BMW Z4 sDrive28i vs. Porsche Boxster S | Test porównawczy

Roadster - wolność, wiatr we włosach, nutka szaleństwa w codziennym zgiełku. Super, no nie. Niemal motoryzacyjne niebo. Auto zbudowane po to, żeby bawić. Jest z nim tylko jeden mały problem. Jesteś młody - nie stać cię na niego. Dostajesz łysinę, brzuszek i odpowiedni stan konta - głupio w nim wyglądasz.

Co w związku z tym? Nic. Chrzanić to co myślą inni, mieć gdzieś stan konta. Jeśli tylko będziesz miał okazję pchaj się za kółko, jak na koncercie do pierwszego rzędu. Jeśli takiej możliwości nie masz, zrób wszystko żeby ją sobie stworzyć. Wiem co mówię. Ostatnio miałem okazję pojeździć BMW Z4 i Porsche Boxster S.

Zabawki dla dorosłego faceta  - tak bym je nazwał. To nie są żadne przedłużenia męskości. Nie słuchajcie takich bzdur. Tak mówią tylko ci, którzy wymyślili hasła typu "pieniądze szczęścia nie dają" czy "sport to zdrowie". Te dwa samochody podarują ci uśmiech, zadowolenie, adrenalinę, przypływ energii. Nieważne ile masz lat, nieważne czym się zajmujesz. Uczynią z ciebie dziecko, które cieszyło się niemal z wszystkiego. Tych aut nie kupujesz - jak wielu twierdzi  - na pokaz. Kupujesz je dla siebie. Mogą stać się twoim narkotykiem.

Czy aby trochę nie przesadzam? Nie. Popatrzcie na nie. Zwarta sylwetka, dwa miejsca, otwarta karoseria. Może nie są piękne, ale są ponętne. Sexy. Jak dziewczyna, która odkrywa dużo swych uroków, ale nie wszystkie. Taka, na którą nie będziesz się gapił, ale za którą się obejrzysz. Długa maska, krótkie zwisy, fotele przesunięte maksymalnie do tyłu, liczne przetłoczenia, ostre linie - to BMW Z4. Jego wyjątkowość podkreśla również żółty kolor o dziwnej nazwie atacama. Spójrzcie dwa razy na kształty tej karoserii zanim ją ocenicie. Ogromna maska przejęła rolę tradycyjnych przednich błotników, których w tym aucie po prostu nie ma. Stalowy dach jest tak idealnie dopasowany, że z daleka można wziąć tego roadstera za coupe. I co jeszcze ważne, to auto jest już od trzech lat na rynku i nic a nic się nie zestarzało. Za to Porsche jest zupełnie nowe. Boxster był przez wielu uważany za Porsche dla ubogich, niegodne wręcz tego by mieć na masce znaczek z Zuffenhausen. Kolejna bzdura! Kiedy pojawił się w 1996 roku na rynku, tak naprawdę w niewielu punktach ustępował modelowi 911. Był za drogi, to fakt, ale nic poza tym. Boxster o fabrycznym oznaczeniu 981 pozostał wierny swoim proporcjom. Siedzimy niemal dokładnie pomiędzy osiami, maska nie jest długa za to ma charakterystycznie wybałuszone nadkola. Ten model nie ma już niczego zapożyczonego od starszego brata 911. W poprzednich trzech generacjach tak było. Chociażby drzwi czy szereg innych elementów było identycznych. 981 idzie swoją drogą. To bardzo ładne, dynamiczne Porsche. Oceńcie sami, które z aut wam się bardziej podoba.

Najlepsze roadstery za mniej niż 50 tysięcy złotych!!! Zobacz!

Dwa miejsca i otwarta karoseria - na tym kończą się punkty wspólne obydwu aut. Ich koncepcja budowy jest zupełnie odmienna. BMW ma silnik z przodu i wspomniany metalowy, chowający się w bagażniku dach. Takie rozwiązanie ma plusy i minusy ale chyba jednak więcej tych drugich. Konstrukcja jest ciężka, skomplikowana, po otwarciu zajmuje sporo miejsca w bagażniku (z 310 litrów zostaje 180 l) i wolno się rozkłada. Przeistoczenie z coupe w cabrio zajmuje dokładnie 22 sekundy. Niewiele? Wcale nie. Niewiele to 7 sekund, które wystarcza Boxterowi na schowanie dachu. Siedem sekund - czyli w momencie kiedy naciskasz guzik właściwie już masz otwarte niebo nad głową. W praktyce oznacza to, że wykorzystujesz każdy promyk słońca, krótką przejażdżkę, ot wyskoczenie za przysłowiowy róg do jazdy z otwartym dachem. I o to chodzi. Poza tym Boxster ma dwa bagażniki (z przodu i z tyłu), silnik umieszczony centralnie a sam dach jest tradycyjny tzw. szmaciany. Zapomniałem wspomnieć o plusach konstrukcji BMW - na pewno należy do nich eksploatacja zimą. Bynajmniej nie chodzi o to, że w kabriolecie ze zwykłym, szmacianym dachem będzie ci zimno. To kolejny mit. Czułe, brezentowe pokrycie po prostu szybciej się niszczy i zużywa podczas zimowej aury. Mimo to tradycyjne rozwiązanie Porsche wygrywa. Dlaczego mimo przewagi tradycji nad techniką coraz więcej mamy aut z metalowym dachem? Wszystkie te konstrukcje podyktowane są dwoma punktami: klientem, który chce jednego auta do wszystkiego i firmą, która nie chce w tym segmencie inwestować w coupe i kabriolet, tylko w kolejne wersje czterodrzwiowego coupe czy małego SUV.

Wróćmy do przyjemnych tematów. Wsiadam do Z4. Wrażenie jest takie jakbyś szorował tyłkiem po asfalcie. Siedzi się nisko, ale wygodnie. Gdzie kończy się ten przód?! Z tej perspektywy maska jest naprawdę długa. Kolorystyka wnętrza dopasowana jest do nadwozia - tu również są żółte wstawki. Są też łopatki do sterowania skrzynią (za dopłatą), bardzo eleganckie przyciski od klimatyzacji, skóra, alcantara, lakierowane na połysk tworzywa. Czujesz się trochę jak w sklepie D&G - jest ekskluzywnie, minimalistycznie i wszystko w bardzo wysmakowanym stylu. Fotele są wygodne i mają regulowaną długość siedziska. Brakuje trochę schowków na codzienny kram jak telefon czy napoje, ale ten minus da się przeżyć. Po przekręceniu kluczyka i tak liczy się co innego. BMW z rzędową szóstką to niestety już przeszłość. Musimy się przyzwyczaić do nowego oblicza świata. Subaru mają napęd na tylną oś a BMW rzędowe, ale czwórki. Bawarczycy chyba się trochę tego wstydzą, no bo dlaczego zostawili w nazwie oznaczenie - sDrive28i - skoro silnik ma tylko dwa litry pojemności? Trochę brakuje więc tu cylindrów i pojemności, ale na pewno nie mocy. Dzięki turbodoładowaniu mamy 245 KM, w takim aucie oznacza dużą dawkę zabawy. Porsche posiada za to przeciwbieżnie ustawione tłoki, 3,4 litra pojemności. Mimo 315 KM mocy za bardzo "beemce" nie odjeżdża podczas sprintu czy przyspieszania z większych prędkości. W Boxsterze siedzi się równie nisko, może trochę mniej tu finezji w kształtach, ale jakość wykończenia i ergonomia są absolutnie bez zarzutu.

Już tak człowiek ma, że ciągle za czymś tęskni. Po czasie zapominamy czy to było aż tak fajne czy nie, ale tęsknimy za wyobrażeniem. Jeżdżąc żółtym BMW Z4 tęsknie za tym soczystym basem, pomrukiem, gęsią skórką,chwilami uniesienia, które dawał mi silnik R6. Tęsknie za tym, bo wryło mi się w głowie, że to było mega super. Teraz mam dziwne tykanie silnika na wolnych obrotach i jakieś tam burczenie podczas jazdy, ale to jest nic z tym co mi pozostało wspomnieniach po wcześniejszych R6.  W Boxsterze jest wręcz odwrotnie. Szczególnie jeśli włączymy przycisk uruchamiający sportowy wydech (opcjonalnie). Jest dudnienie, bas, ryk i ciarki na plecach. O to właśnie chodzi.

Jeśli jeździć autem z odkrytym dachem to powinien to być właśnie roadster. Nie tam jakieś cabrio tylko samochód od początku wymyślony do tego żeby jeździć bez dachu. Prowadzenie tych aut to naprawdę bajka. Napęd na tylną oś, znakomite układy jezdne, niska pozycja za kierownicą, ultra szybkie skrzynie biegów i rewelacyjne hamulce. Im bardziej kręta i pusta droga tym bardziej się nakręcasz do jazdy i zapominasz o wszystkim dookoła. Różnice w prowadzeniu są. Wyczuć je można w momencie kiedy bezpośrednio przesiądziesz się z auta do auta. Gdybym to zrobił w jakimś tam odstępie czasu pewnie bym ich nie zauważył. Porsche jest sportową maszynką do łykania zakrętów, BMW znakomitym roadsterem na fajne dni. W Z4 tryb sport i sport+ zmieniają charakterystykę pracy skrzyni biegów, reakcję na pedał gazu i siłę wspomagania. Jednak nawet to nie jest w stanie dorównać precyzji prowadzenia Boxstera. Jest rewelacyjny. Zaryzykował bym stwierdzenie, że to obecnie najlepiej prowadzące się Porsche.

Co jeszcze? Pochwalić trzeba obydwa auta za znakomity komfort jazdy. Z niskim zawieszeniem i na dużych, 19 calowych felgach wcale nie tak łatwo to osiągnąć. Kolejny duży plus to zużycie paliwa. Tymi samochodami nie da się jeździć wolno. Zbyt mocno kuszą. A tu niespodzianka, wyniki w okolicach 10 litrów są na porządku dziennym. Bez większego wysiłku.

No i wracamy do początku, czyli ceny. Z raju pustych, asfaltowych zakrętów powrót na ziemię i wgląd na konto. 181 920 złotych trzeba wydać na BMW Z4 sDrive28i. Aż 295 600 złotych na Porsche Boxster S. Oczywiście na tym nie koniec, bo można ceny tych roadsterów wywindować w górę. Np. automatyczna klimatyzacja w obydwu wymaga dopłaty! System nawigacji kosztuje 11 355 złotych (BMW) i 16 300 złotych (Porsche). Metalizowany lakier trzy i cztery tysiące itd. itd. Lista ekstradodatków jest długa. Nie wińmy jednak za to aut, które są wspaniałe. Patrzmy na nie, cieszmy się, że są. Przecież kiedy widzisz piękną kobietę, no wiesz taką której przyznałbyś spokojnie dziewięć punktów, nie wściekasz się, że z nią nie jesteś/będziesz. Cieszysz się, że mogłeś ją zobaczyć i spotkać. Tak samo trzeba myśleć o roadsterach. Jak o pięknych kobietach.

Summa Summarum

Wygrywa Porsche Boxster S tzn. ja wybrałbym spośród tych dwóch aut właśnie Porsche. Drogie, ale niemal perfekcyjne. Przy roadsterach rządzą emocje a nie cena. Jeśli patrzysz na koszty to kup sobie Mazdę MX5.

Kompendium

ZOBACZ TAKŻE:

Wyjątkowy test BMW Z4 sDrive 35is

Porsche Boxster - Za kierownicą

Więcej o:
Copyright © Agora SA