Ariel Atom to w pewnym sensie taki gokart, ale zamiast motorka z kosiarki ma prawdziwy silnik z samochodu i naszpikowany jest podzespołami używanymi w wyczynowych autach sportowych. Waży niewiele, więc nie potrzebuje wielkiej mocy. Nawet z seryjną, 2-litrową jednostką Hondy podkręconą do 300 KM na sprint do setki potrzebuje tylko 2,7 sekundy.
>> Civic Type R już od 22 tys. zł <<
Środek masy umieszczony tuż nad asfaltem, zawieszenie opracowane przez specjalistów z Lotusa i szeroko rozstawione koła sprawiają, że podczas zabawy na torze osoba siedząca za kółkiem może poczuć się jak kierowca bolidu Formuły 1. Są jednak tacy, którzy wychodzą z założenia, że mocy nigdy za dużo. Właśnie dla nich, DDMWorks przygotowało Atoma z dopiskiem 700.
Panowie wyjęli z Ariela oryginalny silnik i wsadzili w jego miejsce 2-litrowy motor Forda. Ale nie jakimś tam super-eko-misie-polarne (chociaż jest to konstrukcja Ecotec), ale jednostkę doprawioną jednocześnie kompresorem i turbiną. Podwójne doładowanie sprawia, że na tylne koła trafia 700 koni mechanicznych! To 350 KM z litra pojemności. Wynik naprawdę imponujący. Nie znamy osiągów, ale jeśli specom z DDMWorks udało się jakoś rozwiązać problemy z trakcją, może być to jedno z tych aut, do których lepiej wsiadać w pielusze. To jasne, że 700-konny Ariel będzie zachęcał do szaleństw. Dlatego, oprócz nowego silnika, inżynierowie z Kalifornii wzmocnili nieco zawieszenie i poprawili skuteczność hamulców.
Gdyby tak u nas... Ile i jakie sportowe auta kupują Niemcy?
Czy tak mocnym "gokartem" w ogóle da się jeździć? Jedno możemy powiedzieć na pewno - dalibyśmy dużo, żeby móc to sprawdzić. DDMWorks nie podało ceny przerobionego Ariela, ale za przyjemność jazdy własnym Atomem trzeba zapłacić w Stanach Zjednoczonych nieco ponad 52 tys. dolarów.
ZOBACZ TAKŻE: