Wiosenny przegląd...

...musi być staranny i kompleksowy. Podstawa to porządne umycie auta, wymiana i uzupełnienie płynów, czy zmiana opon. Lepiej to komuś zlecić, czy zrobić to samemu? Podpowiadamy.

Nie każdy ma na to czas, niektórzy będą zmuszeni zdać się na warsztat. Czeka ich wydatek przynajmniej kilkuset złotych. Inni, by zaoszczędzić, spróbują robić wszystko samodzielnie. To druga skrajność i też nie najlepsze wyjście. Najlepiej zlecić skomplikowane czynności serwisowi, a te proste wykonać samemu.

Precz z brudem

Zaczynajmy od najbardziej banalnej czynności, czyli mycia. Ale nie takiego na automatycznej myjni, powierzchownego i nieskutecznego. Spłukanie zimowych osadów z nadwozia to tylko początek zadania. Dużo trudniej dotrzeć do nadkoli, zakamarków podwozia, zawieszeń. Tam zalega najbardziej niebezpieczna warstwa błota wymieszanego z solą. Taka mieszanka, zazwyczaj "uśpiona" zimą, uaktywnia się wtedy, gdy zaczyna być ciepło, czego przejawem są zrazu niedostrzegalne ogniska korozji. Jeśli je zbagatelizujemy, po kilku latach nasze auto może wymagać kosztownej wizyty w zakładzie blacharsko-lakierniczym. Dlatego sól trzeba usunąć jak najszybciej. Czym?

Najlepiej myjką wysokociśnieniową (niżej wyjaśniamy jakiej najlepiej użyć). Mają je myjnie ręczne, ale też te samoobsługowe (nie mylić z automatycznymi), uruchamiane monetą lub żetonem. Jeśli zdecydujemy się skorzystać z tych ostatnich, trzeba pamiętać, że mocno przyschnięte ziarna piachu potraktowane zbyt silnym strumieniem (niektóre myjki wyrzucają wodę pod ciśnieniem nawet 250 bar) mogą porysować nadwozie naszego auta.

Dlatego wstępnie powinno się zwilżyć nadwozie detergentem lub... zabrać się do mycia w czasie albo - jeszcze lepiej - zaraz po deszczu. O tej porze roku nie ma z tym problemu, a takie zmiękczone deszczem auto myje się - co wiemy z praktyki - o wiele łatwiej, szybciej i dokładniej.

Największym wyzwaniem jest rzecz jasna dokładne umycie podwozia - tym trudniejsze, im mniejszy prześwit ma auto. By ułatwić sobie zadanie, można podnieść je na lewarku, zupełnie tak, jakbyśmy wymieniali oponę (i z zachowaniem podobnych środków ostrożności!). Najlepsze myjnie dysponują tzw. kołyską, na której można łatwo przechylić samochód i dokładnie wymyć podwozie. Robi to jednak pracownik myjni, dlatego koszt takiej usługi sięga ok. 50 zł. Tańszym sposobem może być znalezienie myjni wysokociśnieniowej z długą lancą. Wówczas za 10-15 zł sami skutecznie usuniemy brud i z zakamarków nadkoli i zawieszeń oraz całej powierzchni podłogi.

Solny brud tkwi również w komorze silnikowej, ale tutaj lepiej nie zapuszczać się samemu z ciśnieniową myjką (można mieć kłopoty z uruchomieniem auta). To zadanie dla specjalistów, którzy potrafią zabezpieczyć wrażliwe elementy przed wpływem wody (akumulator, elektronika, układ zapłonowy), wiedzą gdzie kierować strumień i znają się na środkach czyszczących, używanych w tym procesie.

Koszt takiej usługi to zaledwie 30-50 zł, nie warto zatem brać sobie takiego kłopotu na głowę. Tym bardziej, że wymagane jest odpowiednio zabezpieczone stanowisko, by woda z mycia nie dostała się bezpośrednio do gleby. Trzeba też pamiętać, że niektórzy producenci wręcz zabraniają mycia silnika w okresie gwarancji.

Rdza bez szans

Dokładne umycie samochodu pozwoli nam zdiagnozować stan lakieru i powłok antykorozyjnych. W okresie zimy, chociaż korozja jest spowolniona, zazwyczaj przybywa ognisk rdzy. Pojawiają się też ubytki lakieru, a na spodniej części podłogi mogą być także braki w warstwie bitumicznej. Samodzielne czyszczenie rdzawych nalotów, wykonanie zaprawek lakierniczych (przy głębszych wżerach z użyciem szpachlówki) czy naprawa zabezpieczenia antykorozyjnego nie stanowi większego problemu. Oczywiście, o ile dysponujemy garażem. Wszystkie środki i preparaty są dostępne w sklepach z akcesoriami samochodowymi i w dużych supermarketach budowlanych. Kosztują niewiele. Za typowy, półlitrowy preparat do konserwacji podwozia wykonany na bazie bitumicznej (np. belgijski Nigrin) trzeba dać ok. 20 zł. Na drobne zaprawki całego podwozia wystarczy z powodzeniem. Jeśli uszkodzenia są większe, można sięgnąć po preparat na pędzel (np. polski Boll). Za niewiele ponad 20 zł kupimy aż 2 kg takiego specyfiku. Nieco droższy jest dobrze znany Bitex, produkowany na bazie bitumiczno-polimerowej (ok. 25 zł za 2 kg).

Największy problem w warunkach domowych może stanowić estetyczne lakierowanie naprawionych stref nadwozia. Ale wizyta u profesjonalnego lakiernika jest zazwyczaj kosztowna. We własnym zakresie możemy położyć wosk - wypełnia pory lakieru i nie pozwala, by woda dodatkowo rozsadzała mikropęknięcia pod działaniem ostrego słońca.

Tani wosk w sprayu (np. włoski MaFra) kosztuje 18 zł za 500 ml. Ta sama ilość markowego wosku, jednego z najpopularniejszych na świecie (amerykański Turtle Wax), to wydatek rzędu 30 zł. Przy bardzo zniszczonych lakierach dobre rezultaty daje zastosowanie wosku koloryzującego, który pełniąc funkcje ochronne, zapewnia dobry efekt estetyczny. Dostępny jest w podobnej cenie.

Płynne obowiązki

Samochód potrzebuje przynajmniej kilku specjalistycznych płynów, bez których jazda jest albo niemożliwa, albo mało komfortowa. Najmniej ważny to płyn w spryskiwaczu szyb. Nawet jeśli zapomnimy go wymienić na letni, nic się nie stanie. Równie dobrze możemy to zrobić później. Znacznie ważniejszy jest płyn hamulcowy, podlegający zazwyczaj wymianie co dwa lata. Jest silnie higroskopijny i zimą intensywnie chłonie wodę, dlatego najlepiej wymieniać go wiosną. Sprawdźmy, czy nie powinno się to odbyć właśnie teraz. Samodzielna wymiana płynu hamulcowego wymaga sporej wiedzy i doświadczenia.

Po niej trzeba jeszcze wykonać odpowietrzenie układu hamulcowego. Lepiej nie porywać się na to samemu i oddać samochód w ręce specjalistów. Koszty nie powinny przekroczyć 100zł.

Spore znaczenie ma też płyn chłodzący. Jeśli go ubyło po zimie, trzeba zrobić dolewkę. To z powodzeniem możemy zrobić sami, kupując odpowiedni preparat. Kierujemy się wskazaniami na zbiorniku wyrównawczym. Nigdy nie dolewa się płynu wprost do chłodnicy.

Odpowiedni poziom płynu zapewni bezproblemową pracę silnika, gdy na dworze zrobi się gorąco (silnik nie przegrzeje się). Nie warto wlewać do układu chłodzenia wody. Powoduje ona korozję wewnętrznych elementów silnika i zapychanie kamieniem cienkich kanalików chłodnicy (aż do całkowitego zapchania).

Wiosną dokonuje się również wymiany oleju. Niezależnie od przebiegu nie powinno się go użytkować dłużej niż rok. Ważne składniki oleju ulegają degradacji, pogarszają się własności smarne i silnik ulega szybszemu zużyciu.

Zupełnie oddzielnie trzeba potraktować klimatyzację, w której czynnik roboczy przybiera zarówno postać płynną, jak i gazową. Dla użytkownika nie ma to znaczenia. Najważniejsze, by "klima" działała sprawnie, bo wiosną też zdarzają się upalne dni. Ale to może zapewnić tylko specjalistyczny warsztat. Samodzielne prace przy układzie klimatyzacji mogą przynieść więcej strat niż pożytku. Profesjonalny przegląd "klimy" to wydatek rzędu 200-350 zł.

Prąd pod kontrolą

Zima szczególnie daje się we znaki akumulatorowi. Za grosze można sprawdzić jego kondycję w warsztacie elektrycznym, a we własnym zakresie oczyścić klemy z zimowych złogów i nasmarować specjalnym preparatem. Sprawdźmy też wszystkie dostępne styki elektryczne, zwłaszcza pod kątem osadów i korozji. Ogromna część awarii układu elektrycznego to brak przewodności na złączach.

Opony na ciepłe dni

Zimowe ogumienie powinno zakończyć swoją służbę, gdy przez dłuższy czas utrzymują się na dworze temperatury nie niższe niż 7 st. C. Dalsza eksploatacja opon zimowych nie ma sensu, guma będzie kruszyć się, protektor szybko ulegnie zużyciu. Założenie opon letnich to znacznie korzystniejsze rozwiązanie. Mają one drobniejszy bieżnik, większą powierzchnię styku z jezdnią (lepsza przyczepność), są lżejsze (niższe zużycie paliwa). Zmianie opon musi towarzyszyć wyważenie kół. Tę czynność powinno się powtarzać co 10 000km. Co dwa tygodnie należy kontrolować ciśnienie w ogumieniu. Jego optymalna wartość sprzyja zarówno bezpieczeństwu jazdy, jak i trwałości opon. Ciśnienie o 20 proc. niższe od zalecanego zmniejsza żywotność ogumienia o 30 proc., a niższe o 30 proc. - aż o połowę.

Warto też wiedzieć, że głębokość rowków bieżnika nie powinna być mniejsza niż 2 mm, a w oponach niskoprofilowych 3 mm. Prace podwoziowe po zimie nie powinny sprowadzać się tylko do wymiany opon. Niezbędne jest też sprawdzenie zbieżności kół. Właśnie zimą często ulega ona rozregulowaniu na skutek przejazdów przez lodowe uskoki i dziury w jezdni. Szczególnie podatne na zmiany geometrii są wielowahaczowe zawieszenia tylne. Kontrolę zbieżności trzeba powierzyć warsztatowi, koszt takiej usługi to tylko 50-80 zł.

Wielkie sprzątanie

Na koniec zostawmy sobie prace czysto kosmetyczne we wnętrzu auta. Trzeba przede wszystkim pozbyć się rzeczy przydatnych w zimie, a teraz zbędnych (łopatka, piasek w woreczku, preparaty odmrażające, skrobaczki).

Będzie lżej, samochód spali mniej paliwa. Słoneczny dzień wykorzystajmy do suszenia przedziału pasażerskiego. Zimą trafiło do niego mnóstwo wilgoci w postaci śniegu naniesionego butami. Wyjmijmy filcowe wykładziny, bo zapewne są mocno nasiąknięte wodą. Kawałkiem drutu przepchajmy niedrożne otwory spływowe w drzwiach (od spodu) i bagażniku (od góry, po zdjęciu wykładzin). Należy też umyć szyby od środka, by zdjąć osad sprzyjający osadzaniu się pary wodnej.

Z rynienek pod pokrywami silnika i bagażnika usuńmy brud i zgniłe liście, nierzadko pozostające tam od późnej jesieni. Woda będzie miała swobodny odpływ, gdy złapie nas pierwsza, wiosenna ulewa. Oby zdarzały się one jak najrzadziej.

Kupujemy myjkę

Jakiej marki? Godni polecenia są m.in. Black&Decker, Bosch, Einhell, Makita ale przede wszystkim Kärcher, który w świecie myjek jest tym, czym Adidas wśród producentów obuwia sportowego. W swej ofercie myjkowy potentat ma 20 modeli amatorskich (seria K) i drugie tyle profesjonalnych (serii HD). Te ostatnie, wyposażone w mosiężne pompy są przystosowane do większych obciążeń. Na własny użytek wystarczy nam któryś z modeli amatorskich. Jeśli chcemy, by urządzenie służyło nam bezawaryjnie wiele lat, trzeba przygotować się na wydatek co najmniej 800 zł (wraz z akcesoriami). W praktyce bardzo przydaje się możliwość regulacji ciśnienia. Niestety, funkcja podgrzewania wody to atrybut dużo droższych modeli. Jeśli mamy w rodzinie lub w firmie kilka intensywnie używanych aut, warto kupić też lancę do mycia podwozi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.