2016 roku zarobią niespełna 63 mld 400 mln zł. Kwotę tę można podwoić, bo już niebawem mandaty mają zdrożeć dwukrotnie. W 2015 roku GITD na mandatach zarobi zatem ponad 120 mld zł. Można za to postawić 60 Stadionów Narodowych, kupić 280 myśliwców F-16 (z uzbrojeniem i pakietem logistycznym) albo wybudować setki kilometrów dróg.

Wróćmy jednak na ziemię i postawmy sprawę jasno - radiowozy GITD dobrze wywiązują się z roli maszynek do zarabiania pieniędzy, ale nie pełnią żadnej roli prewencyjnej. Funkcjonariusze Inspektoratu zatrzymują tylko tych kierowców, którzy stwarzają szczególne zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu drogowego. Reszta (czyli zdecydowana większość) o fakcie popełnienia wykroczenia dowiaduje się wtedy, gdy w swojej skrzynce znajduje wezwanie do zapłaty. W kopercie próżno szukać dowodu w postaci zdjęcia, bo Inspektorat nie ma już obowiązku go wysyłać.

Czy nie prościej byłoby gdyby od każdego pojazdu zarejestrowanego w Polsce Ministerstwo skasowało 80 zł? Skoro do budżetu z mandatów ma wpłynąć w przyszłym roku 1,6 mld zł, a po Polsce jeździ ok 20 mln pojazdów, wystarczy i to z nawiązką. Będzie można przy okazji zlikwidować Inspekcję i kilka innych instytucji zajmujących się ściąganiem należności. Sprawa będzie jasna, czytelna i uczciwa.

Pocieszeniem niech będzie fakt, że sprawą fotoradarów także tych mobilnych, zajmie się Najwyższa Izba Kontroli. Pytanie tylko czy ukróci fotoradarowe eldorado?

Zapraszamy do wzięcia udziału w naszej sondzie.

Czy wolałbyś, żeby Ministerstwo Finansów i GITD uczciwie postawiły sprawę i przyznały, że mobilne fotoradary to sposób na spore wpływy do budżetu?
Więcej o:
Copyright © Agora SA