NISSAN ALMERA TINO 1.8

Mamy do czynienia z recesją rynku motoryzacyjnego, a konkurencja staje się jeszcze większa. Nie jest zbyt rozsądne w takim momencie pozbawiać potencjalnego nabywcę możliwości wyboru. Dlatego nie rozumiem, czemu Nissan sam zdecydował za klienta, wybierając "optymalną" wersję Almery Tino.

NISSAN ALMERA TINO 1.8

Mamy do czynienia z recesją rynku motoryzacyjnego, a konkurencja staje się jeszcze większa. Nie jest zbyt rozsądne w takim momencie pozbawiać potencjalnego nabywcę możliwości wyboru. Dlatego nie rozumiem, czemu Nissan sam zdecydował za klienta, wybierając "optymalną" wersję Almery Tino.

Dla potencjalnego nabywcy wymarzony model według Nissana to Almera Tino z silnikiem 1,8 l, ręczną skrzynią biegów i z bogatą wersją wyposażenia "Luxury". Innego w Polsce nie można kupić! Tymczasem na pozostałych europejskich rynkach dostępne są różne wersje silnikowe tego kompaktowego minivana. Oprócz motoru 1,8 o mocy 114 KM (84 kW) znajdziemy także 2-litrowy o mocy 136 KM (100 kW) w połączeniu z ręczną lub automatyczną bezstopniową przekładnią, a nawet mocny, 114-konny (84 kW) turbodiesel o pojemności 2,2 l. Niechęć Nissana do wprowadzenia tego ostatniego silnika do oferty polskiego importera częściowo rozumiem. Dotychczasowa polityka celna i podatkowa naszego państwa powodowała, że jego cena byłaby bardzo wysoka. Z drugiej strony znam firmy, którym to nie przeszkadza i oferują takie samochody na polskim rynku.

Brak możliwości wyboru jednostki napędowej to pół biedy. Cała to brak możliwości wyboru wyposażenia. Możemy kupić jedynie "wypasioną" wersję Tino. W niej znajdziemy m.in. fabryczny radioodtwarzacz, wszystkie szyby sterowane elektrycznie, obręcze kół z lekkich stopów, układy ABS i EBD, klimatyzację, elektrycznie ustawiane lusterka, centralny zamek, cztery poduszki powietrzne (2 przednie + 2 boczne).

Tylko trzy elementy wyposażenia można zamówić za dopłatą: lakier metalic, zmieniacz płyt kompaktowych i spoiler dachowy. Bardzo lubię bogato wyposażone samochody, ale mój entuzjazm znacznie osłabł po zerknięciu do cennika. Jedyna dostępna w Polsce wersja Almery Tino kosztuje prawie 80 tys. zł.

Pomijając ten fakt, ogromnie mnie irytuje pozbawianie klienta możliwości wyboru. Niewiele brakuje, żeby Almerę Tino oferowano tylko w jednym kolorze lakieru, najlepiej białym... Może w Japonii wszyscy lubią jeździć jednakowymi samochodami, ale nie w Polsce.

Dość złośliwości. Tak naprawdę Nissan Almera Tino to całkiem porządny samochód. Wprawdzie nie zachwyca mnie jego wygląd zewnętrzny, ale zapewne nie to jest głównym kryterium wyboru minivana. Liczy się praktyczność - dobry minivan powinien mieć dużo miejsca w środku. Nissan spełnia ten warunek. Pięć osób może siedzieć w miarę wygodnie, każda w osobnym fotelu, a w kufrze zmieszczą się bagaże, od biedy nawet całej piątki. Miejsce pracy kierowcy dobrze zaprojektowano: pozycja za kierownicą jest wygodna, a dostęp do wszystkich przełączników N łatwy. Mimo że Tino bazuje na Almerze, wyposażono go w inną deskę rozdzielczą. Wprawdzie sprawia wrażenie, że zaplanowano ją dość chaotycznie, ale już po chwili jazdy okazuje się, że pozostaje w zgodzie z regułami ergonomii.

W przeciwieństwie do jazdy wielu kompaktowymi vanami prowadzenie Nissana Almery Tino sprawia sporo przyjemności. Zawieszenie składające się z kolumn MacPhersona (przód) i przestrzennie poprowadzonej belki skrętnej (tył) pozwala na całkiem szybkie pokonywanie zakrętów. Ale jest ono dość sztywne, co niekoniecznie może odpowiadać wielbicielom minivanów, przyzwyczajonym do aut, które płyną po drodze, nawet jeśli odbywa się to kosztem własności jezdnych.

Tino zapewnia stosunkowo wysoki poziom bezpieczeństwa, nie tylko aktywnego, czym chwalą się jego konstruktorzy. I słusznie, bo to największa zaleta Tino. W crash-testach przeprowadzanych przez Euro NCAP wypada on najlepiej w klasie kompaktowych minivanów. Samochód jest wyposażony w wiele dodatków zwiększających bezpieczeństwo podróżowania. Oprócz bocznych i przednich poduszek, znajdziemy także cztery tarcze hamulcowe (z przodu wentylowane), systemy ABS, EBD (elektronicznie sterowany rozdział sił hamowania) i BA (wspomaganie awaryjnego hamowania). Przednie fotele Tino mają także nowe zagłówki, które lepiej chronią w wypadku uderzenia z tyłu. Pod względem bezpieczeństwa auto wyposażono wzorowo, a to jest warte każdej złotówki.

Benzynowy motor o pojemności 1,8 l rozwija moc maksymalną 114 KM (84 kW), która wystarcza do komfortowego przemieszczania się, zarówno w ruchu miejskim, jak i na autostradach. Jednak przy wyższych obrotach silnik staje się nieprzyjemnie hałaśliwy. Za to jest dość ekonomiczny. Ta zaleta w połączeniu ze sporym zbiornikiem pozwala uzyskać (przy rozsądnej jeździe) zasięg rzędu 600-700 km.

Tak jak w zwykłej Almerze, w Tino znajdziemy bardzo dużo schowków. Oprócz tradycyjnego (na desce rozdzielczej przed pasażerem) do dyspozycji mamy schowek na górze deski rozdzielczej (zamiast systemu nawigacyjnego), spore kieszenie i siatki w drzwiach oraz podwójny cup holder przy drążku zmiany biegów.

Copyright © Agora SA