Do tej pory, aby stać się posiadaczem koreańskiego malucha, trzeba było wysupłać 32 tysiące złotych. Teraz w kieszeni klientów zostanie prawie 7 tysięcy. A wszystko dzięki promocji przygotowanej przez polski oddział firmy. Składa się na nią upust w wysokości 6 300 zł oraz dodatkowy rabat za jazdę testową, który wynosi kolejne 500 zł.
Najtańsze obecnie auto na polskim rynku napędzane jest wolnossącym, 69-konnym silnikiem benzynowym o pojemności 1,1 litra. Oczywiście, za taką kwotę nie należy oczekiwać technicznych wodotrysków. Na liście wyposażenia standardowego znajdują się więc, m.in.: jedna poduszka powietrzna, system ABS z EBD, immobiliser, materiałowa tapicerka, reflektory halogenowe, 13-calowe, stalowe obręcze kół, nadwozie w kolorze białym (na zdjęciach auto w bogatszej wersji) i... niewiele więcej. Na pokładzie nie ma klimatyzacji, przednie i tylne szyby sterowane są ręcznie, a zderzaki i lusterka są w kolorze czarnym. Jednak dla tych, którzy liczą się z każdym groszem, możliwość wyjechania z salonu nowym samochodem za niecałe 22 tys. złotych może być kusząca.
Wśród pretendentów do miana najtańszego auta w Polsce, najgroźniejszymi rywalami małego Hyundaia są: poprzednia generacja Fiata Pandy (silnik 1.2 69 KM) za 26 990 zł, Suzuki Alto (1.0 68 KM) za 28 900 zł, Skoda Citigo (1.0 60 KM) za 28 990 zł, Citroen C1 (1.0 68 KM) za 29 900 zł oraz Kia Picanto (1.0 69 KM) za 29 990 zł.
Koniec roku to okres, w którym producenci chętnie udzielają - czasem bardzo wysokich - rabatów. Należy się więc spodziewać, że batalia o tytuł najtańszego samochodu w naszym kraju jeszcze się nie skończyła.
ZOBACZ TAKŻE:
Nie stać Cię na nowy samochód? Sprawdź oferty używanych