Szkoła jazdy: a jednak z hamulcem

Wieczorna przejażdżka: wgłośnikach muzyka, w zębach guma do żucia, fotel odchylony mocno do tyłu, a na kierownicy tylko jedna ręka. Nagle przed maską pojawia się nieoświetlony rowerzysta. Co robić?

Ile mam na liczniku? 50, 60? Nie daj Boże więcej. Wypadek prawie pewny. Bo nieumiejętne próby uniknięcia zderzenia z nagle pojawiającą się na drodze przeszkodą to jedna z częstszych przyczyn wypadków. Podczas kursu na prawo jazdy nikt w nas nie wyrabia właściwych odruchów, nie uczy, co robić, gdy z podporządkowanej nagle wyjedzie nam przed nos jakaś oferma w starym "maluchu", zjeżdżający z pola traktorzysta (czasem po kielichu), albo zza drzewa wyskoczy pies goniący za kotem - takich sytuacji na drodze są dziesiątki. Kierowca powinien być na nie zawsze, zawsze, i jeszcze raz zawsze, przygotowany.

A skoro standardowy kurs nie przewiduje odpowiedniego treningu, dobrze jest - we własnym interesie - poćwiczyć właściwe reakcje w specjalistycznym ośrodku, na przykład w Szkole Auto w podpoznańskim Kąkolewie albo na zajęciach wyjazdowych w Linthe pod Berlinem, w największym w Europie ośrodku bezpiecznej jazdy, należącym do niemieckiego automobilklubu ADAC. Omijanie przeszkody jest często manewrem ostatniej szansy, gdy nie ma już czasu ani miejsca na skuteczne wyhamowanie. Jak zatem skutecznie go przeprowadzić?

Według starej szkoły kierowca powinien hamować do ostatniej chwili, po czym puścić pedał hamulca tuż przed skręceniem kierownicy. Technika jednak pędzi do przodu, samochody naszpikowane są różnego rodzaju systemami stworzonymi właśnie na niebezpieczne okazje. Coraz częściej najsłabszym elementem całej układanki jest niedoświadczony kierowca, który z braku wiedzy przeszkadza skutecznie zadziałać elektronice.

Według instruktorów ADAC najczęstszym błędem kierowców w nowoczesnych samochodach z układem ABS jest puszczanie hamulca podczas omijania przeszkody. Dlaczego? Cztery koła, hamowane z precyzyjnie dobraną przez elektronikę siłą, stabilizują samochód szarpany na wszystkie strony. Zwolnienie pedału hamulca zaburza pracę całego układu, bo do czujników ABS docierają sprzeczne sygnały. Efekt? Wydłużona droga hamowania, możliwość poślizgu, wreszcie wypadek. Poprawnie przeprowadzony manewr winien zatem zaczynać się od możliwie skutecznego hamowania, wtedy jest szansa, że auto skręci tam, gdzie chcemy.

Druga sprawa to refleks. Pedał hamulca trzeba nacisnąć jak najszybciej, z pełną siłą. Jeśli od zauważenia przeszkody do naciśnięcia hamulca minie pół sekundy, to w tym czasie auto, przy 100 km/godz., przejedzie niemal 20 metrów. Przy szybkim i niespodziewanym manewrze warto pamiętać o jeszcze jednej rzeczy - prawidłowym ułożeniu rąk na kierownicy. Tylko trzymając kierownicę poprawnie - z dłońmi na "za piętnaście trzecia" -możemy błyskawicznie wykonać znaczący skręt kierownicy, zanim skrzyżują się nam ręce.

Zmienna przyczepność

Niewielu kierowców zdaje sobie sprawę ze zmiany przyczepności na różnej nawierzchni i w różnych warunkach pogodowych. Wbrew pozorom podczas mocnego deszczu przyczepność jest lepsza, niż w chwili gdy na asfalt spadają dopiero pierwsze krople wody. Wiatr nanosi na jezdnię kurz, piasek i śmieci, na asfalcie są drobiny oleju i pył z klocków hamulcowych. Pierwsze krople zamieniają tę mieszankę w bardzo śliską maź. Jeżeli przyjdzie nam wykonać gwałtowny manewr w takich warunkach, o poślizg nietrudno. Ulewny deszcz spłukuje brud z jezdni, ale na większości polskich dróg pojawia się inne niebezpieczeństwo - kałuże i wypełnione wodą koleiny. To idealne warunki do aquaplaningu. Bieżnik nie nadąża z odprowadzeniem wody spod kół, opony zaczynają unosić się na powierzchni wody, a samochód traci sterowalność. By nie wpaść w poślizg, jedyna rada, to zmniejszyć prędkość.

Copyright © Agora SA