Historyczny triumf Błażusiaka

Tadeusz Błażusiak jako pierwszy zawodnik w historii wygrał trzy razy z rzędu najtrudniejsze zawody motocyklowego enduro w Europie - Erzberg Rodeo, rozgrywane w kamieniołomie niedaleko austriackiej wioski Eisenerz w Styrii. Tegoroczne zawody były najtrudniejsze w historii, ocenił polski zawodnik

Erzberg Rodeo to dla Błażusiaka miejsce wyjątkowe. Dwa lata temu wygrał tu swoje pierwsze zawody enduro , wzbudzając międzynarodową sensację. Dzięki temu nowotarżanin przeszedł z trialu motocyklowego, który wcześniej uprawiał, do ekstremalnego enduro i został fabrycznym zawodnikiem KTM - największego producenta motocykli w Europie. W zeszłym roku Błażusiak wygrał Erzberg z dużą przewagą, potwierdzając, iż jest gwiazdą ekstremalnego enduro. W tym roku jeszcze poprawił swój wynik - drugi na mecie Brytyjczyk Graham Jarvis, także były trialowiec, stracił ok. 42 minuty! A czwarty zawodnik miał do Błażusiaka stratę 2,5 godziny!

Błażusiak zmagał się nie tylko z piekielnie trudną trasą, wiodącą górskimi ostępami wokół kamieniołomu rudy, nie tylko z duszną pogodą (30 stopni C), nie tylko z 1500 rywalami z całego świata (500 z nich awansowało do niedzielnego finału), ale także z zatruciem żołądkowym, które dopadło Polaka w czwartek. twardemu Błażusiakowi, który nosi przydomek "Niezniszczalny" udało się pokonać słabość i w niedzielnych zawodach triumfował ku uciesze 35 tys. widzów. Do mety dojechało tylko 20 z 500 zawodników startujących w finale. O tym, jak trudny to był rajd, świadczy przypadek Brytyjczyka Douga Lampkina, 7-krotnego mistrza świata w trialu, który zasłabł w czasie jazdy, spadł z motocykla i został odtransportowany helikopterem do szpitala. Podobnych przypadków było jeszcze kilkanaście!

To był piekielnie trudny rajd, moim zdaniem nawet za trudny - ocenił Tadeusz Błażusiak. - W piątek czułem się naprawdę fatalnie. Na szczęście dostałem odpowiednie leki i zdołałem pokonać chorobę oraz zregenerować siły. Cieszę się, tym bardziej, że nikomu nie udało się wygrać trzy razy z rzędu Erzberg Rodeo. Właśnie dowiedziałem się, że mój motocykl z tej okazji trafi do muzeum KTM. Będzie go można zobaczyć w takim stanie, w jakim minął linię mety. Nie zostanie umyty, by pokazać, jak ekstremalnie trudna to była wygrana. Pozdrawiam wszystkich polskich kibiców, którzy mnie dopingowali. Polskie flagi wokół trasy dodawały mi ducha!

Good News

BMW F800R - WIDEO

Renault są niebezpieczne... zdaniem Chińczyków - ZOBACZ KONIECZNIE

Motocykle: KTM - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.