W takich sytuacjach z pomocą przychodzi firma ArmorTech, która - jak sama nazwa wskazuje - specjalizuje się w przerabianiu zwykłych samochodów w jeżdżące czołgi. Takich jak Audi widoczne na zdjęciach.
Zanim jednak auto otrzymało odpowiednio wzmocnione poszycie, zostało dodatkowo wydłużone. Przednie drzwi "wyciągnięto" o 15 cm, tylne o kolejne 25 cm. Tuż za przednimi fotelami zamontowano specjalną przegrodę, pełniącą dwie funkcje. Pozwala ona pasażerom tylnego przedziału na chwilę prywatności, a w przypadku ataku jest kolejną barierą dla pocisków.
Panowie z ArmorTech zapewniają, że auto spełnia warunki opancerzenia klasy B6. Oznacza to, że można bezkarnie zadzierać z Brudnym Harrym (pociski typu Magnum), przyjąć serię z kałasznikowa, a nawet oddalić się po ataku z wykorzystaniem granatu, albo małego ładunku wybuchowego. Oddalić, bo pancerze w limuzynach nie służą do tego, by spokojnie czekać, aż napastnicy zużyją cały posiadany arsenał, ale by jak najszybciej uciec z linii ognia. A w tym z pewnością pomoże drzemiące pod maską A8-ki, 500-konne W12 o pojemności 6,3 litra.
Kuloodporne szyby i karoseria swoje ważą. Dlatego inżynierowie firmy ArmorTech odpowiednio wzmocnili zawieszenie, a aluminiowe obręcze kół kryją skuteczniejszy układ hamulcowy.
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE: