Syrena Sport | Finis coronat opus

Po raz kolejny jedziemy do Lublina, aby spotkać się z Mirosławem Mazurem i Jego dziełem. Zbudowana przez Niego od podstaw replika Syreny Sport jest już gotowa i właśnie dziś mają się odbyć pierwsze jazdy

Podczas jazdy rozmawiałem o tym z inż. Władysławem Skoczyńskim. Jakie były Jego oczekiwania w momencie, kiedy konstruował silnik S16 i co czuł, kiedy Jego dzieło stanęło na stanowisku w hamowni silnikowej?

>>> Syrena - skarpety w cenie, zobacz ogłoszenia <<<

Jak już wielokrotnie wspominałem, silnik S16 powstał, można powiedzieć, "na zamówienie". Czas silników dwusuwowych w motoryzacji europejskiej końca lat 50. powoli dobiegał końca. Z dwusuwów wycofywali się zachodni producenci samochodów tacy jak AutoUnion czy Saab. Na placu boju pozostawały jedynie wytwórnie z NRD, które produkowały swoje Wartburgi, Ify i P70 (później Trabanty) oraz pochodne modele tych aut, tylko dlatego, że wykorzystywały konstrukcje i technologie, które pozostały w Saksonii po "złotych latach" przedwojennego przemysłu niemieckiego.

Replika sportowej Syreny | Prezentacja

My, jako rozwijająca się wtedy fabryka, mieliśmy inne aspiracje. Oprócz Syreny, w której wykorzystywane były dwusuwowe silniki konstrukcji Fryderyka Bluemke, myśleliśmy również o innych samochodach popularnych. Myśleliśmy o nowoczesnych autach małolitrażowych. Zainicjowałem nawet taki samochód, a Czarek [Cezary Nawrot] "ubrał go" w niezwykle nowoczesne i wyprzedzające swoje czasy nadwozie. Powstał jedynie model gipsowy w skali 1:5 tego auta, ale my już wtedy zakładaliśmy różne jego wersje. Mógł to być samochód z silnikiem umieszczonym z przodu i z napędem na przednie koła lub z silnikiem znajdującym się za tylną osią. To m.in. w duchu tych rozważań niezbędny był nowy, wydajny silnik o niewielkich gabarytach, dający możliwości różnej lokalizacji w samochodzie.

Inżynier Jung spytał, czy do nowego silnika czterosuwowego można by użyć pewnych części z istniejącego już wtedy silnika motocyklowego Junak. Powiedziałem, że tak. Uważałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie płaski boxer i wraz z moim wspaniałym kolegą inż. Andrzejem Zatoniem przystąpiliśmy do konstruowania.

Znałem świetnie różne typy jednostek przeciwbieżnych stosowanych w motocyklach BMW, a dodatkowym przykładem był silnik samochodu Panhard-Dyna, który jako bardzo nowoczesny z uwagi na nadwozie był sprowadzony do Działu Głównego Konstruktora FSO jako tzw. wzorzec zagraniczny.

Realizacja zamówienia Dawida Junga trwała blisko dwa lata i doskonale pamiętam dzień, kiedy po raz pierwszy uruchomiłem silnik na stole warsztatowym. Sam się tego nie spodziewałem. Silnik ruszył natychmiast. Jak to się mówi w żargonie, "zapalił od pół obrotu"! To nie zdarza się często. Czasem nawet najlepszym konstruktorom ich dzieła płatają figle.

>>> GAZ 69 - zabytkowe terenówki <<<

Silnik został od razu zamontowany do budowanej Syreny Sport, a na hamownię trafił już po prezentacji samochodu. Dopiero wtedy wraz z Andrzejem Zatoniem i Edwardem Zabawskim ustawiliśmy nasze dzieło na stanowisku hamowni. Oczekiwanie takie jak dziś! Nam się udało, ale tak naprawdę pomogła chyba pasja i chęć zrobienia tej maszyny! To były inne czasy i w większość tego, co się robiło, oprócz śrubek wkładało się serce. Tak jak w swój samochód włożył je pan Mazur. Dlatego wierzę, że jego Syrena będzie jeździła dokładnie tak, jak wygląda!

Kolejna Syrena Sport coraz bliżej

W Syrenie Mirosława Mazura zamontowany jest silnik pochodzący właśnie z Panharda-Dyna. Czy pańskim zdaniem to uchybienie wizji oryginału?

Absolutnie nie. Jest to jak najbardziej słuszna decyzja, ponieważ silnik oparty jest na tej samej koncepcji, a wykonanie kopii silnika S16 od podstaw przyczyniłoby się do ogromnego wzrostu kosztów realizacji budowy samochodu, nie mówiąc już o wydłużeniu czasu.

Jesteśmy na miejscu. Zamiast niekompletnego samochodu, lśniąca w słońcu Syrena Sport - dokładnie taka jak tamta, sprzed lat. Tak jak we wcześniejszej opowieści Władysława Skoczyńskiego, silnik zapala natychmiast. Równy, stłumiony niski odgłos pracy zaprasza do zajęcia miejsca w samochodzie. Za kierownicą Mirosław Mazur. Miejsce obok kierowcy zajmuje Władysław Skoczyński. Lekkie dodanie gazu, zmiana odgłosu silnika i... znowu trzask migawki aparatu fotograficznego.

Jedziemy do centrum Lublina. Zwykły ruch uliczny. Przed nami czerwona Syrena i widok odwracających się w jej stronę twarzy przechodniów i kierowców. Kiedy po ok. 30 minutach zatrzymaliśmy się w uroczej scenerii schodzącej w dół wąskiej uliczki, inż. Skoczyński wyglądał na bardzo zadowolonego: Jestem młodszy o 50 lat. Ta maszyna to nie samochód, to wehikuł czasu.

>>> Wartburg - klasyczna limuzyna w dobrej cenie <<<

Dopiero później nadszedł moment na bardziej szczegółowe sprawozdanie z jazdy i opinie. Samochód jeździ dopiero od kilku godzin i doskonale wiem, że wymaga jeszcze sporo pracy - mówi Mirosław Mazur. Podczas jazdy jednym z bardziej uciążliwych urządzeń jest wykonany przeze mnie mechanizm zmiany biegów, który, jak się okazuje, wymaga zwiększenia sztywności niektórych elementów. Aktualnie sprawia nieco trudności przy włączaniu poszczególnych biegów, ale jest to dolegliwość bardzo prosta do usunięcia. Większym problemem jest stan techniczny wykorzystanej przeze mnie oryginalnej syrenowskiej skrzyni biegów, po prostu mocno zużytej. Nie sprawdzałem jej wcześniej i dopiero teraz okazało się, że będę musiał ją wymienić. Regulacji wymagają też gaźniki i minimalnie muszę dopracować dosłownie kilka drobnych szczegółów wyposażenia wnętrza.

Syrena Sport | Marzenia stylisty

Opinie te potwierdza inż. Skoczyński i dodaje, że są to bardzo drobne i łatwe do usunięcia usterki.

Podczas tej wizyty w Lublinie miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć Sporta w ruchu. Nie zdarzyło mi się to wcześniej, kiedy mogłem oglądać samochód w falenickim garażu. Kiedy go widziałem po raz pierwszy, stał w bezruchu już od 13 lat. Był matowy od kurzu, na wpół napompowanych kołach i porozrzucanymi we wnętrzu drobnymi, wcześniej zdemontowanymi przez kogoś elementami. Pamiętam jednak moment, kiedy przetarłem rękawem ramkę reflektora... i błysk, jaki się pojawił. Syreny Sport już dawno nie było, ale pozostało to wspomnienie. Nie sądziłem wtedy, że kiedykolwiek znowu zobaczę Sporta w pełnej krasie.

Siadam za kierownicą. Duże koło nie bardzo pasuje do dzisiejszych wyobrażeń o pozycji kierowcy, ale w kontekście aut zabytkowych jest zupełnie poprawne. Podobnie usytuowanie fotela. Oczywiście redaktorzy oceniający współczesne samochody mieliby dużo do powiedzenia na temat "nietrzymania foteli", ale są one dokładnie takie, jak zaprojektował je Cezary Nawrot. Metalowy, rurkowy stelaż i gumowe poprzeczne pasy. O zagłówkach ani pasach bezpieczeństwa nikt wtedy jeszcze nie marzył. Wskaźniki, zegary i wyłączniki dokładnie takie jak w prototypie, pochodzące ze standardowych modeli Warszawy i Syreny, a za nimi niezapomniana perspektywa! Łagodnie falująca na krzywiznach czerwień maski.

>>> Polonez - ostatni polski samochód - za bezcen <<<

"Koniec wieńczy dzieło", ale rozpoczyna też nową historię. Samochód-ikona rozpocznie dopiero swoje życie. Dla tych, którzy go pamiętają, będzie realnym przypomnieniem minionych czasów, a dla większości młodszych entuzjastów polskiej motoryzacji - możliwością porównania dotychczasowych wyobrażeń o tym aucie z rzeczywistością.

Syrenę Sport z pewnością będzie można podziwiać w wielu miejscach. Po raz pierwszy publicznie została zaprezentowana przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie 1 maja 2012 roku. Data nie jest przypadkowa, ponieważ nawiązuje do pierwszego przejazdu prototypu podczas defilady pierwszomajowej w 1960 r.

Tekst pochodzi z miesięcznika Automobilista .

ZOBACZ TAKŻE:

Nysa - tak znana, że aż zapomnianam

Mikrus MR300 - mikrosamochód z Mielca

Autotrader - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA