Imperial - Bez skazy

?Jechałem po torze 120 na godzinę i miałem wszystkie okna zamknięte. Gdyby Imperial miał zegarek, który tyka tak głośno, jak w Rollsie, z łatwością bym go usłyszał. To było jak szybka jazda w próżni?. Tom McCahill z Mechanix Illustrated nie znajdował słów uznania dla tego samochodu, a musicie wiedzieć, że rzadko zapominał języka w gębie. Był bez wątpienia najbardziej błyskotliwym dziennikarzem samochodowym swojej epoki. Dodam tylko, że pisząc 120 miał na myśli mile na godzinę. Po europejsku byłoby to 192 km/h

Buick Riviera | W czerni jej do twarzy

Chrysler wprowadził Imperiala w sezonie 1955. Wybrał świetny moment. Przemysł samochodowy miał zanotować rekordowy rok: na ulice wyjechało 7,9 mln nowych aut. Z tego 7 na 10 miało automatyczne skrzynie, a 8 na 10 - silniki V8.

Charakterystyczną cechą Imperiala był wlot powietrza podzielony na pół oraz tylne światła, wyglądające jak celowniki (ang. gunsight lights). Sprzedaż wyniosła w pierwszym roku prawie 11,5 tys. sztuk. Okazało się, że był to najlepszy sezon w historii Imperiala. Później bywało różnie, ale nigdy tak wysoko.

Co poszło nie tak? W 1957 r., gdy Imperial wyglądał jak Monaco z pokładu jachtu i Gregory Peck w "Rzymskich wakacjach", cały koncern zaliczył potężną wpadkę. Jakość aut poleciała w dół na łeb, na szyję.

Pierwszym błędem była sprzedaż Imperiali w istniejących już salonach dilerskich Chryslera. Wielu ludzi nie zdawało sobie sprawy, że w gamie koncernu jest całkiem nowy samochód. Drugim była słaba promocja.

Od 1957 r. auto różniło się od Chryslerów budową. Miało specjalnie zaprojektowaną własną ramę, choć elementy zawieszenia czy układ napędowy dzieliło z Chryslerem. Gdy cały koncern wprowadzał w 1960 r. samonośne nadwozia "unibody", Imperial pozostał wierny konstrukcji ramowej. Wyróżniały go indywidualne cechy stylizacji, wśród których tył z lampami jak celowniki był równie silną dominantą, co płetwy Cadillaca.

Imperial był dokładnie przemyślany i dopracowany w szczegółach. Jednak Chrysler, skoncentrowany stale na mechanicznej stronie auta, dopiero co przyjął do wiadomości, że stylizacja również ma znaczenie. Nie doceniał jeszcze roli właściwie skonstruowanej informacji.

>>> Chrysler 300C z drugiej ręki <<<

Czarny Imperial LeBaron pochodzi z rocznika 1962. Należy do kolekcji, którą opiekują się panowie: Ireneusz Noculak, Sławomir Izydorczyk i Grzegorz Pietrzyk. "Interesują nas tylko auta amerykańskie z lat 50. i 60. Były niepowtarzalne. Każde z nich jest inne od pozostałych, aż do najdrobniejszych szczegółów. Wszystkie detale można poznać dopiero po bliższym przyjrzeniu się" - mówi Grzegorz Pietrzyk.

Bohater szuka pracy - 70 lat Jeepa

Podczas oglądania kolejnych roczników Imperiala widać, jak jego forma płynnie przechodzi od swobodnej elegancji lat 50. do wyciszonego wykwintu następnej dekady. Nie bez znaczenia jest absolutnie niezwykły akcent, jaki Exner wprowadził w 1961r.: przednie światła wyciągnięte poza obręb karoserii i stojące osobno. Przetrwały do 1963 r. Za pierwszym razem rzeczywiście szokują. Jednak opatrzywszy się z Imperialem, ochłonąwszy z wrażenia, jakie robią reflektory i inne niespotykane dodatki, można uchwycić harmonię sylwetki tego auta. Rocznik 1962, jedyny, który ma samodzielnie stojące lampy zarówno z przodu, jak i z tyłu jest szczególnie pociągający.

Niemniej intrygujące jest wnętrze. "Rogata" tablica rozdzielcza z przyciskami automatycznej skrzyni TorqueFlite po jednej i klimatyzacji po drugiej stronie w pełni odpowiada charakterowi wozu, narzuconemu przez jego wygląd zewnętrzny. Tak samo spłaszczona z góry i z dołu kierownica. Koncern wprowadził ją, aby prowadzący wygodniej mógł wsiąść i wysiąść, lepiej widział drogę i wskaźniki, a jednocześnie pewniej trzymał "cugle". Na prostej i przy łagodnych zakrętach rzeczywiście była wygodna. Przy manewrowaniu wymagała przyzwyczajenia. Dla tradycjonalistów pozostała zwykła, okrągła kierownica montowana na życzenie.

W tym okresie Imperial przewyższał wielkością karoserii i mocą silnika zarówno Cadillaca, jak i Lincolna. Fakt ten, w połączeniu z wyszukaną stylizacją, nadającą mu nieco tajemniczy rys, sprawił, że Imperial nie był "lekki, łatwy i przyjemny". Miał ton oficjalnej powagi, który nie wszyscy rozumieli, a jeszcze mniej kierowców - polubiło.

Slogan na sezon 1962 głosił: "Imperial. Najstaranniej zbudowany samochód w Ameryce". Rzeczywiście tak było. Wykorzystywanie jednej konstrukcji przez kilka lat pozwalało inżynierom systematycznie eliminować niedociągnięcia.

Silnik stosowany w roczniku 1962 został wprowadzony w 1959 r. Był to V8 o pojemności 413 cali sześć. z "klinową" głowicą (ang. wedge head). Nazwano ją tak ze względu na kształt komór spalania. Silnik ten zastąpił wcześniejszą ósemkę 392 "Hemi" z półsferycznymi komorami. Zadecydowały względy ekonomiczne. Był tańszy w produkcji, a wyróżniał się wysoką kulturą pracy i był stosunkowo oszczędny. Montowano go w Imperialach do 1965 r.

>>> Cadillac STS z drugiej ręki <<<

Nowością sezonu 1962 była przekonstruowana skrzynia TorqueFlite - lżejsza i o mniejszych wymiarach, ale jednocześnie mogąca przenosić wyższy moment obrotowy. Pracowała wg schematu RND21. Pozostawiając auto na parkingu, kierowca musiał załączyć hamulec postojowy. Producent zapewniał, że możliwe jest przełączenie na dwójkę przy każdej prędkości. Ba! Aż do 75 mph, czyli 120 km/h można było wcisnąć jedynkę! Jeśli wóz jechał zbyt szybko, redukował na dwójkę, a dopiero gdy prędkość spadła - na jedynkę. Dzięki nowemu filtrowi możliwa była rzadsza zmiana oleju w skrzyni. Wystarczyło to robić co 32 tys. mil (53 tys. km).

Ford GT Roadster

Komfort jazdy był nadzwyczajny, chociaż nadwozie umocowano do ramy bezpośrednio, bez gumowych elementów amortyzujących drgania. Zawieszenie było zresztą nie tylko wygodne. Tom McCahill był zdania, że pędząc po torze można prowadzić Imperiala tak jak o połowę lżejsze auto sportowe.

"Kształt, gabaryty, skrzydła, krągłości. To były najpiękniejsze samochody. Szukamy upatrzonych modeli. Do pewnego stopnia trzeba się zdać na łut szczęścia" - uśmiecha się Ireneusz Noculak.

"Zbudowano niewiele Imperiali, ale dziś łatwiej je znaleźć niż popularnego Dodge'a Seneca" - zauważa Sławomir Izydorczyk. "To była górna półka, ludzie bardziej dbali o te samochody".

>>> Lincoln Town Car z drugiej ręki <<<

"Remontujemy samochody sami, z pomocą znajomych. Przywracamy je do stanu oryginalnego. Żadnych przeróbek, nowych felg. Imperial i obie nasze Seneki mają lakier w kolorze, w jakim wyjechały z fabryki" - zapewnia Ireneusz Noculak. "Samochody amerykańskie nie opatrzyły się jak europejskie. Bardziej przyciągają uwagę. Samochód naszych marzeń, który chcielibyśmy mieć? Takich aut jest mnóstwo! ".

Tekst pochodzi z miesięcznika Automobilista .

ZOBACZ TAKŻE:

Mocne korzenie - Porsche 911

Chrysler LeBaron - (nie)przeciętniak

Więcej o:
Copyright © Agora SA