Kreatywność Polaków w przerabianiu samochodowych wraków nie zna granic. Ktoś ustawił różowego trabanta z wymalowanym hasłem: "Bar zaprasza" na dachu jednorodzinnego domu. Ktoś inny przerobił syrenkę na przydomowy kwietnik. Gdzie indziej volkswagen "garbus" reklamuje warsztat samochodowy.
To wraki, ale potraktowane z miłością. Dokumentuje je na terenie całej Polski jak rasowy antropolog Wojciech Wilczyk - krakowski fotograf i poeta znany przede wszystkim jako autor czarno-białych zdjęć śląskiej architektury przemysłowej. Tym razem więcej w jego pracach koloru i humoru, choć wystawę w Centrum Sztuki Współczesnej zatytułował "Życie po życiu".
- Dlatego, że dostrzegam w tych fotografiach współczesny motyw wanitatywny - wyjaśnia Wilczyk. - Samochód, który kiedyś był obiektem pożądania, dziś w swoim drugim życiu staje się reklamą złomowiska.