Subaru Diesel - nowy styl imprezowania

Jedna część benzyny, trzy oleju napędowego. Subaru stworzyło nowego drinka zwanego Impreza Boxer Diesel, który choć rynkiem kompaktów może i zamiesza, to raczej nie wstrząśnie.

Reakcję na wieść o pojawieniu się Subaru Imprezy Diesel mógłbym przyrównać do sceny z "Gwiezdnych wojen", gdzie Obi-Wan Kenobi wyczuł zagładę planety Alderaan zgotowaną jej przez Gwiazdę Śmierci. Najpierw był ryk przerażenia z milionów gardeł, a potem cisza. Przyznam, że jednym z gardeł, które krzyknęło ze strachu, było również moje.

Subaru Impreza z silnikiem Diesla? Co będzie następne? Mitsubishi Evo z instalacją gazową? Nie miałem pretensji, kiedy projektanci Subaru stwierdzili nagle, że nadwozie hatchback będzie właśnie tym, co spodoba się klientom. W efekcie powstał wóz cokolwiek kontrowersyjny, z tyłem a la Daewoo Lanos. Ale narzekanie na wygląd Imprezy to jak utyskiwanie, że Bogusław Linda nie został Misterem Universum. Impreza od samego początku była ot, niezbyt urodziwym, japońskim sedanem. Jej seksapil tkwi w czymś zupełnie innym: w oszałamiającym bulgocie silnika w układzie boxer, stałym napędzie na cztery koła, a także (w przypadku wersji STI) absurdalnie wielkim spojlerze i wlocie powietrza na masce.

Teoretycznie świetna

Wygląd tak krytykowanego przez wielu auta w ogóle mi nie przeszkadza. Gorzej z zawartością komory silnikowej, którą zaanektował diesel. W końcu silnik Imprezy to jej znak rozpoznawczy.

Aby się dowiedzieć, na ile zmiana paliwa zmieni charakter całości, udałem się na jazdy testowe. Zanim pozwolono nam w ogóle dotknąć aut, przedstawiciele Subaru wygłosili mowę podkreślającą sportowy charakter silnika. Sam boxer leżał rozłożony na części na stole i muszę przyznać, że robił wrażenie. Ta mała, krótka i płaska aluminiowa walizeczka to jedyny w świecie seryjnie montowany turbodoładowany diesel w układzie przeciwsobnym.

Zalety? Ułożone poziomo tłoki wzajemnie się równoważą, dzięki czemu silnik nie wibruje i nie hałasuje tak mocno jak tradycyjne rzędówki. Do kosza trafiły ciężkie wałki wyważające, które poprawiają komfort, niestety, kosztem osiągów. Turbosprężarka o zmiennej geometrii łopatek jest dziełem IHI, zaś wtrysk to popularny obecnie common rail. W efekcie dwulitrowa czterocylindrówka ma 150 koni mocy i 350 niutonometrów momentu. Ale co ważniejsze, powinna być cicha, niewyczuwalna i szybko nawijać asfalt na 16-calowe alufelgi (17-calowe w wersji Sport). Napięcie rośnie.

Dopiero po prezentacji pozwolono nam wsiąść do aut. Miałem wrażenie, że urządzono ją po to, byśmy wyzbyli się uprzedzeń. Wcisnąłem guzik "start" i ruszyłem w trasę. Wnętrze? Nie porywa. Jest plastikowe, nudne i szare. By jakoś je ożywić, tu i ówdzie zastosowano stylizowane na metal plastikowe nakładki. Ze średnim skutkiem.

Na słowa pochwały zasługuje za to ergonomia i pozycja kierowcy. Obsługa auta jest intuicyjna, a stylizowane na "kubełki" fotele świetnie trzymają boki w czasie ostrej jazdy.

Gumowy gaz

Silnik? Jest cichy, ale nie na tyle, by wątpić, jakim paliwem się żywi. Za to nieprzyjemnych wibracji faktycznie nie czuć. Nasze ręce i stopy nie są -jak w wielu innych dieslach - masowane przez pulsującą kierownicę i pedały. W sumie komfort akustyczno-organoleptyczny Imprezy oceniam na czwórkę plus, ale parametry tylko na czwórkę minus. Owszem, reakcja na pedał gazu jest doskonała, choć przekonać się o tym można w wąskim zakresie obrotów, o czym poniżej. Wciskając mocno gaz, nie czekamy długo, aż samochód zacznie przyspieszać. Dzieje się tak, gdyż czas potrzebny turbosprężarce na osiągnięcie pełnych obrotów po wciśnięciu pedału gazu jest minimalny.

Całość sprawia jednak mieszane wrażenie. Na jałowych obrotach turbosprężarka nie działa, przez co momentu obrotowego jest nie wiele, a to odbija się na przy spieszeniu. Cisnąc prawy pedał "do deski", musimy zaczekać do 1800 obrotów, kiedy turbina zdoła się rozkręcić i wykrzesać więcej niutonometrów.

Dopiero teraz przyspieszenie wciska nas w fotel i zaczyna się robić fajnie, ale już po chwili wskazówka mija 3600 obrotów (punkt maksymalnej mocy), a my musimy zmienić bieg. Do tego skrzynia ma sześć przełożeń, co samo w sobie jest zaletą, ale przy próbach dynamicznej jazdy tym autem zmusza do ciągłych ruchów lewarkiem.

Elastycznością silnik przypomina TDI Volkswagena, a przecież nawet francuscy producenci dowiedli, że można zrobić diesla, który będzie "ciągnął" od samego dołu aż po 6000 obr./min. Na dodatek, choć turbosprężarka faktycznie rozkręca się szybko, to jednak nie działa skutecznie w najniższym zakresie obrotów. A to w przypadku silnika Diesla (który właśnie tam powinien mieć przewagę nad benzynowymi odpowiednikami) spora skucha.

Tak więc inżynierowie z Fuji Heavy Industries stworzyli silnik, który ma w sobie nieco uroku z benzynowego boxera, jednak większa część szklanki nadal wypełniona jest nieco klekoczącym olejem napędowym. Na szczęście nie pali go dużo: po szybkiej jeździe po górskich serpentynach Majorki spalanie nie przekroczyło 9 litrów na sto kilometrów.

Dla konesera

Wysokoprężna Impreza chce wykroić dla Subaru - marki wciąż jeszcze niszowej - nieco większy kawałek rynku aut kompaktowych. Atutem ma być to, co zwykle, a więc spora niezawodność, świetne prowadzenie, stały napęd na wszystkie koła, no i bonus w postaci oszczędnego silnika. Diesel w układzie przeciwsobnym rewelacyjny może nie jest, jednak i tak wypada lepiej od większości konkurentów. Są tylko dwa małe "ale". Po pierwsze, mało porywające wnętrze, a po drugie, cena. Choć wciąż nie podano oficjalnej ceny wiemy, że będzie ona nie niższa niż 24 500 euro (prawie 100 tys. zł) To dużo, a nawet bardzo dużo, zważywszy, że za około 70 tys. zł możemy mieć np. nieźle wyposażonego Mitsubishi Lancera. Pozbawionego co prawda napędu na cztery koła, jednak przeciętny użytkownik stojący często w korkach nawet tego nie zauważy.

Impreza jest więc skazana na klientów, miłośników marki, ludzi, którzy będą potrafili docenić zalety silnika w układzie boxer i napędu na cztery koła. Reszta, kierując się instynktem stadnym, pewnie chętniej wybierze Forda Focusa lub Volkswagena Golfa. A szkoda.

Gaz

Cicha jak na diesla praca silnika, świetne zawieszenie, pewne prowadzenie, wygodne fotele

Hamulec

Umiarkowana elastyczność silnika, wysoka cena

Summa summarum

Całkiem udany samochód, choć wątpliwe, by mógł poważnie zagrozić kompaktowej konkurencji. Zwłaszcza w dobie kryzysu, gdy wszyscy szukają oszczędności

Subaru Impreza diesel - kompendium

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.