Nie będzie szybkiej zmiany przepisów

Nic nie wskazuje na to, aby przepisy dotyczące samochodu bezpieczeństwa miały szybko ulec zmianie.Zarówno zespoły jak i kierowcy dostrzegają sens w zmianie dotychczas obowiązujących regulacji ...

Nic nie wskazuje na to, aby przepisy dotyczące samochodu bezpieczeństwa miały szybko ulec zmianie. Zarówno zespoły jak i kierowcy dostrzegają sens w zmianie dotychczas obowiązujących regulacji. Podkreślają, że zamykanie alei serwisowej na ściśle określony czas podczas wjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa będzie skutkowało kolejnymi niesprawiedliwymi karami dla kierowców. Do tej pory "ofiarą" przepisu padło trzech kierowców: Heikki Kovalainen z McLarena, Nick Heidfeld z BMW i Rubens Barrichello z Hondy. Kovalainen w związku z przepisami stracił szanse na podium w Grand Prix Australii, a Heidfeld i Barrichello musieli zaliczyć karny postój w boksach. Chociaż przepisy dotyczące samochodu bezpieczeństwa bardzo pomogły Nickowi Heidfeldowi w Australii, to po mniej szczęśliwym Grand Prix Hiszpanii szef BMW Sauber, Dr Mario Theissen, zażądał jak najszybszej zmiany przepisów. "To jest jak loteria - pewnych sytuacji po prostu nie da się przewidzieć" - powiedział reporterom po wyścigu. "Każdy zespół układa swoją strategię przed wyścigiem, a potem tylko drży, aby nic niespodziewanego się nie wydarzyło." Temat był już poruszany na forum FIA. Wiadomo również, że o całej sprawie mieli rozmawiać kierowcy z dyrektorem wyścigów Charlim Whitingiem. Mark Webber ze stajni Red Bull, twierdzi, iż mimo podjętych kroków nie należy spodziewać się rychłych zmian w tej materii. "Na rozwiązanie musimy jeszcze poczekać przez kilka najbliższych wyścigów" - powiedział. "Możliwe, że nowe przepisy wejdą w życie jeszcze przed zawodami w Monaco lub Kanadzie." Bardziej wyważone stanowisko prezentuje szef Ferrari Stefano Domienicalli, mówiąc że oczekiwane zmiany mogą pojawić się dopiero od przyszłego sezonu. "Kwestia ta jest w porządku dziennym obrad najbliższego posiedzenia Sportowej Grupy Operacyjnej. Będziemy chcieli podjąć wstępne decyzje w tej sprawie, gdyż jesteśmy świadomi, że taka historia może przytrafić się każdemu ze startujących kierowców." "Należy zdawać sobie sprawę z tego, że chcąc zmienić przepisy o samochodzie bezpieczeństwa, dotyka się bardzo delikatnej kwestii. Zmiany przyjęte ad hoc często mogą wyrządzić więcej złego, niż można by się spodziewać." "Czasem warto przemyśleć dokładnie pewne rzeczy, zanim przystąpi się do działania." Dyrektor techniczny Williamsa, Sam Michael stwierdził, że nie spodziewa się, aby jakiekolwiek nowe rozwiązania zostały wprowadzone. "W środę odbyło się ostatnie spotkanie Sportowej Grupy Operacyjnej i nie słyszałem, aby jakieś zmiany miały nastąpić. Szczerze mówiąc, byłbym zdziwiony gdyby takowe miały się pojawić." "Kwestia ta wraca co jakiś czas, kiedy na kierowców zostanie nałożona kara. W zeszłym roku przytrafiło się to zawodnikom McLarena i Williamsa podczas Grand Prix Kanady. Czy kogokolwiek to wtedy obchodziło poza wymienionymi zespołami?" "Frank Williams zrobił wtedy piekielną awanturę, ale tak naprawdę na nikim nie zrobiło to żadnego wrażenia." "Potem podczas kolejnych wyścigów bolidy McLarena zjeżdżały wcześniej na pierwszy pit stop, aby uniknąć podobnych sytuacji." "Moim zdaniem nie powinno się szukać nowych rozwiązań, ani też wracać do tego, co było. Jako inżynier wolałem wcześniejsze regulacje, ale trzeba wiedzieć, że tamte rozwiązania wręcz zachęcały do szybszej jazdy po tym jak na torze wydarzył się wypadek." "Tymczasem dla stratega zespołu jest to idealna sytuacja, kiedy może zatankować bolid bez żadnych strat. W skrajnych przypadkach można na tym bardzo wiele zyskać." Z kolei dyrektor techniczny Force India F1, Mike Gascoyne, uważa obowiązujące przepisy za krzywdzące dla zespołów i zawodników. Jego zdaniem powinny być one jak najszybciej poprawione. "Cała procedura zajmuje zbyt wiele czasu. Przyznać jednak muszę, że sama idea powstrzymania nawałnicy wozów w alei serwisowej, podczas gdy na torze znajduje się samochód bezpieczeństwa jest godna pochwały." "Dobrym pomysłem, jeśli chodzi o zbyt szybką jazdę podczas neutralizacji, byłoby wprowadzenie ograniczeń czasowych w sektorach. Nie mógłbyś zejść poniżej 120% najszybszego czasu uzyskanego w danym sektorze. Jeżeli całą akcję poprowadzi się w miarę szybko jest szansa, że to zadziała. Tymczasem teraz musisz wlec się nawet cztery okrążenia za samochodem bezpieczeństwa, a tymczasem musisz już zatankować. Jedyne, co ci pozostaje to zjechać do boksu i narazić się na karę." "Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie dzieje się to przecież z twojej winy. Możesz właśnie objąć prowadzenie w wyścigu, a za moment jesteś na szarym końcu stawki, bo właśnie zostałeś ukarany i musisz zjechać na karny pit stop, tylko dlatego, że miałeś pecha i znalazłeś się nie tam gdzie powinieneś podczas gdy samochód bezpieczeństwa pojawił się na torze."

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.