Cadillac Escalade

Jest wielki, ciężki i drogi. Ocieka chromem, pachnie skórą i... przestępstwem. Jadę nim i czuję, że powinienem słuchać rapu i policyjnych syren. W bagażniku mieć subwoofer, w schowku giwerę, a w kieszeni torebkę z białym proszkiem. No i zapewniającego bezkarność adwokata...

Ciekawe, że takie skojarzenia wcale nie szkodzą Escalade. Przeciwnie. Odkąd zaczął być najczęściej pokazywanym autem wMTV, znajduje 60 tys. klientów rocznie. Więcej niż wszyscy konkurenci razem wzięci. Mówimy o Stanach, bo w Europie nie ma godnego odpowiednika. Mercedes GL i Porsche Cayenne, do których z braku laku się go porównuje, są przy Escalade jak Monte Carlo przy Las Vegas. Pełne blichtru i ostentacji auto wpierw spodobało się raperom, a potem innym przedstawicielom "chrome couture" - głównie rockmanom, lekkoatletom, aktorom i... dilerom (nie tylko samochodów). Efekt śniegowej kuli sprawił, że dziś co 50. nabywca Escalade jest bogaty i znany (lub - jak dodają złośliwi - notowany). Rzadko się zdarza, by auto dedykowane majętnym emerytom upodobali sobie celebrities, a taką drogę pokonało Escalade w ciągu dziewięciu lat istnienia. General Motors nie dał po sobie poznać zaskoczenia i przygotował trzecią generację swego flagowego SUV-a. A zaczął nietypowo. Poprosił dotychczasowych właścicieli o sugestie. Ci zaś byli zgodni: więcej chromu, więcej cali, więcej koni. Słowem więcej Escalade.

Mocniejszy od HEMI

No i mają, co chcieli. W nowej odsłonie auto jeszcze bardziej rzuca się w oczy. Powiększono grill, zaostrzono krawędzie. Tylne lampy nabrały wyrazu, a koła z 22-calowymi (opcja) felgami rozjechały się na zewnątrz. Escalade 2007 to dzieło groźne i monumentalne. Na parkingu nie ma sobie równych. A na drodze? Biorę kluczyk godny... skutera. Zabawne, że ważące 2609 kg auto uruchamia się czymś tak maleńkim. Do otwierania drzwi, podnoszenia całej klapy bagażnika lub tylko tylnej szyby służy osobny pilot. Wdrapując się do środka, wyciągam rękę w stronę przedniego słupka. Pudło. Mimo że tak wysoki, Escalade nie oferuje kierowcy pomocnego uchwytu. Za to w środku... Siedem siedzeń, w tym cztery podgrzewane i dwa wentylowane. Boczne kurtyny bezpieczeństwa dla pasażerów trzech rzędów. Trójstrefowa klimatyzacja. Odtwarzacz DVD z sześciopłytową zmieniarką. Dziesięć głośników i system 5.1 Digital Surround. No i wykończenie - małe szczeliny, solidny montaż. Jak przystało na auto za prawie 60 tys. dol. Niestety, równie szybko znajduję parę drobiazgów niegodnych najdroższego amerykańskiego SUV-a: "drewno" pachnące wtryskarką, nieinteligentne przyciski otwierania okien i kierownica pozbawiona regulacji osiowej (pewną rekompensatą są elektrycznie przesuwane pedały). Ponieważ moja testówka nie ma ośmiocalowego ekranu LCD, centralną część konsoli wypełnia płat twardego plastiku. Na szczęście uwagę odciąga znajdujący się nieco wyżej zjawiskowy zegarek Bulgari. A jak jest z tyłu? Po krótkiej szarpaninie udaje mi się złożyć fotele drugiego rzędu i usiąść w trzecim. Całkiem sporo miejsca na ramiona i prawie wcale na nogi. Ponieważ jednak celebrities wożą z tyłu co najwyżej adoptowane afrykańskie dzieci, nie musi to być wadą. Pełen mieszanych odczuć wracam za kierownicę. Minikluczykiem uruchamiam wielki silnik i po chwili koję uszy jego rasowym dźwiękiem. Ośmiocylindrowy agregat może zawstydzić słynne 5.7 HEMI. Swoje 409 KM i 565 Nm zawdzięcza nie tylko pojemności (6,2 l), ale też zmiennym fazom rozrządu (VVT). Dzięki aluminiowej konstrukcji jest lżejszy od poprzednika (słabszego o 59 koni), a dzięki sześciostopniowej skrzyni (poprzednik miał cztery biegi) zużywa mniej paliwa. Deklarowane spalanie spadło ponoć z 17,1 do 16,2 l/100 km. Sprawdzimy. Zeruje licznik i wyjeżdżam z lotniska.

Jak narkotyk

Choć dawno odkryłem, że uterenowionymi autami paradoksalnie najłatwiej jeździ się po mieście, zwężone z powodu przebudowy ulice Barcelony zmuszają mnie do koncentracji. Zwłaszcza, gdy mijam autobusy. Szerokie na 201 cm Escalade niemal ociera się o ich lusterka. Uświadamiam sobie, że to auto zajmuje 10,5 m kw., czyli więcej niż kuchnia w gierkowskim bloku. Gdy stoję na światłach, nawet wścibskie skutery przestają się wciskać. Start. Niecałe siedem sekund do setki pozwala zostawić w tyle 99 proc. aut. Zerkając na szybkościomierz, na autostradzie dodaję jeszcze więcej gazu: 130, 140, 150... Grube dywaniki i mięsista podsufitka pozwalają uwierzyć, że kwestię wyciszenia potraktowano priorytetowo. 160, 170, 183 km/h. Koniec. Szkoda, że ogranicznik włącza się tak wcześnie. Wielowahaczowe zawieszenie, opony o niskim profilu i zębatkowy układ kierowniczy spokojnie zniosłyby więcej. W Escalade nie czuje się ani szybkości, ani jego masy - auto nie boi się autostrad i nie buja na zakrętach. Jedyne, co zniechęca do dynamicznej jazdy, to fotele - brak należytego podparcia bocznego sprawia, że na ostrzejszych zakrętach muszę trzymać się kierownicy. Czarny lakier, ksenonowe reflektory i pokaźne gabaryty - taka mieszanka ma piorunującą moc "oczyszczania" lewego pasa. 40 km przejeżdżam w 16 minut i skręcam w stronę gór. Przechodzę na tryb manualny sześciobiegowej skrzyni, ale po pięciu minutach rezygnuję. Dlaczego? Zbyt trudno trafić w maleńkie przyciski (+ i -) na dźwigience sterczącej zza kierownicy, a przeniesionej tu żywcem z Chevroleta Silverado (pikap). Dużo łatwiej wcisnąć wielki guzik na jej końcu. Okazuje się, że tryb Towing Mode przydaje się nie tylko podczas ciągnięcia przyczepy (Escalade ma aż 3100 kg uciągu). Teraz każde dotknięcie hamulca wymusza redukcję, a to ułatwia bezpieczny zjazd z góry. Jak ten kolos sprawuje się w prawdziwym terenie, tego, niestety, nie mam gdzie sprawdzić. Po paru godzinach jazdy dobijam do hotelu La Florida. Kiedy wychodzę, porywisty wiatr omal nie zwala mnie z nóg. W aucie nawet nie domyślałem się jego istnienia. Przez chwilę mam ochotę znowu schronić się w jego obszernym, ciepłym i pachnącym skórą wnętrzu. Jest wygodne, klimatyczne i bezpieczne niczym sejf (pięć gwiazdek w teście zderzeniowym NHTSA). Teraz już wiem, że Escalade może podobać się nie tylko na Florydzie i nie tylko sławnym, bogatym i notowanym.

* Ograniczona elektronicznie

** Dane producenta

Gaz

Dużo stylu, duża moc, duże wnętrze, dobre właściwości jezdne, niezła zrywność i... zwrotność, bogate wyposażenie

Hamulec

Wysokie zużycie paliwa i cena, tylko jedna wersja silnikowa, brak osiowej regulacji kierownicy, plastikowe drewno

Summa summarum

Być może gabaryty i spalanie rzędu 18,5 litra/100 km (a takie uzyskałem w teście) nie odstraszy potencjalnych nabywców tego oryginalnego i w sumie udanego auta. W Europie przydałby się jednak bardziej rozsądny silnik. Diesla nie przewidziano, ale za rok do salonów trafi hybryda. Wcześniej, bo jeszcze latem, ofertę Cadillaca wzbogaci wersja ESV o wydłużonym rozstawie osi (cena w Stanach - 59 680 dol.). Escalade w tej odsłonie będzie z decydowanie najpotężniejszym SUV-em świata.

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Agora SA