Nissan Note

Modele nowej gamy Nissana coraz trudniej zaliczyć do dotychczasowych segmentów. Note nie jest ani maluchem, ani minivanem, ani kompaktem.

Mikro, mini, supermini... Miejskie "autobusiki" się kurczą. Wyrosłe z małych podwozi próbują podniesionym dachem, stosunkowo dużym rozstawem osi i liczbą schowków oczarować klientów aut kompaktowych. Note, jak wiele innych małych minivanów (czy raczej mikrovanów) walczy o smakowitego klienta - młode małżeństwa z jednym, góra dwójką dzieci. Chce być dobry do miasta i na trasę; pojemny i oszczędny. Konkurencja jest jednak ostra, a osiągi kompaktów o cechach MPV podobne.

Nissan hołduje popularnej ostatnio modzie na upodabnianie do siebie wszystkich modeli marki. Przednia atrapa Note przypomina tę z Murano; reszta - czyli maska, zderzaki i wyłupiaste, żabie reflektory - nawiązuje do Micry. Podobnie wnętrze, w którym można znaleźć klamki i przełączniki wyjęte z najmniejszego Nissana. Nadwozie jest dość proste, pudełkowate. Ostre, niemal pionowe linie bocznych szyb, tylna pionowa klapa podobna do tej z X-Traila oraz mocno zaciągnięte aż na dach tylne reflektory to nie tylko zabieg stylizacyjny - taki kształt karoserii pozwala istotnie powiększyć wnętrze.

Niech żyją kanapy

Przy rozstawie osi 260 cm (tylko o 1,7 cm mniej niż w Škodzie Roomster) wnętrze auta jest naprawdę obszerne. Choć nie jest to luksusowa limuzyna, to miejsca na nogi i z przodu, i z tyłu jest dużo, a wysoko ustawiony fotel kierowcy zapewnia dobrą widoczność. Chwilami naprawdę miałem wrażenie, że jadę sporym krążownikiem. Humor kierowcy psuje jednak regulacja kierownicy (tylko w jednej płaszczyźnie) oraz prawy podłokietnik fotela kierowcy. Po kilku kilometrach nabrałem przekonania, że zamontowany jest chyba tylko po to, by wpisać coś do rubryki "wyposażenie" - na dłuższą metę okazał się za krótki, za wąski i na dodatek nie ma żadnej regulacji. Na szczęście można go podnieść.

Równie wygodnie jak za kierownicą jest na tylnych siedzeniach. Zamiast montować trzy wąskie osobne fotele (Roomster), konstruktorzy Note'a zdecydowali się na tradycyjną kanapę. Co prawda można ją przesuwać o 16 cm wzdłuż, jednak pod względem konfiguracji tylnych miejsc Note zdecydowanie ustępuje Modusowi i wspomnianemu wcześniej Roomsterowi. Na pocieszenie w oparciach przednich foteli można znaleźć składane stoliczki i praktyczne schowki. Tych ostatnich w Nissanie zresztą nie brakuje. Pod siedziskiem fotela pasażera jest sporych rozmiarów pojemnik, z którego jednak podczas jazdy trudno cokolwiek wyjąć. Do dyspozycji zostaje wtedy spory chłodzony schowek w desce rozdzielczej i specjalna kieszeń na mapę lub dokumenty. Wszystko wykonane z poprawnie spasowanych niezłej jakości plastików. Co ważne - nie trzeszczą.

W podwoziu bez zmian

Pod maską naszego testowego Note'a zamontowana była mocniejsza wersja 1,5-litrowego diesla dCi (86 KM) dobrze znana z małych renówek. Z dość ciężkim nadwoziem (ponad 1100 kg) radzi sobie jednak całkiem nieźle, zwłaszcza w mieście. Choć muszę przyznać, że i na autostradzie Note spokojnie rozpędza się ponad dozwoloną prędkość. Wnętrze jest nieźle wyciszone, nawet podczas postoju uszu nie drażni dieslowski terkot. Pięciobiegowa skrzynia biegów pozwala dobrze wykorzystać moment obrotowy - niemal cały czas da się jechać na trójce i czwórce. Co innego w trasie - tam wyraźnie dokucza brak szóstego biegu. Przyjemnym dodatkiem jest elektryczne wspomaganie zębatkowego układu kierowniczego, który uzależnia siłę działania od prędkości jazdy. Wymaga przyzwyczajenia, jednak jest bardzo praktyczny. Przy konstrukcji zawieszenia wykorzystano również praktyczne i sprawdzone rozwiązania - kolumny MacPhersona z przodu i belkę skrętną z tyłu. Choć to nie jest ostatni krzyk techniki, auto prowadzi się stabilnie i komfortowo. Jedyny minus to dość głośna praca zawieszenia, szczególnie tylnego, i wrażliwość na boczne podmuchy wiatru - ale to już wina wysokiego, kwadratowego nadwozia.

Zagadkowe bąble

Przejechałem Nissanem prawie tysiąc kilometrów. Auto jest pojemne, dla czteroosobowej rodziny zupełnie wystarczające. Gorzej, gdy na świat przyjdzie kolejna pociecha, wtedy w kabinie może być ciasno. Niewątpliwym atutem samochodu jest oryginalny wygląd, choć za nic nie mogę pojąć, czemu mają służyć te wyłupiaste bąble na reflektorach. Zagadką nie są natomiast ceny Note'a. W podstawowej wersji auto kosztuje 46 900 zł. Diesel to wydatek 64 600 zł, a w słabszej wersji (68 KM) - 54 900 zł. W porównaniu z konkurencją to całkiem nieźle (najtańszy Roomster z dieslem dostępny jest od 63 400 zł). n

Dane techniczne

* Dane producenta

Nasze pomiary

gaz

Przestronne wnętrze, spory rozstaw osi, dobrej jakości plastiki, dobre wyciszenie wnętrza

hamulec

Regulacja kierownicy w jednej płaszczyźnie, głośna praca tylnego zawieszenia, mała pojemność bagażnika i ograniczona ładowność

summa summarum

Nadwozie Note'a zaciekawia, a przy stylizacji wnętrza widać rękę francuskich designerów. Mariaż z Renault widać wyszedł na dobre. Szkoda, że w ofercie nie ma mocniejszego diesla. Miłośnikom ostrych wrażeń musi wystarczyć benzyna 110 KM .

Nagrody dla Note'a

Nissan Note został nagrodzony w jednym z najbardziej prestiżowych brytyjskich konkursów Auto Express New Car Honours. Zwyciężył w kategorii Supermini MPV, czyli najmniejszych minivanów (kategoria stworzona po raz pierwszy w tym roku). Wyprzedził Hondę Jazz i Renault Modusa. Nie przeszkodziło mu w tym nawet to, że w testach zderzeniowych Euro NCAP został oceniony na 4 gwiazdki (na 5 możliwych).

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.