Tor Poznań za głośny?

Choć to jedyny taki obiekt w Polsce, wkrótce może być zamknięty. Powód? Nadmierny hałas. Tak przynajmniej utrzymują mieszkańcy przylegającego do toru Przeźmierowa

Skarżą się na hałas towarzyszący imprezom weekendowym i treningom pomiędzy nimi. Kilka miesięcy temu mieszkańcy Przeźmierowa postawili sprawę na ostrzu noża. Zagrozili, że jeśli Automobilklub Wielkopolski nie ograniczy ilości imprez sportowych, zablokują tor. -Postulat, by z 13 zaplanowanych imprez zorganizować jedynie 5, uznaliśmy za nierealny - twierdzi Wojciech Pukański, dyrektor ds. działalności gospodarczej AW. - Raz, że cykl mistrzostw Polski był zaplanowany z dużym wyprzedzeniem, dwa - tor musi na siebie zarabiać. Mamy blisko stu etatowych pracowników i ogromny teren na utrzymaniu. Do tego pomimo nieuregulowanych praw własności płacimy normalne podatki.

By zarobić na siebie, tor Poznań organizuje kiermasz części, co też nie podoba się mieszkańcom. Bardziej dochodowe jest jednak wynajmowanie toru zorganizowanym grupom. Od lat właśnie tu odbywają się mistrzostwa Danii, eliminacje mistrzostw Niemiec i Belgii. Po protestach mieszkańców AW zdecydował się odwołać te imprezy. To pierwszy taki przypadek w historii toru. Poza tym wprowadził stały monitoring natężenia hałasu.

 

Postulat mieszkańców, by wybudować ekrany dźwiękochłonne, może rozbić się o kwestie finansowe. Symulacje przeprowadzone przez Instytut Akustyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu wykazały, że musiałyby mieć aż 8-9 metrów wysokości. A na to AW nie ma na pieniędzy. Niedawno kosztem 2 mln zł odnowił nawierzchnię całego toru.

Czy mieszkańcy mają rację? Badania wojewódzkiego inspektoratu ochrony środowiska pozwoliły stwierdzić, że dopuszczalne normy hałasu wokół toru faktycznie zostały przekroczone, ale tylko w jednym miejscu. Jednak nie bardziej niż w wielu innych miejscach powiatu poznańskiego. W nocy, kiedy norma wynosi 45-55 db, pomiary wykazały przekroczenia o 15 db. Za dnia, gdy dopuszczalny hałas może sięgać 50-65 db, wskaźniki odnotowały nawet o 10 db więcej. Gdzie? W Kobylnicy, przy drodze krajowej nr 5 (70,5 db), w Luboniu (71,6 db), Strykowie (68,3 db) i Swarzędzu (70,5 db). A więc daleko od toru. Niestety, nie badano natężenia hałasu, jaki generuje znajdująca się w bliskim sąsiedztwie toru krajowa "dwójka". Być może okazałoby się, że jest ona akustycznie bardziej uciążliwa niż sam tor.

Już we wrześniu na tym torze rozegrane zostaną pierwsze w historii Polski eliminacje mistrzostw Europy. Pozostaje mieć nadzieję, że do tego czasu mieszkańcy i administratorzy dojdą do porozumienia. Do Poznania zjadą najlepsi zawodnicy z Europy, a z tego, co zobaczą, i tak nie możemy być dumni. Oby nie trafili na pikietujących mieszkańców.

Walczmy o tor Poznań, bo innego nie mamy

Szymon Dziawer z-ca redaktora naczelnego "Świata Motocykli", zawodnik motocyklowy, zwycięzca motocyklowego cyklu Yamaha R1 Cup z 2006 roku

Protesty okolicznych mieszkańców trwają od początku sezonu. W odpowiedzi Automobilklub Wielkopolski zaostrzył normy głośności. Teraz motocykle wjeżdżające na tor muszą być cichsze od homologowanych motocykli drogowych! To jednak nie satysfakcjonuje protestujących. Niektórzy działkowcy i mieszkańcy, którzy przy torze osiedlili się całkiem niedawno sprawiają wrażenie zaskoczonych, że w tym miejscu od niemal trzydziestu lat odbywają się zawody. Według protestujących motocykle ścigające się na torze Poznań burzą spokój tego cennego przyrodniczo rezerwatu, jakim według nich jest tor Poznań i przylegające do niego posesje.

 

Zastanawiające, że samoloty startujące i lądujące po sąsiedzku na lotnisku Ławica nie budzą zastrzeżeń protestujących. Podobnie jak odbywająca się dwa razy w tygodniu giełda samochodowa, która skutecznie korkuje Przeźmierowo. To wybiórcze traktowanie przez protestujących tematu uciążliwości życia wPrzeźmierowie dziwi i niepokoi. Może w końcu uda się im zamknąć tor, rozparcelować go na działki iwybudować kolejne osiedle. Tylko że na razie alternatywy dla toru Poznań nie ma i jeszcze przez co najmniej kilkanaście lat nie będzie.

Czarne chmury nad torem

Tor Poznań nie ma szczęścia. Wciąż ciągnie się za nim nieuregulowana sytuacja prawna. Zgodnie z obowiązującym prawem do czasu zakończenia sprawy w sądzie Automobilklub Wielkopolski w zasadzie nie powinien podejmować żadnych inwestycji na jego terenie. Dlatego do dzisiaj na długiej startowej straszą szkielety niedokończonych przed laty trybun, a zaplecze techniczne i socjalne wołają o pomstę do nieba.

 

AW w całej tej sytuacji nie jest bez winy. Poprzedni zarząd działał dość opieszale. Na pierwsze protesty mieszkańców jeszcze z 2001 roku nawet nie odpowiedział. Kolejne zaowocowały co prawda spisaniem katalogu żądań, jednak żadne z nich nie zostało zrealizowane. Nowy zarząd AW dopiero w tym roku zdecydował się konkretnie podejść do tematu. Nasadzono dziesiątki drzew od strony osiedli, a także wprowadzono ostrzejsze normy głośności. Idąc na rękę protestującym mieszkańcom, AW stracił jednak gości z Niemiec, Danii i Belgii. Nie wiadomo, czy w przyszłym roku sytuacja się nie powtórzy. Protestujący cały czas domagają się ograniczenia ilości startów. Dyrektor Biura Kształtowania Relacji Społecznych, który został wyznaczony przez miasto do wyjaśnienia sporu, milczy, przekładając terminy kolejnych spotkań protestujących z przedstawicielami AW. Przyznaje za to, że w tym roku hałas i uciążliwość Toru dla środowiska jest kłopotliwym tematem. Poznań jest bowiem organizatorem konferencji klimatycznej Organizacji Narodów Zjednoczonych.

 

Juliusz Szalek

 

Zobacz także:

 

Wielkopolska paranoja

 

Gdzie się ścigać?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.