Mitsubishi Pajero

Nowe Pajero trawi się jak wigilijną potrawę. Nic nowego, ale smak przywołuje najlepsze wspomnienia

Najnowsze, czwarte pokolenie produkowanego od 1982 roku modelu zaprezentowano kilkanaście dni przed Bożym Narodzeniem. Kiedy inni stali w kolejce po karpia, my mierzyliśmy się na drugim końcu Europy z hiszpańskimi bezdrożami.

Jesteśmy w Barcelonie. Na zegarku siódma rano, słońce ledwie wystaje zza horyzontu. Pod hotel podjeżdżają nowiutkie auta, przyciągając wzrok zaspanych przechodniów, choć w Hiszpanii terenowe Mitsubishi są popularne jak Uazy w Uzbekistanie.

Walka z kompleksami

Auto robi wrażenie, mimo że zmiany stylistyczne nie są nadzwyczajne. - To ukłon w stronę lojalnych klientów, chcą, aby nowy model wyglądał jak stary - tłumaczy Hiroyuki Tanaka, menedżer projektu Pajero. Dlatego bryła nadwozia pozostała bez zmian. Przeprofilowano jedynie zderzaki, kierunkowskazy wylądowały w bocznych lusterkach, a przednia maska ma krótszy nos. Znikły światła montowane w tylnym zderzaku, koło zapasowe powędrowało na środek klapy bagażnika, a bezużyteczne do tej pory klosze w tylnych pionowych słupkach wreszcie się rozświetliły.

Przed nami droga na tor offroadowy 120 km od centrum hiszpańskiej stolicy. Wybieram wersję pięciodrzwiową z silnikiem Diesla 3.2 o mocy 170 KM połączonym z automatem (ten sam silnik ze skrzynią manualną ma 10 KM mniej). W odwodzie stoją jeszcze popularne na wschodzie Europy benzynówki. U nas niemal sto procent sprzedawanych Pajero to diesle, zatem przyjemność obcowania z nowym 250-konnym V6 MIVEC pozostawiam dziennikarzom z Rosji.

Auto, w którym siedzę, to wersja Instyle, najlepsza, jaką można zamówić. W środku, oprócz zmienionej deski rozdzielczej, uwagę zwracają materiały. Nie jest to poziom Mercedesa, ale poprawy nie da się nie zauważyć. Fotele (nie zmieniły swego kształtu) obłożono lepszą skórą; plastiki nie są już tak twarde, poprawiła się jakość montażu. W kabinie znalazł się system audio marki Rockford z nawigacją, twardym dyskiem i ekranem DVD montowanym w suficie. W obudowie koła zapasowego zamontowano kamerę cofania.

Przejazd autostradą trwał dość krótko. Zaskoczył mnie zwłaszcza komfort podróży. Na prostej drodze nie czuć bujania, a do tej pory Pajero nie sposób było przewieźć kubka z kawą bez zachlapania spodni. Model 2007 okazał się także szybszy. Stary, niezawodny automat dostał nowe oprogramowanie, a zawieszenie otrzymało nowe sprężyny (z przodu twardsze, z tyłu bardziej progresywne). Zmodyfikowano także silnik: teraz czterocylindrowego diesla zasila szyna common rail. Efekt - jest ciszej i odrobinę oszczędniej. Dziesięć dodatkowych koni to efekt pracy turbiny o zmiennej geometrii. Najwięcej entuzjazmu wzbudziły we mnie hamulce, które były dotąd, delikatnie mówiąc, słabością Pajero. Japońscy konstruktorzy postanowili zwalczyć stare kompleksy i zamontowali przy obu osiach monstrualne tarcze o średnicy 17 cali.

Hola, hola!

Terenową próbę wytyczono czerwonym szlakiem. Według instrukcji przejazd powinien zająć 45 minut, ale ambitnie postanawiam przejechać trasę szybciej. Rozpoczynam walkę z czasem, ale wkrótce pojmuję, że nie warto się spieszyć. Hola, hola! Już na pierwszej przeszkodzie dostaję lanie. Auto przechyla się na bok, jedno koło unosi się ponad metr nad ziemię. Zaraz, co ja napisałem w tym testamencie?! Ratunku! Pajero robi, co może, by uniknąć wywrotki, a ja wiernie mu kibicuję. Jedziemy pod górę. O dziwo, auto nie waha się nawet przez chwilę i wjeżdża bez protestu, choć podjazd jest ledwie pół stopnia łagodniejszy od katalogowego maksimum. Spryciarz.

Nadwozie to ta sama płyta co w poprzedniej wersji (konstrukcja samonośna z elementami ramy) usztywniona 54 dodatkowymi zgrzewami. Na bezdrożach różnica jest niewyczuwalna, ale nowe Pajero powinno teraz lepiej wypaść w testach EuroNCAP.

Pora na krótki postój. Przeprowadzam kontrolne oględziny: 18-calowe aluminiowe obręcze, chromowana osłona chłodnicy i ksenony błyszczą jak galanteria na ciele atlety. Ale oznak zmęczenia nie widać - twarde skały nie zdołały uszkodzić karoserii. W terenie najszybciej zużywają się seryjne opony i - jak się okazało - człowiek. Najwyższy czas wypróbować fotel pasażera. No, no! Z tej perspektywy trasa wygląda jeszcze groźniej! Strome zjazdy Pajero pokonuje z wyłączonym asystentem ASC (Activ Stability Control) i ATC (Activ Traction Control), integralną częścią systemu ASTC. Działa jedynie funkcja niezależnej regulacji siły hamowania poszczególnych kół. Terenowymi zmaganiami dowodzi SS4 II, japońska skrzynka rozdzielcza z elektryczną blokadą centralnego i tylnego mechanizmu różnicowego. Po 40 minutach docieramy na metę. A jednak udało się urwać kilka minut! Choć, prawdę powiedziawszy, bardziej cieszy mnie to, że dojechaliśmy cali i zdrowi.

Pajero potrzebowało odświeżenia, poprzednia wersja wyraźnie odstawała od czołówki. Wystarczyło zmienić naprawdę niewiele: ta sama bryła nadwozia, układ napędowy, delikatnie wygładzone wnętrze. Został charakter i świetne możliwości terenowe. Pajero to twarde (choć już bardziej komfortowe) auto dla twardych ludzi. I nie brakuje w nim tego pysznego staroświeckiego luksusu.

*dane producenta

Gaz

Jak zawsze mocny w terenie. Lepsze hamulce i wykonanie wnętrza. Ogromny bagażnik i chowany w podłogę trzeci rząd foteli. Znakomity 5-biegowy automat i wyciszony silnik

Hamulec

Spodziewaliśmy się więcej. Nowe wnętrze naszpikowano gadżetami, a to potrafią wszyscy. Skupiono się na szczegółach, tymczasem Pajero prosiło się o bardziej współczesną sylwetkę

Summa Summarum

Tradycyjni klienci Mitsubishi Pajero nie chcieli, aby nowy model mocno różnił się od poprzednika. Dlatego stylizacja nadwozia nawiązuje do starszych generacji. Sporych zmian Pajero doczekał się natomiast we wnętrzu. Nowoczesna deska rozdzielcza, dobrej jakości materiały idą w parze z wysokimi możliwościami terenowymi. Konstruktorzy poprawili to co w Pajero wymagało zmiany.

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Agora SA